Był już wieczór wigilijny, wieczerza się skończyła, a ja poszłam do kuchni, by po niej pozmywać.
Nasz kot-Belindo, nie wierzcie Jackowi, który go przechrzcił Grubek, że to następne jego wcielenie, ten jest Belindem, bo tak go nazwałam myśląc, że to kotka.
Więc kot Belindo chodził za mną krok w krok, bo dzieliłam się z nim karpiem i ocierał się w kuchni z wdzięczności o moje nogi, co trochę mi...