Entuzjaści – rzecz jasna
W poprzednich odcinkach:
3. Obywatel chłop
2. III RP delendam esse
1. Moje (może i Twoje?) Credo
Entuzjaści – rzecz jasna
Trzeba było faktycznie nie lada entuzjazmu, żeby iść między lud w XIX wieku. Czym mogło się to skończyć, przekonał się bohater „Zaklętego dworu” Walerego Łozińskiego:
Poddani moi przyjmowali moje dobrodziejstwa z pewnym niedowierzaniem, z rodzajem wahania się i obawy. […]W niektórych wsiach popalono mi nowo wybudowane szkółki, gdzie indziej obito ustawionego przeze mnie nauczyciela. Zniesienie cielesnej chłosty, nagła łagodność mych oficjalistów podnosiła z każdym dniem ich zuchwałość i czy uwierzyłbyś, że bez najmniejszego powodu z mojej strony przyszło do otwartego buntu i dopiero komisarz cyrkularny z kilką żołnierzami potrafił przywrócić spokój i porządek...
Czego pragnęli entuzjaści? W zasadzie niczego wielkiego. Chcieli jedynie połączyć ogień z wodą:
Szukajcie prawdy jasnego płomienia!
Szukajcie nowych, nieodkrytych dróg...
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia,
I większym staje się Bóg!
I nie zrażali się niczym. Na miejsce tych, którzy przegrali jak „Siłaczka”, pojawiali się nowi. Często bezimienni – działacze ludowi, ekonomiści, nauczyciele, księża. A i o tych bardziej znanych większość z nas nigdy nie słyszała, choć zawdzięczamy im tak wiele. W ciągu 100 lat, w skrajnie niesprzyjających warunkach przygotowali polskie społeczeństwo do życia w kompletnie zmienionej rzeczywistości. I i II Rzeczpospolita to dwa światy odległe od siebie o lata świetlne. Entuzjastom zawdzięczamy, że rok 1918 zastał Polaków gotowych na tę chwilę.
Sam termin zaanektowałem z prefeministycznej grupy Entuzjastek, czyli kobiet skupionych w połowie XIX w. wokół Narcyzy Żmichowskiej. One także położyły niemałe zasługi w dziele budzenia świadomości narodowej ludu (sama Żmichowska przez 4 lata prowadziła nielegalną szkołę na wsi), choć skupiały się głównie na walce o prawo kobiet do edukacji.
Określam mianem entuzjastów ogromną grupę ludzi, którzy bywają nazywani w naszej historii i literaturze organicznikami, pozytywistami, realistami. Pierwsi entuzjaści pojawili się w Wielkim Księstwie Poznańskim zaraz po upadku Napoleona, ostatni pracowali dla kraju w II Rzeczpospolitej (ich reprezentantem może być Gajowiec z „Przedwiośnia”) i ginęli w Katyniu, Palmirach, Auschwitz, na UB. Czy coś z nich zostało i w nas, postaram się odpowiedzieć w ostatniej części.
Kiedy spoglądamy na ziemie polskie w XIX wieku (ze szczególnym uwzględnieniem jego II połowy), rzucają się w oczy trzy rzeczy: rozmach, entuzjazm i zaangażowanie. Dzieje się tak w Polsce „czyli nigdzie”, w kraju przeoranym przez rozbiory, trzy przegrane powstania i rzeź galicyjską; w kraju o ogromnej emigracji politycznej i wielkiej liczbie prześladowanych – więźniów, zesłańców, pozbawionych majątków; w kraju poddawanym brutalnej rusyfikacji i germanizacji.
I w takim kraju z niczego powstaje miasto Żyrardów, największa wytwórnia wyrobów lnianych w Europie; gwałtownie rozwija się Łódź (4 tysiące mieszkańców w 1830, 40 tys. w 1865 i 300 tys. w 1900).
Bujnie rozwija się publicystyka. Gdy w 1864 łącznie ukazywały się 83 pisma w języku polskim, to w 1884 roku ich liczba podniosła się do 230, a w 1895 wynosiła już 355. Równolegle wzrasta poziom czasopism – wszystkie tuzy pozytywizmu zaczynały od pracy w gazetach.
