Koronny dowód na koniec partii zwanej PO ☚◙◙◙◙◙ przeczytaj

Obrazek użytkownika ciociababcia
Inne

Dziś nie ma najmniejszego znaczenia, czy Schetyna zostanie w PO, czy z PO odejdzie, czy też go Tusk wyrzuci.

Kiedyś takie rozważania miały senes, ale odkąd mamy nowe dane, należy dawne dywagacje uznać za kwestie trzeciorzędne, bo co kogo obchodziskład bytu, gdy sam byt przestaje istnieć. Nie zdarzyło się jeszcze w dziejach RPIII, aby partia, która sama siebie przedstawia jako zbieraninę skorumpowanych oszustów, fałszerzy i złodziei, podniosła się po takiej prezentacji.

Mniej uważni obserwatorzy zachowują się pesymistycznie, argumentując brak wiary w upadek PO ilustrowany niegdysiejszymi aferami, które nic nie dały.

Mieliśmy Sawicką, mieliśmy aferę hazardową, stadionową, zegarkową i co? Po pierwsze nie jest prawdą, że te afery nic nie dały, a paradoksalnie, te dwie ostatnie i najmniej istotne dały najwięcej, po drugie zwracam uwagę na zasadniczą różnicę. Dotąd złodziei z PO oskarżali polityczni konkurenci, w dodatku tacy, którym przyszyto łatkę spiskowców i podsłuchiwaczy. Teraz główne oskarżenia wychodzą z samego PO, jak drzewiej wychodziły z AWS i SLD. Poprzedników PO nie wykończyła konkurencja polityczna, oni wykończyli się sami. W przypadku AWS ze środka partii wyszły grube sprawy w rodzaju PZU, które zaczęły żyć własnym życiem. SLD zaczął wykańczać Kwaśniewski, Michnik i Nałęcz, potem dobił Borowski i Cimoszewicz. Z PO inaczej się stać nie może, bo wniosków do prokuratury nie składa poseł PiS, tylko deputowany z PO. Skorumpowanych posłów PO nie nagrał Ziobro, ale zawiedzeni po porażce inni działacze PO.

Powstała zupełnie inna sytuacja niż dotychczasowa zmowa milczenia połączona z wyżynaniem słabeuszy. PO skończyła się z chwilą, gdy dwie duże grupy interesów, a nie żaden pojedynczy Schetyna, weszły w ostry konflikt, przecież tak naprawdę mamy walkę ludzi Komorowskiego z ludźmi Tuska, czyli powtórkę Miller kontra Kwaśniewski. Tej szorstkiej przyjaźni nie da się już wyszlifować, skończyły się granty i zaczęła ostra walko o zredukowane zasoby władzy i konfitur. Zresztą nieważne kto tu reprezentuje, którą grupę, ważne, że nastąpił naturalny podział wywołany deficytem w korycie. Dopóki Tusk gwarantował całej PO dostatecznie duże profity rządził i dzielił jak chciał. Mógł sobie pozwolić na publiczne poniewieranie i Schetyny i Komorowskiego, mógł na fotelu ministra posadzić konia albo Muchę, mógł wywalić i upokorzyć Ćwiąkalskiego, wyciąć Chlebowskiego, Drzewieckiego i kompletnie olać bankrutującego Krauze. Problem nie polega na tym, że ktoś się z kimś innym pokłócił, że się wzajemnie nienawidzą i nagrywają, problem tkwi w tym, dlaczego się pokłócili. Odpowiedź jest jedna – kołderki zabrakło, sukno rozszarpane, w słoiku po konfiturach prawie widać dno. Dlaczego się nie mogą i na pewno nie pogodzą? Bo nic się w tej kwestii nie zmieni, kołderka się nie wydłuży, na nowe sukno nie ma kasy, resztki konfitur trzeba podzielić tylko w ramach najsilniejszej grupy. Taka jest najkrótsza definicja i dowód koronny na ostateczny upadek PO. Nie ma takiej siły, żeby ktokolwiek posklejał tę dawaną klikę obecnie podzieloną na koterie, to jest jak wojna rodzin w mafii.

Koniec i nie ma odwrotu. Ludzi don Schetino wbrew woli don Komore bez wąsa, odstrzelił don Protasiewicz za przyzwoleniem don Donldo. Polała się krew, poszły pod znane adresy śnięte ryby i końskie łby, kolejne miski z cementem właśnie zastygają na stopach kolejnych frajerów. Na kolacjach (zjazdach) jeden na drugiego patrzy i tylko czeka, czy z kieszeni wyłoni się koperta, czy też rewolwer. Strach wsiadać do samochodu, każde przekręcenie kluczyka to nasłuchiwanie nieznajomych trzasków, na noc barykadowanie drzwi, rozmowy z żoną szyfrem. Taka atmosfera jest w PO, jak u chłopców z ferajny i nie ma mowy, żeby wrócił cień dawnego zaufania, cień dawnej sławy wielkiego gangu. Mafia się posypała, bo skończyła się prohibicja, złoty wiek dla brudnych interesów, zanim wyłonią się handlarze narkotyków, trzeba będzie zorganizować setki pogrzebów. I żadnych ruchów wykonać się nie da, po świeżej rzezi rekonstrukcja rządu musi się skończyć następnymi wystrzałami i nurkowaniem miską z nogami do przodu. Zmiana koalicjanta oznacza te same tragedie, a brak działań pokazuje, że capo di tuti capi się skończył, zestarzał się i pora sięgnąć po młodszych. Cóż pozostaje? Jak zwykle kabaret. W starym kraju, na Zielonej Wyspie (Sycylii), Donald już nic nie znaczy i w związku z tym opłakanym stanem rzeczy, odgrzewa zgraną plotkę, że w Nowym Yorku (Brukseli) czekają na niego poważni ludzie, którzy zrobią go bossem Brooklynu (KE).

MatkaKurka • kontrowersje.net

http://wzzw.wordpress.com/2013/11/02/koronny-dowod-na-koniec-partii-zwanej-po-%E2%98%9A%E2%97%99%E2%97%99%E2%97%99%E2%97%99%E2%97%99-przeczytaj/

Brak głosów