Umyśliłem opisać polski salon nowy.
Już mi brzmiały w duszy michnikowe mowy,
lecz słowa bez riposty padły w wielką ciszę…
Zrozumiałem – tej sceny nikt dziś nie napisze.
Chciałem iść tropem wieszcza, ale się nie uda,
bo to nie żaden salon, a zwykła tancbuda,
gdzie wciąż tę samą nutę gra pijany grajek,
a kto mu prawdę powie, majchrem w brzuch dostaje.
Żadnej dystynkcji w myśli, w gębie pełno...