Co i rusz powstają jakieś stowarzyszenia, organizacje, parainstytucje społeczne – widne i tajne, jedno- i dwupłciowe. Po szybkiej kwerendzie naliczyłem ich ok. 40, a to przecież tylko te największe, najbardziej znane, odnotowane w encyklopediach i opracowaniach historycznych, gdzie setki zrzeszeń rolniczych czy katolickich są określone enigmatycznym stwierdzeniem: „kółka rolnicze”, „organizacje parafialne”. Nie uwzględniłem w swych wyliczeniach partii politycznych i stowarzyszeń niepodległościowych, nie brałem też pod uwagę emigracji.
Pole działania tych instytucji próbujących zastąpić instytucje państwowe to najważniejsze dziedziny życia społecznego.
Gospodarkę wspierają Bank Polski, później Bank Handlowy w Warszawie, poznański Bazar, różnorodne towarzystwa kredytowe i pożyczkowe, przemysłowe, ubezpieczeń od ognia, Centralne Towarzystwo Gospodarcze w Poznaniu, Towarzystwo Popierania Przemysłu i Handlu, Krajowe Towarzystwo Naftowe, Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Hutniczych.
Rolnictwo: Polski Bank Ziemski, Towarzystwa Rolnicze w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Towarzystwo Kółek Rolniczych im. S. Staszica, Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie, spółki parcelacyjne, Bank Parcelacyjny w Poznaniu, „Rolniki” (spółdzielnie chłopskie), Towarzystwo Agronomiczne, Centralne Towarzystwo Rolnicze i setki kółek rolniczych. Jeden tylko Maksymilian Jackowski (zwany „królem chłopów”) w latach 1873-1900, kiedy z ramienia poznańskiego Centralnego Towarzystwa Gospodarczego opiekował się parafialnymi kółkami rolniczymi, podniósł ich liczbę z 30 do 200.
Rolników wspierają czasopisma: „Wieniec”, „Pszczółka”, „Przyjaciel Ludu”, „Zorza”, „Zaranie”, "Rocznik Kółek", "Poradnik Gospodarski", „Ziemianin”, „Kmiotek”, „Przewodnik Rolniczo-Przemysłowy”, „Poradnik dla Kółek”, „Gazeta Świąteczna”, „Przodownica i Żona” – to tylko niektóre tytuły. Jak widać, w większości przeznaczone dla chłopów. Wśród wydawnictw na czoło wybija się monumentalna 11-tomowa Encyklopedja rolnicza.
Ale to wszystko byłoby nic bez setek ofiarnych nauczycieli ludowych. Trzeba tu koniecznie wymienić Konrada Prószyńskiego, używającego pseudonimu Kazimierz Promyk. Urodzony w zubożałej rodzinie szlacheckiej, jako dziecko towarzyszył ojcu na zesłaniu. Po powrocie do kraju stworzył tajne Towarzystwo Oświaty Narodowej, organizację prowadzącą działalność dydaktyczną wśród chłopów. Dla potrzeb swojej organizacji Promyk napisał pierwszy polski nowoczesny elementarz, a jego kolejne dzieło, Obrazkowa nauka czytania i pisania, odniosło zwycięstwo na międzynarodowej wystawie Londyńskiego Towarzystwa Pedagogicznego. Zapewne z tym elementarzem w torbie dociera do Lipiec Roch z „Chłopów”. Takich Rochów były dziesiątki.
Pierwsza partia chłopska powstała w tym samym czasie co inne (endecja – 1887, PPS – 1892, ZSCh – 1893). O czym to świadczy? Że świadomość chłopska była na tym samym poziomie co robotnicza i nieco tylko opóźniona w stosunku do inteligenckiej. W 1893 w Galicji Stanisław Potoczek, chłop z Radziostowa, wspólnie z księdzem Stanisławem Stojałowskim, wydawcą „Wieńca” i „Pszczółki”, organizatorem pielgrzymek, demonstracji, kółek rolniczych i chłopskich komitetów wyborczych, założyli Związek Stronnictwa Chłopskiego, pierwszą chłopską partię polityczną na ziemiach polskich.
