Lanie wody

Obrazek użytkownika basia
Blog

We wszystkich filmach jakie widziałam, aktorzy chcąc napić się herbaty nalewają wodę z kranu do czajnika od razu, to znaczy, odkręcając kran nie czekają aż wody trochę zleci, tej takiej stojącej.

Ja [być może narażę się ekologom lub sprowkuję diagnozę posiadania schizy] odkręcam kran, czekam chwilę marnując wodę ku radości ścieku i dopiero nalewam do czajnika. Nie będę udowadnić teoretycznie dlaczego tak robię, można sprawdzić w smaku metaliczną wodę z pierwszego chluśnięcia a tę bieżącą co leci po chwii.

Wracająć do filmów, kiedy widzę taka filmową scenę wykrzywia mnie z obrzydzenia, ale to w końcu tylko film, w nich ludzie w podróż wybierają się z pustymi walizkami.

Kiedy otwieram komputer klikam w przeglądarkę, czytam notki, niusy mam podobne odczucie co z tą wodą i podejrzenie, że wielu z was z rozkoszą pije tę żółtą zastałą wodę z kranu.

Ot chociażby pierwszy na SG - Wojciech Sadurski. Rozsmakował się w tytułach gazetowych i nawet zostawił sobie jeden "łyk" na deser. Muszę przyznać, tak czy siak, że profesor wiedziony wysublimowanym smakiem nie otworzył rano GW, czy Faktu a Rzepę właśnie. "Spijanie" tytułów z dwóch pierwszych mogłoby skończyć się zatruciem, a tak pozostał w rozbawieniu i delektowaniu się smakiem, może i niedokładnie zgodnym z własnym gustem ale intersującym.

bez analizy chemicznej zawartości podam z GW jeden tytuł:

"Władze: Króla geja nie uczcimy!" 

 

 

Brak głosów