wysadzić cyrk w budowie ^ za Wami pójdą inni
Niewinnie wyglądająca, doskonale ubrana i starannie umalowana blondynka zatrzęsła wczoraj polskim Sejmem. I wcale nie chodzi tu o jakąś aferę z seksem w tle. Owa dama usiłowała dostać się na teren parlamentu i groziła, że zdetonuje granaty, które przywiozła w swoim aucie.
Bożena B. (37 l.) z Radomia podjechała wczoraj o godzinie 10 pod szlaban zagradzający wjazd do Sejmu. Nie wysiadając ze swojego mercedesa, krzyknęła do strażnika, żeby ją wpuścił. - Chcę się widzieć z premierem! - zażądała kobieta, jak się późnej okazało matka trójki dzieci.
Pilnujący wjazdu zna się na swojej pracy i poprosił wzburzoną damę o okazanie przepustki. Jednak kobieta zamiast wyjąć z torebki stosowny dokument, zagroziła, że użyje granatów, które ma w bagażniku auta. Pilnujący spokoju naszego parlamentu strażnicy niewiele się namyślając, wezwali policję. W ślad za mundurowymi pod Sejm podjechała karetka pogotowia. Pani Bożena poddała się woli policjantów i spokojnie zasiadła w ambulansie. Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło wyjęła z torebki słodkiego batonika i zaczęła się posilać. W tym czasie policjanci z pomocą specjalnie szkolonego psa przeszukali samochód krewkiej mieszkanki Radomia. W mercedesie Bożeny B. nie było broni ani granatów. - Kobieta trafiła na obserwację do szpitala, jest pod opieką lekarzy - mówi podkom. Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji.
Matka Bożeny B. zapewniła nas, że córka nigdy nie leczyła się psychiatrycznie. - Miała kłopoty w interesach. Powiedziała mi tylko, że jedzie do stolicy porozmawiać z premierem - mówi kobieta.
APPENDIX.
~Gość~Napisano 08 luty 2011 - 22:10
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 388 odsłon