Była to zasługa nie tylko „Promyka” i TON, lecz także wielu innych organizacji oświatowych:
- Macierz Polska, powołana w 1882 we Lwowie z inicjatywy J. I. Kraszewskiego, do roku 1914 wydrukowała 1,5 mln książek, w tym 180 tysięcy „Pana Tadeusza” (była to najtańsza wówczas książka polska). Wydawnictwo organizował Władysław Bełza, ten od Katechizmu dziecka polskiego.
- Polska Macierz Szkolna, legalna organizacja utworzona w 1905 z Towarzystwa Oświaty Narodowej, na przełomie 1906/ 1907 liczyła ok. 100 tys. członków rzeczywistych i ok. 1,5 tys. wspierających. Prowadziła 141 szkół ludowych, 2 szkoły średnie, 317 ochronek, 505 bibliotek oraz Uniwersytet Ludowy w Warszawie z filiami na prowincji. W 1907 znowu musiała zejść do podziemia.
- Towarzystwo Oświaty Ludowej, utworzone w 1872 na obszarze zaboru pruskiego, w 1873 roku założyło 27 nowych bibliotek z 1500 książkami, w 1874 – 22 biblioteki z 800 książkami. W następnych latach powstało w Poznańskiem 50 nowych bibliotek, a na Pomorzu Gdańskim – 63. Jako Towarzystwo Czytelni Ludowych do 1906 roku założyło 196 bibliotek na Górnym Śląsku.
- Towarzystwo Szkoły Ludowej, założone w 1891 w Krakowie przez A. Asnyka, rozwinęło sieć bibliotek, czytelni, organizowało kursy dla analfabetów i kursy dokształcające, prowadziło amatorskie zespoły teatralne, orkiestrowe i śpiewacze. W 1913 roku w 301 kołach gromadziło 41.700 członków, prowadziło 435 szkół elementarnych, 79 domów ludowych oraz 2520 bibliotek, czytelni i wypożyczalni.
- Uniwersytet Latający, czyli tajne kursy samokształceniowe dla kobiet w Warszawie, gromadził od 1882 roku śmietankę polskich naukowców, m.in.: L. Krzywickiego, W. Nałkowskiego, P. Chmielowskiego, T. Korzona, A. Świętochowskiego. W latach 1906–1918, kiedy działał legalnie jako Towarzystwo Kursów Naukowych miał ok. 25 tys. słuchaczy, w tym ponad 15 tys. kobiet.
- Towarzystwo Naukowe Warszawskie, złożone w 1907, było przed I wojną światową na obszarze zaboru rosyjskiego największą instytucją naukową o ogromnym poparciu społecznym (w 1914 pochodzący z darów i zapisów majątek towarzystwa osiągnął 500 tys. rubli).
- Towarzystwo Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego, powstałe w 1841 z inicjatywy Karola Marcinkowskiego, do 1924 roku rozdysponowało 20 tys. stypendiów na sumę 4,6 mln. zł dla 6600 zdolnych, ale ubogich uczniów z terenu zaboru pruskiego.
O skali ich sukcesu niech świadczą dane na temat analfabetyzmu. Według spisu powszechnego z 1921 roku we wskrzeszonej Polsce żyło 33% analfabetów. Liczba porażająca jak na obecną miarę, ale pamiętajmy, z jakiego poziomu startowali entuzjaści. Obowiązek szkolny istniał tylko w zaborze pruskim i tam nie było problemu analfabetyzmu. Dużo gorzej przedstawiała się sytuacja w Galicji i Kongresówce. Na terenach zaboru rosyjskiego w 1864 roku było ponad 80% analfabetów. W 1897 liczba ta spadła do ok. 70% ludności, a w 1914 do 57% (w Galicji do 40%).
To wszystko nie byłoby możliwe bez ogromnej rzeszy działaczy – od tych najbardziej znanych po tych bezimiennych.
Kiedy studiuje się pozytywistyczne biografie uderza jeden szczegół – każdy, ale to każdy, nie wyłączając tych największych, oprócz swej podstawowej działalności, zajmuje się pracą społeczną.
- Adam Asnyk od 1884 jako przedstawiciel demokratów zasiadał w Radzie Miejskiej Krakowa, od 1889 r. w galicyjskim Sejmie Krajowym, w latach 1889-94 redagował pismo „Nowa Reforma”, w 1890 r. uczestniczył w sprowadzeniu na Wawel prochów Adama Mickiewicza, a w 1891 r. założył i został prezesem Towarzystwa Szkoły Ludowej.
