Stało się. Najdroższa i najdłuższa w historii USA kampania prezydencka przyniosła zwycięstwo politykowi, o którego dotychczasowych dokonaniach i doświadczeniu można powiedzieć zaskakująco niewiele.
Nie zajmował wcześniej ważnej funkcji w administracji stanowej, nie był gubernatorem, nie zarządzał żadną większą organizacją, nie stworzył poważnej instytucji. Co więcej, 44. prezydent Ameryki miewał do tej pory zdumiewającą zdolność do zawierania, nazwijmy to tak, osobliwych znajomości.