Pytajmy o zleceniodawcę, a nie o zwykłego kilera
Janusz Palikot to tylko użyteczne narzędzie w ręku premiera Donalda Tuska lub jego politycznych doradców.
Będzie gorzej – tak zgodnie o roku 2009 w politycznym savoir-vivrze wypowiadali się pytani przez “Rz” specjaliści: językoznawca, psycholog, spec od wizerunku. Pytaliśmy ich o prognozy na przyszłość przy okazji tekstu podsumowującego obelgi, jakimi polscy politycy obrzucali się w roku 2008 (“Nienawistne czułe słówka”, 3.01.2009 r.). Eskalacji obrażania miały służyć zarówno zbliżające się wybory do europarlamentu, jak i codzienna potrzeba zapewnienia igrzysk mediom. Eksperci mieli rację.
Nie minął tydzień, a już poseł PO Janusz Palikot podjął pracę nad utrwaleniem swego wizerunku etatowego skandalisty naszej polityki. Zaczął nowy rok równie niesmacznie, jak skończył poprzedni. Jeszcze w grudniu 2008 r. zaproponował dziennikarkom “Rz”, żeby przyszły do niego na wywiad nago i po dwóch butelkach wina. W rok 2009 wkroczył, przypisując posłance PiS polityczną prostytucję, a Jarosławowi Kaczyńskiemu homoseksualizm.
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 401 odsłon