- Maria Konopnicka w latach 1884–1887 redagowała pismo dla kobiet "Świt", nadając mu charakter radykalny obyczajowo i społecznie; zainicjowała akcję protestacyjną w sprawie represji wobec polskich dzieci z Wrześni.
- Eliza Orzeszkowa organizowała oświatę dla ludu, należała do konspiracji powstańczej, w 1878 r. założyła w Grodnie księgarnię wydawniczą dla popularyzowania myśli pozytywistycznej, w 1885 r. po pożarze Grodna organizowała pomoc dla pogorzelców i zarządzała uzyskanymi środkami.
- Bolesław Prus był współzałożycielem Kasy im. Józefa Mianowskiego (fundacja wspierająca polskich naukowców, od 1905 dzięki testamentowi potentata naftowego, Witolda Zglenickiego, nazywana „polskim Noblem”), pracował w Towarzystwie Dobroczynności, spółce zakładającej Seminarium dla Nauczycieli Ludowych w Ursynowie, był prezesem Stowarzyszenia Kursów dla Analfabetów Dorosłych. W testamencie ufundował stypendia dla utalentowanych dzieci z wiejskich rodzin, a księgozbiór zapisał Towarzystwu Biblioteki Publicznej w Warszawie. (Podobną donację na rzecz Towarzystwa Krajoznawczego, którego był jednym z założycieli i pierwszym prezesem, Towarzystwa Etnograficznego, Towarzystwa Bibliotek Publicznych oraz Muzeum Przemysłu i Rolnictwa uczynił Zygmunt Gloger, autor Encyklopedii staropolskiej).
- Maria Rodziewiczówna (tak, jej miejsce jest wśród wielkich, bo wielki miała wpływ na masowego odbiorcę) osobiście zarządzała rodzinnym majątkiem (1500 ha!) w Hruszowej na Polesiu. Jak każdy świadomy ziemianin, dbała o oświatę i kulturę na wsi, założyła świetlicę ludową na teren powiatu, niosła też pomoc medyczną chłopom. W 1906 stworzyła tajne stowarzyszenie kobiece "Unia". W Warszawie, gdzie na ogół spędzała zimę, była współzałożycielką sklepu spożywczego i sklepu zajmującego się sprzedażą wyrobów ludowych.
- Henryk Sienkiewicz również zakładał Kasę im. Józefa Mianowskiego, był prezesem (1899-1900) Warszawskiej Kasy Przezorności dla Literatów i Dziennikarzy, inicjatorem i wydawcą międzynarodowej ankiety Prusse et Pologne, prezesem Szwajcarskiego Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce.
- Aleksander Świętochowski działał w tajnym Towarzystwie Literackim. W 1905 założył i został przywódcą Związku Postępowo-Demokratycznego i związanego z nim Towarzystwa Kultury Polskiej, a przed I wojną światową osiadł na wsi i zaczął organizować oświatę ludową.
Nie musieli tego robić. Nie dlatego stali się wielcy, że pełnili różnorodne funkcje społeczne, tylko pełnili te funkcje ponieważ już byli wielcy.
- Podobnie Dezydery Chłapowski, adiutant Napoleona, szwagier Wielkiego Księcia Konstantego, generał powstania listopadowego, poseł sejmu regionalnego, krajowego, a w końcu członek Izby Panów w pruskim Lantagu. Jako pionier nowoczesnego rolnictwa podniósł z ruiny rodziny majątek zadłużony przez ojca. Mógł spocząć na laurach. A został współzałożycielem i działaczem Ziemstwa Kredytowego oraz Towarzystwa Ubezpieczeń od Ognia, współzałożycielem i wydawcą „Przeglądu Poznańskiego” i „Szkółki Niedzielnej”, wspierał poznański Bazar i Towarzystwo Pomocy Naukowej oraz towarzystwa kredytowe, zamierzał założyć Akademię Rolniczą. Siedząc w więzieniu po powstaniu listopadowym napisał… podręcznik O rolnictwie!
