Kiedy premier Jarosław Kaczyński próbował udać się na kilkudniowy urlop, zaraz brać dziennikarska zaczynała grać larum. Jak to, tyle ważkich spraw i palących problemów, a szef rządu sobie w najlepsze wypoczywa? Bywało, że już po dwóch dniach- służba nie drużba- trzeba było wracać by uspokoić patriotyczne, rozgrzane dziennikarskie głowy.
Dzisiaj mamy sytuację zupełnie inną.
Giełdowe indeksy...