Stanisław Barańczak nie żyje. Zmarł po długiej chorobie

Obrazek użytkownika Anonymous
Nazwa serwisu: 
tvp.info
Cytat: 

Poeta i krytyk literacki Stanisław Barańczak zmarł w Bostonie w wieku 68 lat – dowiedziała się TVP Info. Był tłumaczem poezji, jednym z najważniejszych twórców Nowej Fali. Od wielu lat zmagał się z chorobą Parkinsona.
W 1968 roku ukazał się jego pierwszy tomik wierszy „Korekta twarzy”. Jako jeden z liderów Pokolenia ‘68 w swojej twórczości dał świadectwo nie tylko przeżyciom Marca '68 i Grudnia ‘70, ale też codziennego życia w PRL. Od początku kreował nową poetykę, nazwaną „nowo-falową”, którą cechowała demaskatorska postawa wobec języka propagandy.
Poezja Barańczaka łączy w sobie wiele tradycji literackich: barokową stylistykę i typową dla romantyzmu postawę bohatera lirycznego, a także awangardowe podejście do pracy nad wierszem. Jako poeta-lingwista był kontynuatorem doświadczeń poetyckich Mirona Białoszewskiego, którego uwielbiał.

Na początku lat 80. zaangażował się w wielkopolską Solidarność. W 1981 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam wykładał na Uniwersytecie Harvarda w katedrze literatury polskiej. Dwa lata później związał się z paryskimi „Zeszytami Literackimi”. Był także redaktorem naczelnym „The Polish Review” (1986-1990).

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (4 głosy)

Komentarze

Już niedługo zostaną tylko celebryci i grafomani, i  nieuki po gimnazjum

 

Stanisław Barańczak

 

Jak starzec, co łagodnie kona,

 

Duszy swej "W drogę!" mówiąc z cicha,

A w krąg rodzina zasępiona

Nie wie, czy zmarł, czy wciąż oddycha —


Tak my rozłączmy się łagodnie,

Bez burzy westchnień, łez powodzi:

Popełnia profanacji zbrodnię,

Kto tak miłości swej dowodzi.


Trzęsienie ziemi budzi szczery

Strach i w perzynę kraj obraca,

Lecz kiedy niebios zadrżą sfery,

Nie czyni szkód ich wielka praca.


Kto kocha jak przyziemny sknera,

Ciałem, nie duszą — temu biada:

Rozłąka wszystko mu odbiera,

Co się na jego miłość składa.


Lecz my, miłości tak wspaniale

Pewni, że już nie wiemy sami,

Czym jest — my nie musimy wcale

Stykać się dłońmi czy wargami.


Dwie dusze jedną są istotą,

Więc w czas rozłąki się nie zmienią:

Jak wyklepane w drucik złoto,

Nie przerwą się, lecz rozprzestrzenią.


Są dwie, lecz dwie tak jak ramiona

Cyrkla podwójne; twoja dusza,

Jak igła unieruchomiona,

Jednak wraz z moją się porusza.


I — chociaż w centrum pozostała —

Gdy ramię w koło się obraca,

W ślad za nim się wychyla cała,

Prostuje się, gdy ramię wraca.


Taka bądź, choć nam nie po myśli

To, że odległym błądzę kołem:

Stałość twa obieg mój uściśli

I każe skończyć, gdzie zacząłem.
Przełożył
Stanisław Barańczak

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1456967