Przejąć waadze w rprl III

Obrazek użytkownika wilre
Artykuł

 

 

Jak przejąć władzę w Polsce?

TUTAJ

Niemal wszystkie prawicowe ruchy polityczne w Polscenarzekają po pierwsze na to, że nie są w stanie przebić się ze swoim programem do wyborców, a po drugie, że są sekowane przez głównonurtowe media nastawione na promowanie polityków, którzy od dawna już okupują polityczny parnas. Trzecią największą bolączką nowych ugrupowań jest brak pieniędzy na start, bo tylko partie, których posłowie już zasiadają w sejmowych ławach dostają sute budżetowe wsparcie, co zamyka niemal całkowicie drogę tym, których w parlamencie jeszcze nie ma.

© 2012 by Ireneusz Wierzejski
Polsce już od dawna ludzie decydują (i to w ograniczonym zakresie) tylko o tym ilu posłów z poszczególnych partii zasiądzie w sejmowych ławach. O tym, którzy to będą posłowie decydują już władze poszczególnych ugrupowań

Wydaje mi się, że większość z tych nowych ugrupowań całkowicie nie rozumie systemu politycznego w naszym kraju. Oczywiście to ludzie w demokratycznym głosowaniu wybierają, jacy politycy zasiądą w sejmowych ławach… cóż – nic bardziej mylnego. W Polsce już od dawna ludzie decydują (i to w ograniczonym zakresie) tylko o tym ilu posłów z poszczególnych partii zasiądzie w sejmowych ławach. O tym, którzy to będą posłowie decydują już władze poszczególnych ugrupowań.

Większość głosujących rozpoznaje może kilkanaście nazwisk-marek – najczęściej są to szefowie partii oraz po dwóch albo trzech szczególnie często pokazywanych w mediach działaczy… pozostałych czterystu kilkudziesięciu posłów jest dla ogółu społeczeństwa całkowicie anonimowa, a w sejmie większość z nich pełni rolę jedynie automatu do głosowania.

Jacek Kuroń wypowiedział kiedyś dość bałamutne hasło o tym, że zamiast palić komitety należy zakładać własne. Nic bardziej mylnego… zarówno palenie „komitetów”, jak i zakładanie własnych nie na wiele się zda. Jedyna skuteczna droga to przejmowanie władzy w tych, które już istnieją.

Polskie partie polityczne to nie są ruchy masowe – żadna z nich nie liczy więcej dwadzieścia tysięcy członków

Polskie partie polityczne to nie są ruchy masowe. Żadna z nich nie liczy więcej dwadzieścia tysięcy członków, z czego duża część to tzw. „martwe dusze”, czyli ludzie, którzy kiedyś się zapisali, ale z różnych powodów nie uczestniczą w zebraniach, nie płacą składek członkowskich i nie interesują się aktualną sytuacją w partii.

Ugrupowania polityczne w naszym państwie działają na zasadzie szyldu: jeśli dla jakiegoś wyborcy sympatycznym politykiem wydaje się Donald Tusk iRadosław Sikorski to zagłosują oni na kogokolwiek z listy Platformy Obywatelskiej, choćby pierwszy raz w życiu widzieli jego nazwisko na oczy. Tak samo, jeśli lubimyJarosława Kaczyńskiego czy Antoniego Macierewicza to jasne jest, że swój głos oddamy na kogokolwiek z listy Prawa i Sprawiedliwości. Przecież sam Kaczyński czy Macierewicznie będą startować w każdym okręgu wyborczym w naszym kraju. Więc zamiast na nich oddajemy swój głos na kogokolwiek firmowanego autorytetem ich nazwiska i szyldu politycznego.

