Otwieram laptopa, popijam kawę (czarną, bez mleka, bo próbuję zgrywać dorosłego), klikam „GODZINA ZERO” i myślę: No dobra, sprawdźmy tego Nawrockiego. Szczerze? Nie oczekuję fajerwerków. Oczekuję czegoś między muzealnym oprowadzaniem po II RP, a oświadczeniem rzecznika prasowego z 1986 roku.
Bo Karol Nawrocki, dotąd znany głównie z kierowania Instytutem Pamięci Narodowej, nie jawił mi się jako...