Pakiet zoologiczny min. Arłukowicza

Obrazek użytkownika jasieńko
KawiarNIA

albo przysięga Hipo... chondryka: ministerstwa przede wszystkim słuchać, pakiety bez sprzeciwu przyjmować, enefzetu spełniać wolę. Nie da się wyłuskać sedna problemu z inscenizowanych debat na temat powstałego „zamieszania” w Służbie Zdrowia. Barany, które w nich uczestniczą nie potrafią tego jasno wybeczeć. Tłuką się łbami ze sobą i nic ponadto. Trzeba sobie jasno powiedzieć, dla administracji, a taką jest ministerstwo i NFZ, pacjent - to punkt i stawka. I żeby nie było wątpliwości, to zapisy  obowiązującej konstytucji są przy tym przestrzegane gdyż w art. 68 ust. 2 stoi jak byk: Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.

I tak właśnie jest – wszystkim zapewniono równy dostęp (w kolejce) tam gdzie finansowani jesteśmy ze środków publicznych, a że one coraz mniejsze...

I jak praktyka ostatnich lat pokazuje, ust. 3 art. 68 przestał być respektowany gdyż brzmi on tak: Władze publiczne są obowiązane do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom, kobietom ciężarnym, osobom niepełnosprawnym i osobom w podeszłym wieku. Każdy osobnik w wieku podeszłym, o ile nie pokrył się jeszcze zaćmą lub kataraktą widzi, że władze są obowiązane i nic ponadto. Były, są i będą – i tyle, nic się nie zmieni.

W wielu internetowych miejscach pojawiły się wreszcie sensowne wyjaśnienia otwierające oczy pacjentom – jesteśmy obszarem eksperymentu, a medialnie wszystko zostało sprowadzone do wredności lekarzy pazernych na pieniądze.

Jeśli Służbę Zdrowia przekształcono w spółki prawa handlowego to znaczy, że jako obywatele staliśmy się elementem gry ekonomicznej, tak samo jak od dawna jesteśmy  składową gry hazardowej, monopolowej, tytoniowej czy też gry zatrudnienia. Przy dalszym rozwoju tego trendu Polki staną się większościowym elementem gry (obecnie będąc w czołówce) zwanej prostytucją i to niekoniecznie polityczną. Bo to wymienione powyżej jest także elementem zdrowia obywateli, a nałogi typu: chlanie, ćpanie, palenie i uzależnienie powinny być również elementem troski ministerstwa. A jest?

Ukryty cel reformy Służby Zdrowia wreszcie widać wyraźnie: skłócono lekarzy z lekarzami i lekarzy z pacjentami. Cel podobny osiągniętego już dawno w polityce: skłócić tych co zwą się politykami i tych, którzy co parę lat są namawiani do głosowania i wybierania. Zyskującym w tym morzu kłótni jest jedynie klasa biurokratyczna (tak bez wdawania się w detale), takie Bizancjum – przestrzegać każde prawo z oceanu praw wymyślonych, nie ważne jakie ono jest i kontrolować wszystko wokół.

Cel nadrzędny – każdy przyzna – to zdrowie pacjenta. Do tego celu potrzebne są narzędzia: lekarz, laborant i aptekarz. Żaden minister ze swymi urzędasami nie powinien w tym przeszkadzać. To co robi nie służy zdrowiu 36 mln obywateli.

Teraz zmuszono Przychodnie Lekarza Rodzinnego (pierwszy kontakt), by podpisując kontrakt przyjęły pakiet onkologiczny i go realizowały.

I niestety, o ile do niedawna graliśmy w „śmierć i życie” tylko z losem, tak teraz grę tę z premedytacją lansuje i finansuje ministerstwo trwoniąc przy tym – nasze pieniądze.

Onkologia... obudziło się ministerstwo, a nie prowadzi żadnych działań by wyeliminować potencjalne źródła tych chorób czyli: żywność (w tym GMO), jakość wody i jej mikro zanieczyszczenia, jakość powietrza (słynne smugi), szczepionki (trujące, uzależniające i mutujące), leki i smog elektroniczny. W takiej sytuacji ministerstwo z określeniem kojarzącym się pro zdrowotnie, zaczyna być elementem utylizacji społeczeństwa polskiego, w pierwszej fazie jej najstarszej części.