- Inny arystokrata, hrabia Andrzej Zamoyski organizował zjazdy ziemian, na których omawiano idee organicznikowskie, zawiązał Spółkę Żeglugi Parowej, był inicjatorem i pierwszym prezesem Towarzystwa Rolniczego.
- Henryk Jordan prowadził prywatną praktykę ginekologiczną i był profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Miał w swoim dorobku szereg publikacji specjalistycznych i popularyzatorskich. Niczego do szczęścia mu nie brakowało. A jednak znalazł czas, by kierować Krakowskim Towarzystwem Ginekologicznym i Krakowskim Towarzystwem Lekarskim, założyć Towarzystwo Opieki Zdrowia i Towarzystwo Samopomocy Lekarzy, stworzyć i redagować "Przegląd Higieniczny", na którego łamach skutecznie walczył o wprowadzenie w szkołach opieki lekarskiej i obowiązkowych lekcji gimnastyki. Ale to jeszcze nie wszystko. Przez 26 lat był radnym miasta Krakowa, a przez 6 lat pełnił mandat poselski na galicyjski Sejm Krajowy. Jakby mu jeszcze było mało, dołożył prezesurę Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych i… Towarzystwa Muzycznego w Krakowie. A przecież nie wymieniliśmy jeszcze najważniejszego osiągnięcia doktora Jordana, czyli ogródków jordanowskich – zupełnie autorskiego pomysłu połączenia placów do zbaw z wychowaniem fizycznym i patriotycznym.
- Ignacy Łukasiewicz, wynalazca lampy naftowej i twórca przemysłu naftowego dorobił się na ropie dużego majątku. Jednak pozostał społecznikiem. Wspierał finansowo powstanie styczniowe i pomagał uchodźcom. Propagował budowę dróg i mostów, szkół, szpitali, finansując wiele przedsięwzięć z własnej kieszeni, tworzył kasy zapomogowe i fundusze emerytalne. W uznaniu tej działalności papież Pius IX nadał mu tytuł Szambelana Papieskiego i odznaczył Orderem Św. Grzegorza.
Poświęćmy jeszcze dla przykładu kilka słów zupełnie nieznanym entuzjastom (a dokładnie - entuzjastkom), wybranym na chybił trafił z bardzo licznego grona:
- Felicja Boberska prowadziła we Lwowie cenioną pensję dla dziewcząt, brała udział w działalności konspiracyjnej przed powstaniem styczniowym, opiekowała się więźniami politycznymi. Popularyzowała historię naszej literatury, m.in. jako autorka Historii literatury polskiej.
- Aleksandra Borkowska, pisarka dla młodzieży i dziennikarka, domagała się prawa kobiet do wykształcenia, współzakładała kilka warszawskich instytucji filantropijnych, niosła pomoc rodzinom więźniów i zesłańców; redagowała pisma kobiece „Kółko Domowe", „Kronika Rodzinna" oraz tygodnik dla dzieci i młodzieży „Wieczory Rodzinne".
A gdzie święty Brat Albert? Gdzie Karol Marcinkowski i ksiądz Piotr Wawrzyniak? Gdzie wielcy uczeni – Karol Estreicher i Oskar Kolberg? Gdzie legenda krajowej literatury – Józef Ignacy Kraszewski? A Karol Miarka – obrońca polskości na Śląsku, Jakub Bojko – autentyczny chłop, poeta, prezes PSL "Piast" przed Witosem? A małżeństwo Marii i Bolesława Wysłouchów, wydawców „Przyjaciela Ludu”, bez których nie sposób wyobrazić sobie ruchu ludowego?
Wszystkich nie da się niestety wymienić…
Jak podsumować te życiorysy? Uderzają w nich dwie pozorne sprzeczności: romantyzm i realizm, rewolucjonizm i pozytywizm. Skracając tekst pominąłem wiele informacji o tych romantycznych ciągotach entuzjastów. Kto chce, niech sprawdzi. Prawie dla wszystkich bardzo charakterystyczny jest życiorys Chłapowskiego. Praca u podstaw, a gdy przychodzi powstanie – walka. Potem represje, znów praca u podstaw i znów walka.
