Sowieci chcieli, by każdy obywatel był donosicielem
Sowieci chcieli, aby donosicielem został każdy obywatel. W ten sposób mieli zamiar poddać społeczeństwo totalnej kontroli – mówi w rozmowie z magazynem ''Historia Do Rzeczy'' historyk prof. François-Xavier Nérard, autor wydanej w tym roku w Polsce książki ''5% prawdy. Donos i donosiciele w czasach stalinowskiego terroru''.
Piotr Zychowicz, Historia Do Rzeczy: Aż 5 proc. prawdy? Żeby zabić człowieka, bolszewikom wystarczało przecież 0 proc.
Prof. François-Xavier Nérard: Tytuł tej książki zaczerpnąłem z przemówienia Stalina wygłoszonego na zebraniu partyjnym w 1928 r. Dyktator rozpoczął wówczas ''kampanię samokrytyki''. Zachęcał obywateli, żeby informowali władze o nieprawidłowościach w działaniu sowieckich fabryk i innych zakładów pracy. ''Nawet jeżeli w informacjach tych będzie tylko 5 proc. prawdy - powiedział - nie możemy ich lekceważyć''.
Po co Stalinowi była ta ''kampania samokrytyki''?
Stworzony przez bolszewików system funkcjonował koszmarnie. Ludzie w Związku Sowieckim żyli i pracowali w fatalnych warunkach. Jadali źle, nie mieli dostępu do podstawowych produktów. To wywoływało olbrzymią frustrację. Obywatele nie mogli jednak publicznie wyrazić swojego niezadowolenia. Nie mogli odwołać władzy w wyborach ani zapisać się do partii opozycyjnej, ani wyjść na ulicę, by zorganizować demonstrację. Pisanie donosów i zażaleń miało - w zamyśle bolszewików - rozładować to społeczne niezadowolenie.
Kogo obywatele mieli krytykować w tych ''zażaleniach''?
Nie wolno im było krytykować partii. Za napisanie prawdy, czyli że za nędzę panującą w państwie odpowiada sam system, groziły surowe konsekwencje. Stalin pozwolił jednak na krytykowanie poszczególnych ludzi. Zgodnie z partyjną wykładnią, za wszystkie niedogodności i niedobory występujące w Związku Sowieckim odpowiadali bowiem sabotażyści, szpiedzy, zdrajcy i zwykli partacze - ''niegodnyje elemienty'', jak ich nazywano. ''Kampania samokrytyki'' polegała na tym, że obywatele mieli tych ''szkodników'' wskazać partii. Tak to się zaczęło.
W ten sposób władze oficjalnie zachęciły ludzi do składania donosów.
Tak, choć nie poszło to wcale łatwo. Dla wielu obywateli napisanie doniesienia skierowanego do policji politycznej było niedopuszczalne moralnie. Żeby osłabić to wrażenie, władze zabroniły więc używania słowa ''donos'' i zastąpiły je słowem ''sygnał''. I stworzyły mnóstwo instytucji, do których można było te sygnały wysyłać: Biuro Skarg (kierowała nim siostra Lenina, Maria Uljanowa), specjalna komórka w redakcji ''Prawdy'', oddziały do spraw listów w kancelariach Stalina, Kalinina i Mołotowa. Ludziom było łatwiej pisać donosy do takich instytucji niż do NKWD. Jednak pracownicy tych instytucji część z nich i tak przekazywali policji politycznej.
Jak wyglądał taki donos?
Składał się z dwóch części. W pierwszej sieksot (siekrietnyj konfidient, czyli tajny współpracownik) przedstawiał fatalną sytuację panującą w swoim zakładzie pracy, a następnie wskazywał, kto jego zdaniem jest za to odpowiedzialny. ''Przewodniczący kołchozu musi strzec jego własności i dbać o nią - pisał pewien chłop. - Ale w naszym kołchozie jest inaczej. Przewodniczący kołchozu całą zimę karmił swoją krowę kołchozową paszą. Na wiosnę przywłaszczył sobie jeden z kołchozowych uli''.
Dużo takich listów napisano?
Bardzo dużo. Dawały ludziom nadzieję, że będą mogli wpłynąć na swoją trudną sytuację. Wspomniane urzędy były dosłownie zalewane tonami zażaleń i donosów.
Domyślam się, że ludzie załatwiali w ten sposób swoje prywatne porachunki.
