Nie był to powrót smoka; ten "nasz" Bruce Lee, to jedynie mistrz propagandy sukcesu - wprawdzie ów sukces, to w wielu dziedzinach statystyczny kit, ale zawsze. Tylko bardzo naiwni spodziewali się rzeczywiscie nowego otwarcia, przedstawienia jakiejś wizji, czy podziekowania skompromitowanym ministrom. Dałem temu wyraz na twitterze i nie pomyliłem się.
Po kolei, była wyborcza kiełbasa w postaci...