Błądzi, kto uważa pozytywistów za przyziemnych ugodowców, bowiem w rzeczywistości byli to romantycy na miarę niespotykaną. Chcieli nie tylko wyzwolić Polskę, ale i zmienić ją w nowoczesny kraj europejski. Marzyli o oświeconym polskim społeczeństwie, które będzie wciąż szanować wiarę i tradycje ojców:
Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
Kto jak kto, ale my, dotknięci trądem III RP, powinniśmy zdawać sobie sprawę, że było to prawie niemożliwe. A jednak im się udało…
PS. Polecam e-booka z moimi wierszami.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1632 odsłony
Komentarze
W jednym zdaniu
27 Października, 2011 - 18:00
Yuhmo :)
Oni byli ZAKOCHANI W POLSCE.
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
Oczywiście
27 Października, 2011 - 19:05
Ale przecież my też jesteśmy.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Yuhma
27 Października, 2011 - 19:10
Chyba jeszcze nie dość.
Oni mieli znacznie lepsze wyniki.
Ale ja się staram:)
Na znak dumy z moich Przodków.
I na pohybel czerwonym pająkom:)
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
No własnie....
27 Października, 2011 - 19:29
To jest pytanie - czy kochamy JĄ, czy tylko kochamy o tym mówić?
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Czy kochamy Ją?
27 Października, 2011 - 21:03
Na to pytanie, każdy z nas, musi odpowiedzieć we własnym sercu, i ze świadomością nadzoru
Nadzoru naszych Przodków, przed którymi przyjdzie złożyć sprawozdanie.
Nie z chęci, czy słów.
Sprawozdanie z dokonań.
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
Jasne
27 Października, 2011 - 22:04
Ale część ostatnia będzie bardzo mało optymistyczna. Siadałem do tego z myślą o krzepieniu serc. Ale w trakcie pisania wszystko mi się odwróciło o 180 stopni.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Re:Jasne
27 Października, 2011 - 22:14
Juhmo.
Zbyt wiele lat i doświadczeń już za mną, abym dawał świadectwo za innych.
Ale jedno mogę.
Zaświadczyć za siebie.
Puki życia -nie przestanę.
KAŻDĄ dostępną metodą.
Nie dlatego,że cel uświęca środki.
Dlatego, że cel jest dla mnie świętością.
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
Rospinie
27 Października, 2011 - 22:26
Ja też daleki jestem do tego, żeby kogokolwiek rozliczać. Co najwyżej siebie. Ale co mi smutno, to mi smutno.
Trudno mi się zgodzić, że święty cel można zdobyć nieświętymi środkami, ale nie będę się mądrzył.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Yuhma
27 Października, 2011 - 22:46
Popatrz proszę, odrobinę szerzej.
Co się dzieje wtedy, kiedy poprawność, staje się narzędziem w ręku ZŁA?
Czyż nie to widzisz wokół?
Czy da się jeszcze powiedzieć,że większość "bywalców" mszy,
wie jeszcze, po co porusza ustami?
Ilu z nich, wie jak brzmi DEKALOG?
I czy mam się podpisywać, pod takim "modelem" Wiary?
W co, w końcu wierzę?
W Boga, czy w "nowoczesnego, tolerancyjnego człowieka".
Te pytania musimy sobie zadać.
Bo zaniechaniem, Wiary nie obronimy.
Trudne to, ale nieuchronne.
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
Żeby podjąć dyskusję
27 Października, 2011 - 23:10
musielibyśmy zdefiniować, co znaczy KAŻDA metoda. Bo ja się na przemoc nie piszę.
Na metody GW - kłamstwo, obmowę, manipulację - też nie za bardzo.
Wierzę w "zło dobrem zwyciężaj". Choć to cholernie trudno przychodzi stosować.
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
Re:Żeby podjąć dyskusję
27 Października, 2011 - 23:21
Nie da się dyskutować z własnym sumieniem.
Każdy musi odpowiedzieć dla siebie samego.
I zgodnie z tą odpowiedzią postępować.
Albo z odrazą patrzeć w lustro.
Pozdrawiam
"My nie milczymy, my rośniemy,zmieniamy w siłę gorzki gniew- I płynie w żyłach moc tej ziemi, jak sok w konarach starych drzew" Yuhma
To prawda
27 Października, 2011 - 23:34
Pozdrawiam :-)
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem
___________________________________
Pozdrawiam każdym słowem