Oczywiście. Wiele osób potraktowało to jako okazję do pozbycia się nielubianego szefa lub współpracownika. W sowieckich zakładach pracy panowało olbrzymie napięcie. Ludzie byli źle opłacani i sfrustrowani. Zakłady przydzielały mieszkania w swoich blokach i barakach. W efekcie ludzie nie tylko musieli ze sobą pracować, lecz także byli sąsiadami. To prowadziło do olbrzymiej liczby konfliktów.
Czyli donosy składali na siebie raczej koledzy z pracy?
Według powszechnego wyobrażenia sowiecki eksperyment doprowadził do całkowitego rozbicia więzów rodzinnych, a w konsekwencji do plagi donosów składanych przez najbliższych. Moim zdaniem nie było tak źle. Żony rzeczywiście pisały listy do władz w sprawie swoich aresztowanych mężów. Z reguły były to jednak listy w ich obronie, zapewniające o ich niewinności.
http://historia.wp.pl/title,Prof-Franois-Xavier-Nrard-Sowieci-chcieli-by-kazdy-obywatel-byl-donosicielem,wid,18566593,wiadomosc.html?ticaid=118015&_ticrsn=3
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 763 odsłony
Komentarze
Dochodziło nawet do
31 Października, 2016 - 21:03
Dochodziło nawet do specyficznego ''współzawodnictwa pracy''.
Tak, wśród donosicieli byli rekordziści. Pewien mieszkaniec Kijowa zadenuncjował ok. 230 osób. A pewna rodzina - małżeństwo z czworgiem dzieci - szczyciła się tym, że złożyła donosy na 172 osoby.
Pracując nad ''5% prawdy'', czytał pan setki donosów. Jakie zapadły panu w pamięć?
Pewien obywatel zobaczył w gazecie zdjęcie dziewczynki wręczającej kwiaty Stalinowi i natychmiast poinformował ''organy'', że jej ojciec za carskich czasów był ''bogatym kupcem'', który ''uciekł przed rewolucją''. Z kolei pewna chłopka doniosła, że teściowa kierownika partyjnego jej kołchozu zwraca się do ludzi ''proszę pana'', a nie ''towarzyszu''. Członkini moskiewskiego Komsomołu doniosła zaś na kolegę za to, że tańczy ''tańce rodem z burżuazyjnych krajów''. Miało to świadczyć o jego powiązaniach z zagranicą. Albo taki donos: ''Instruktor biura politycznego Z. przez cały okres pracy aż do ostatniej chwili utrzymywał bliskie stosunki z wrogiem ludu X. Wiedząc o całym szeregu antypartyjnych czynów X, zamiast go skrytykować i zdemaskować, wybrał drogę milczenia i ukrywania tych czynów przed komunistami''.
]]>http://historia.wp.pl/title,Prof-Franois-Xavier-Nrard-Sowieci-chcieli-by...]]>
na neonie tez tak było i nie
1 Listopada, 2016 - 05:13
na neonie tez tak było i nie wolno było obwiniać portalu tylko szkodników i wrogów ludu. były kłótnie i przepychanki, dlaczego blogerzy nie zgłaszają krytykujących czy nawet dlaczego admy nie wybanują prawicy, katolików i niechętnych Rosji. Tam takie odjazdy, że to nawet w imię wolności słowa, o racji stanu itp. nie wspominając. Pełna wolność bolszewicka: bluzgać na Polaków i innych wskazane, za to za krytyki Putina i Rosji... Jak ktoś nie wierzy w ruskich braci-Słowian to już na wylocie. Nawet ostatnio jakiś ewidentny szur domagał się wywalenia całych ostatnich 2 osób- "szkodników" jako antyrosyjskich a więc antypolskich. Oczywiście "nikogo nie banują za poglądy" a cała nazi-bolszewicka linia programowa pojawiła się "samorzutnie" :D
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin
kontrik
1 Listopada, 2016 - 06:56
" "nikogo nie banują za poglądy"
prosowieckie poglądy - to fakt
reszta out
wszarze
NEonowe żydki
1 Listopada, 2016 - 09:28
Bo kaPOwanie na NEonie to norma, jesteś przeciw kacapom, to zaraz ban.
O to żydo-kacapskie metody, każdy kapuje na każdego.
Jestem jakim jestem
-------------------------
"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------
Jestem przeciw ustawie JUST 447
Komentarz niedostępny
Komentarz użytkownika Bombowy Szybowi... został oceniony przez społeczność bardzo negatywnie i jest niedostępny. Nie można go już odkryć. Bardzo nam przykro.. :(
1 Listopada, 2016 - 12:55
Bombowy Szybowiec Antka
Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje - Mark Twain