KONTROLA STRUKTURALNA

Obrazek użytkownika Danz
Artykuł

KONTROLA STRUKTURALNA

(niezalezna.pl)

Dziś trochę rozważań teoretycznych, gdyż bez aparatu pojęciowego nie można zrozumieć i dyskutować na temat poruszanych tu zagadnień. Prof. Staniszkis wprowadziła do obiegu pojęcie kontroli strukturalnej czyli kontroli nad procesami społecznymi. Uświadomienie sobie na czym ona polega jest kluczem do zrozumienia postkomunizmu. W komunizmie bezpieka dążyła do kontrolowania każdego obywatela i każdego działania. Idealny stan pod tym względem osiągnięto w okresie stalinizmu. Jak opisała prof. Staniszkis taka kontrola jest w praktyce bardzo szkodliwa dla systemu, gdyż uniemożliwia jego rozwój. Ponadto cóż z tego, że bezpieka wie nawet, co myśli i robi Kowalski, pracujący np. jako cieć na budowie, jeśli nie jest w stanie zapanować nad procesami społecznymi i funkcjonowaniem gospodarki, które się jej wymykają. Dodajmy tu, że zbyt duża ilość informacji, w ogromnej większości bezużytecznych, paraliżuje bezpiekę, gdyż nie może ona zatrudnić do ich analizy nieograniczonej liczby osób. W archiwach NKWD znaleziono miliony donosów, których nigdy nie wykorzystano, bo nie było komu ich przeczytać i zanalizować. Bezpieka potrzebuje wyłącznie informacji cennych, istotnych, a nie kto do żony pod poduszką powiedział, iż nie lubi Tuska albo napisał w toalecie “precz z WSI”. Kontrola strukturalna sprowadza się do nadzorowania punktów, osób i momentów kluczowych. Co się rozgrywa poza nimi bezpieki nie interesuje, ponieważ nie ma wpływu na procesy społeczne takie jak tworzenie partii politycznych, selekcję kandydatów w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, wynik wyborów, nastawienie mediów, dobór osób awansujących na kluczowe stanowiska, sposób rozwiązywania kryzysów przez manipulację, akumulacja kapitału, tworzenie fortun biznesowych itp. Powstają więc ramy, w których niekontrolowana działalność jest możliwa, ale każda próba wykroczenia poza nie, np. lustracja, dekomunizacja, likwidacja przywilejów ekonomicznych bezpieki, ograniczenie choćby liberum corruptio nomenklatury, wybór prezydenta, który nie jest byłym oficerem lub TW SB/WSW/II Zarządu, powstanie rządu nie powiązanego z bezpieką, uzdrowienie systemu podatkowego, wymiaru sprawiedliwości, masowy awans ludzi nie związanych z bezpieką choćby rodzinnie, powstawanie dużych przedsiębiorstw poza środowiskiem bezpieki i agentury (np. casus Kluski), wymknięcie się mediów lub nawet poszczególnych dziennikarzy, o ile nie piszą w tytułach niszowych, spod kontroli środowiska bezpieczniackiego, itp. to wszystko musi spowodować natychmiastową ripostę i zniszczenie elementu obcego. A więc tylko kontrola strukturalna jest efektywna i możliwa do zastosowania w systemie z pozoru demokratycznym i liberalnym. Wszak ruch gayowski czy feministyczny mogą się rozwijać bez przeszkód, związki zawodowe mogą działać, gazety formalnie korzystają z wolności zakreślonej różnicą między “Wybiórczą” i “Polityką”, gospodarka się rozwija, wybory się odbywają, a nawet udaje się osiągnąć sytuację, w której znaczna część kandydatów wszystkich partii ma związki z bezpieką lub jest już dokooptowana do systemu bądź przezeń zneutralizowana czy też dla kariery udaje głuchych i ślepych. Każdy wybór jest więc dobry. Taki stan idealny mieliśmy na początku III RP, później było gorzej ale ostatecznie nigdy nie nastąpiła katastrofa. Wszyscy pamiętamy wybór między Tymińskim a TW “Bolkiem”, a później między TW “Alkiem” i TW “Bolkiem”, którym entuzjazmowało się bezmyślne społeczeństwo a bezpieka skręcała się ze śmiechu, bo wiedziała, że w każdym wypadku wygra, choć drugorzędne aspekty oczywiście tych kandydatów różniły, jak Ungier (oficer) różnił się od Wachowskiego (według “Drogi cienia” agenciaka i sutenera). Nie były to jednak cechy zmieniające system a tylko jego koloryt. I o to właśnie chodzi.

Brak głosów