Skoro wprowadzono instytucję Lekarza Rodzinnego i zaczęto go obarczać pakietami, to po pakiecie onkologicznym lekarz pierwszego kontaktu niebawem zostanie uszczęśliwiony pakietem zoologicznym i będzie leczył psy, koty i świnki morskie. Dostanie dodatek z tego powodu, a jakże, no przecież zna się na leczeniu, a tylko w ciężkich przypadkach będzie odsyłać do specjalisty – weterynarza. Rodzina to rodzina, czasem kot lub pies jest jak dziecko.

Tymczasem zaczęto nas elegancko mordować, bo Ministerstwo - nie Zdrowia, a Dobijania, zaś rząd - nie kolejnych Reform, a Zakopywania.

W zasadzie pozostaje czekać, aż kontraktowanie obejmie Straż Pożarną i Policję. Czekam z utęsknieniem!

Dalej aktualna wydaje mi się myśl głęboka... muszą nam nakopać do czterech liter, a  dopiero wtedy obudzi się uśpiona masa.

Uśpionych pełnymi półkami sklepowymi nie zastanawia coraz większa pustka przestrzeni publicznej gwarantowanej nam konstytucją, wypełniana prywatą, kapitałem i kontrolą. Tak dzieje się w Służbie Zdrowia, to samo dotyczy każdej dziedziny naszego życia. Konstytucja gwarantuje nam już tylko obowiązki, prawa nam się jakoś dziwnie wyślizgują. A wszystko to wydaje się takie proste...

Po roku 1989 dopuściliśmy do władzy destruktorów naszego państwa. To co stanowiło wartość zaczęto sprzedawać bądź likwidować. Rozpoczęto szybkie zadłużanie. W roku 2004 formalnie przestaliśmy o sobie decydować. Uchwalane coroczne budżety państwa mają odciśnięte piętno miliardowych długów. Narzucone limity produkcji w ramach unijnego funkcjonowania nigdy nie pozwolą na zmniejszanie długu. Najmniejsze jednostki administracyjne jakimi są gminy obarczono wszelkimi ciężarami – mają długi, z których nigdy nie wyjdą. Długi zewnętrzne państwa wymagają regularnego spłacania, co przy nieustającym deficycie budżetu powoduje po prostu brak kasy... na wszystko.

Stąd te cięcia na zdrowiu i innych obszarach budżetu, natomiast pieniędzy nie brak na kulturę pełną szkalowania Polski i Polaków, bo to co się tam akcentuje można znaleźć w każdym narodzie i jak zawsze – u tych najgłośniej gardłujących. 

Brak kasy, a łap tyle się wyciąga po „swoje” więc trzeba coś jeszcze sprzedać... lasy, ziemię, wodę. Podobno już teraz istniejemy tylko teoretycznie. Niebawem zostaniemy bez niczego, innymi słowy – kolejny rozbiór Polski. Uważam, że to kwestia piętnastu lat. Dlaczego?

Bo rok 2030 to końcowy rok prognozy rozwoju Polski wg opracowania rządowego „Polska 2030”. Do tego czasu większość zasadniczych dla unii europejskiej inwestycji wykonamy. W tym czasie polskość zostanie precyzyjnie rozmyta i będziemy stanowić wyłącznie regiony. Prusy osiągną to do czego dążyły od dwóch stuleci.

A wykreowany projekt „Szczecin 2050” z logo „/t/εt/in 2050” /*/ (logo w zapisie fonetycznym zrozumiałym dla anglojęzycznego luda! Po kiego grzyba?) przypominające zapis staroniemczyzną. Niezamierzone? A podobne działanie i logo Polski jako „sprężynki” – też niezamierzone?

Prawie sto lat temu odrodziło się Państwo Polskie... utworzono Polskie Koleje Państwowe, Lasy Państwowe (polskie i dla wszystkich, bo stanowiące ¾ obszaru leśnego). Zwijają nas przy nikłym proteście jednostek i partii opozycyjnych...

A Czesi? Na przykład: Tatra, Praga, Jawa - zreprywatyzowane i raczej z kapitałem czeskim. Oddano w ręce niemieckie tylko Skodę i Barum, Avia poszła w Indie i USA. My pozbyliśmy się wszelkich perełek mogących pochwalić się swoją historią, przykładowo: Cegielski, Star, Ursus. Wszystko w rękach obcych lub zlikwidowane. 

W obecnym Państwie Polskim mamy tylko wykreowany chaos polityczny, dezorientację i bierność społeczeństwa, które skutecznie uniemożliwiają ochronę naszej Ojczyzny przed kolejnym rozbiorem politycznym, bo rozbiór gospodarczy został już prawie zakończony.

 

/*/

]]>www.szczecin.eu/en/project_2050]]>

zdjęcie - Wikipedia

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)