Polecam Rewizora.
W obronie Sołżenicyna
Rewizor, 5 sierpień, 2008 - 18:58
Wbrew mojemu nickowi nie mam żadnych związków z Ukrainą (Gogol był Ukraińcem, choć zrusyfikowanym) ani z Rosją. Kultura rosyjska częsciej mi się kojarzy z Aleksiejem Tołstojem niż Lwem Tołstojem, a nieraz z Dostojewskim i Bułharynem (i jeden, i drugi to najgorsza swołocz - zrusyfikowani Polacy, zaprzańcy, a Tadeusz Bułharyn to wręcz agent...). Nawet podziwiając Puszkina, nie mogę mu zapomnieć wiersza "Oszczercom Rosji".
No, ale to tytułem wytłumaczenia, żebyś zbyt łatwo mnie nie osądzała: wiadomo, Rewizor - facet nie przypadkiem wybrał takie pseudo. Żeby wszystko było jasne: wybrałem je dla jaj, z przekory, że niby zjawia się taki tajemniczy przybysz i robi otoczenie w konia. Tylko tyle i na tym koniec. Żadnych podtekstów.
A teraz do rzeczy. Strasznie wkurzyły mnie niektóre Twoje opinie o Sołżenicynie: "...był to nacjonalista i wielki propagator wielkiej Mateczki Rasiji (...)Sołżenicyn przecież był piewcą tej wielkiej Rasiji! Tej buty i pogardy dla podwładnych!"
Prawdą jest tylko tyle, że był piewcą Wielkiej Rassiji. Każdemu wolno być piewcą własnej ojczyzny: taki sam był Kipling, Sienkiewicz, Whitman i kto tam jeszcze. Nie wolno jednak stawiać znaku równania między patriotyzmem czy nacjonalizmem, mniejsza z tym - i obrzydliwym systemem politycznym ukochanej przez człowieka ojczyzny. Można kochać Niemcy i nienawidzić pruskiego militaryzmu. Można być rosyjskim nacjonalistą i gardzić systemem wewnętrznej i zewnętrznej przemocy.
Jest grubym uproszczeniem, że Sołżenicyn wielbił carat z jego uciskiem narodowym i imperializmem, z knutem, tiurmami i pogardą dla ludzi. To po prostu nieprawda. Był gorącym rosyjskim patriotą, który wierzył w misję historyczną Rosji i sądził, że zechcą połączyć z nią swoje losy także Polacy, Białorusini, Ukraińcy, Czeczeni i Litwini. Mylił się, ale czy nie znasz Polaków, którzy sądzą, że zechcą z nami wiązać swoje losy Białorusini, Ukraińcy, Litwini? Też są u nas tacy - i co z tego? Ani Sołżenicyn nas nie chciał podbijać, ani Polacy nie wybierają się na Kijów czy Wilno.
Nie wolno wrzucać Sołżenicyna do jednego worka z "obrusitielami" w rodzaju Puszkina (tak, tak...),Apuchtina i wsiakoj swołoczy. Sołżenicyn należy do zupełnie innej odmiany Rosjan - do ludzi, których podziwiam i szanuję, czasem nawet bardziej od niektórych moich rodaków. Mogę wymienić nazwiska czcigodnych Rosjan - na przykład Rylejew, Łunin, Wiaziemskij, Turgieniew, Czechow... Mógłbym z pamięci wyliczyć i sto takich nazwisk, ale czy to potrzebne?
Każdy z tych rosyjskich patriotów marzył o Wielkiej Rassiji - ale nie tej, która kojarzy się nam z kozakami, Sybirem i Cytadelą. Każdy z nich na swój sposób udowodnił, że nie zegnie karku przed autokratyczną władzą i że nie ma nic wspólnego z czynownikami, którzy gnębili nie tylko Polaków czy Gruzinów, ale i mieszkanców Petersburga, Tweru i Samary.
Sołżenicyn bardzo wiele w swym życiu wycierpiał i choćby z tego powodu nie zasłużył sobie na tak jednowymiarową ocenę. Cieszę się, że są Rosjanie, którzy widzą w nim wzorzec nacjonalizmu. Oby umieli uszanować wielkość myśli tego człowieka. Na razie bardzo brak im pozytywnych postaci, na których mogliby budować inną patriotyczną tradycję: nie tę Nikołajewsko - Leninowsko - Putinowską, ale Rosji z ducha Łunina i Sołżenicyna. Pomagajmy im w tym - w naszym własnym, polskim interesie.
Rewizor
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2064 odsłony