Rosjanie sfałszowali opinię pirotechniczną

Obrazek użytkownika Kajeka
Notka

Rosjanie sfałszowali opinię pirotechniczną w sprawie Tu-154M – wynika z dokumentów, do których dotarła "Gazeta Polska Codziennie". Jak czytamy, znajdują się one w aktach śledztwa prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie.

Gazeta donosi, że to wątpliwości co do prawdziwości rosyjskich ekspertyz spowodowały wyjazd polskich biegłych do Smoleńska. Pod rosyjską opinią pirotechniczną podpisali się zastępca naczelnika Oddziału Ekspertyz Kryminalistycznych DSW Obwodu Smoleńskiego P.A. Kremień oraz ekspert z zakresu badania materiałów wybuchowych kapitan rosyjskiej milicji A.W. Misurkin. Jak wynika z informacji gazety, badacze rosyjscy pobrali dziewięć próbek, podczas gdy w przygotowanej przez stronę rosyjską opinii jest mowa o pięciu.

Czytamy, że "rosyjscy eksperci w raporcie z badań uwzględnili tylko pięć próbek. Pozostałe cztery zawierały wymazy z tupolewa, jedna była próbką sterylną, niczym nie zanieczyszczoną. Na czterech marlach znajdowała się substancja w szarym kolorze – był to wymaz z części Tu-154M z różnych sektorów. Z ekspertyzy dowiadujemy się, że rosyjscy biegli za pomocą chromatografu poddali badaniom substancje pobrane z wraku tupolewa".
Gazeta donosi, że MAK kierowany przez gen. Tatianę Anodinę "przytoczył powyższą opinię jako dowód, że we wraku tupolewa nie znaleziono materiałów wybuchowych. Kolejną ekspertyzą, która miała o tym świadczyć, była opinia nr 3451 z 23 kwietnia 2010 r. Okazuje się jednak, że tego dokumentu nie ma w aktach polskiego postępowania – wojskowi śledczy dopiero teraz wystąpili o przesłanie uwierzytelnionej kopii tej opinii".

Do dziś nie wiadomo, kiedy wrak rządowego tupolewa trafi do Polski.
TopNews - najpopularniejsze materiały WP.PL
Czy to sensacja?, nie bo kto chciał wiedzieć wiedział, Aktualne pytanie co ruskie mają na naszych renegatów

Brak głosów