Jeśli na tych listach zamiast nazwiskaKowalski zobaczylibyśmy nazwiskoNowak nic by to nie zmieniło. Dowodem na to, że wyborcom jest wszystko jedno na kogo głosują, byleby był na właściwej liście są tzw. „spadochroniarze”, czyli wpisani na lokalne listy działacze partyjni, którzy z danym okręgiem wyborczym nie mają absolutnie nic wspólnego a bardzo często uzyskują świetne wyniki.

Doskonale te sytuację obrazuje również sukces Ruchu Palikota, który nie dość, że nazwę wziął od swojego lidera,Janusza Palikota, który wcześniej był posłem Platformy Obywatelskiej, to był wspierany przez prasę i telewizję. Aż dziesięć procent głosujących wskazało na całkowicie sobie nieznanych ludzi z listy Ruchu Palikota tylko dlatego, że znaleźli się oni pod szyldem rozpoznawalnego nazwiska byłego posła PO. Janusz Palikot magią swojego nazwiska (oraz pieniędzmi i poparciem mainstreamowych mediów) wprowadził do sejmu dużą grupę ludzi całkowicie anonimowych, wcześniej praktycznie nieznanych. W dodatku często byli to ludzie, którzy wcześniej mieli poważne konflikty z prawem.

© 2012 by Ireneusz Wierzejski
Miejskie czy powiatowe komórki partyjne liczące czasami po nie więcej niż kilkunastu członków to właśnie doskonałe miejsce do walki o władzę w Polsce

Miejskie czy powiatowe komórki partyjne liczące czasami po nie więcej niż kilkunastu członków to właśnie doskonałe miejsce do walki o władzę w Polsce. To właśnie tam jest prawdziwe pole bitwy o kraj, to tam decyduje się o tym, kto pojedzie na zjazd wojewódzki czy krajowy i zagłosuje nad nowymi władzami partii.

Przejęcie władzy w odpowiedniej liczbie takich małych lokalnych „komitetów” będzie skutkowało możliwością decydowania zarówno o tym, kto będzie dzierżył władzę w całej partii jak i o tym, jaki ta partia będzie miała program. A przede wszystkim o tym, kto będzie jej liderem.

Zresztą nie warto ograniczać się do jednej partii – prężny oddolny ruch społeczny może spokojnie przejąć władzę we wszystkich dużych partiach, które mają szanse na wydelegowanie posłów do sejmu.

W obecnej sytuacji politycznej to jedyna sensowna droga do „zmiany warty”. I jedyna, która daje szansę na sukces

W obecnej sytuacji politycznej to jedyna sensowna droga do „zmiany warty”. I jedyna, która daje szansę na sukces. Właśnie poprzez doprowadzenie do sytuacji, w której liderzy i ich bezpośredni najbliższy krąg akolitów zostanie sam w morzu niezależnie myślących posłów można w Polsce coś zmienić.

Czy wprowadzeni do parlamentu nowi ludzie powinni doprowadzić do przejęcia już istniejących ugrupowań i wysłać obecnych działaczy na „zieloną trawkę” czy też stworzyć nowe ugrupowanie i pod własnym szyldem budować całkowicie nową markę? To już kwestia w tym momencie drugorzędna. Zresztą obie drogi mają swoje plusy i minusy.

Tak… wpis ten powstał jako pokłosie tekstu z ostatniej soboty na tematnowopowstającej partiiPolska 2.0. Po przemyśleniu musze stwierdzić, że pomimo całkiem sensownego programu partia ta nie ma jakichkolwiek szans na dostanie się do parlamentu: po pierwsze nie mają oni pieniędzy, po drugie nie mają dostępu do mediów a szczególnie do telewizji, a po trzecie nie mają charyzmatycznych i powszechnie rozpoznawalnych liderów. A dopiero splot tych trzech atutów umożliwia przejście z etapuPartia 1.0 (zarejestrowana) do etapu Partia 2.0 (mająca posłów w parlamencie) nie mówiąc już o Partii 3.0(sprawującą realną władzę).

Wszystkie wpisy: Ireneusz Wierzejski

 
Brak głosów