Gdy 1VIII1944 oddziały AK podjęły walkę, w rejonie Warszawy znajdowało się dztwo węgierskiego II korp.rez. oraz cztery węgierskie dywizje – 1 DKaw oraz 5, 12 i 23 DPiech

Obrazek użytkownika wilre
Artykuł

Kiedy w dniu 1 sierpnia 1944 roku oddziały Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej poderwały się do walki o wyzwolenie stolicy Polski z rąk niemieckiego okupanta, w rejonie Warszawy znajdowało się dowództwo węgierskiego II korpusu rezerwowego oraz cztery węgierskie dywizje – 1 dywizja kawalerii oraz 5, 12 i 23 dywizje piechoty – w sumie ok. 35 – 40 tysięcy oficerów i żołnierzy. Formacje te zostały mocno obite w walkach toczonych w lipcu 1944 roku, ale wciąż jeszcze przedstawiały sobą znaczącą siłę. Dodajmy, że były to siły większe od tych, którymi dysponowali w Warszawie Niemcy.

Węgrzy, jak wiadomo, byli sojusznikami III Rzeszy, ale w interesującym nas czasie adm Miklós Horthy poczynił już pewne kroki, których nie będę tu szerzej opisywał, mające doprowadzić do zmiany frontu. Już jesienią 1943 roku hr. Bethlen stwierdził w rozmowie z przedstawicielem AK na Węgry Andrzejem Sapiehą – „Tokajem”:

„Z sympatiami węgierskimi dla Niemiec jest obecnie koniec. Rząd węgierski próbuje delikatnie wymanewrować się z dotychczasowej polityki. Ja idę dalej. Niemcy zagrozili nam nie tylko okupacją niemiecką, ale co gorsza, okupacją kroacką, serbską, rumuńską j słowacką. Jest to dla nas – najgorsza ewentualność ze względu na nienawiść istniejącą u tych narodów w stosunku do nas.

Niemcy nie zgadzają się na wycofanie przez nas do Węgier pięciu węgierskich dywizji stojących w wąskim korytarzu w okolicach Pińska. Zasłaniają się między innymi trudnościami transportowymi. Aprowizacja tych węgierskich dywizji nie następuje nawet bezpośrednio z Węgier. Oddawać musimy Niemcom ekwiwalent aprowizacyjny. Na dawnej granicy austriackiej, dywizjami naszymi komenderują bezpośrednio generałowie niemieccy. Ostatnia podróż gen. Szombathely do Pińska miała za główny cel uzyskanie powrotu tych dywizji. Podróż ta nie dała rezultatu.

W wiosennych walkach na froncie wschodnim oddziały nasze straciły całą swoją broń. Nowa broń z fabryk naszych, jeszcze ciepła, rozchwytywana jest dlatego przez naszą armię. Rozumie pan, że w tych warunkach szef sztabu odmówił panu broni dla Polski. Mimo to jestem zdania, że musimy wam zaraz dostarczyć broni, gdyż uważam, że przyjaźń nasza byłaby jałowa. Będę się starał w tym sensie przekonać szefa sztabu.”

Dywizje, które w sierpniu 1944 roku znalazły się pod Warszawą, to były te same dywizje, które uprzednio znajdowały się w rejonie Pińska, a o których to hrabia Bethlen w rozmowie z Andrzejem Sapiehą mówił, że Niemcy nie chcą wyrazić zgody na wycofanie ich na Węgry…
( )

15 sierpnia 1944 roku Węgrzy nawiązali kontakt z dowództwem Mokotowa, a za jego pośrednictwem – z Komendą Główną Armii Krajowej. Dowódca węgierskiego II korpusu rezerwowego gen. Vitez Vattay przekazał gen. Borowi – Komorowskiemu mapę z rozmieszczeniem podległych mu oddziałów oraz wyraził gotowość przyłączenia się wraz ze wszystkimi jednostkami węgierskimi znajdującymi się w rejonie Warszawy do powstańców.

22 sierpnia gen. Vitez Vatttay został odwołany ze stanowiska dowódcy węgierskiego II korpusu węgierskiego, a na jego miejsce został przysłany z Budapesztu gen. Bela Lengyel, przedwojenny attache wojskowy poselstwa węgierskiego w Warszawie. Maciej Piekarski („Węgrzy wobec Powstania Warszawskiego”) zauważa w związku z tym:

„Fakt powołania na dowódcę korpusu przebywającego w Polsce b. attache wojskowego w Polsce nie był więc chyba dziełem przypadku.”

( )

_______________________________________

Węgrzy, a Powstanie Warszawskie

Na przełomie lipca i sierpnia 1944 w okolicach stolicy stacjonowały trzy węgierskie dywizje z II Korpusu Rezerwowego oraz 1. Dywizja Huzarów. Kiedy 1 sierpnia wybuchło w stolicy powstanie okazało się, że Niemcy mają zbyt szczupłe siły do stłumienia walk. W obliczu tego dowódcy zdecydowali, że do walki pójdą węgierscy żołnierze. Dowódca II Korpusu generał Béla Lengyel (notabene, Lengyel to po węgiersku Polak) otrzymał od regenta Węgier Miklósa Horthy’ego polecenie, aby nie uczestniczyć w walkach: „Nie mamy w Warszawie czego szukać. Polacy są naszymi przyjaciółmi, a Niemcy towarzyszami broni.” W telegramie otrzymał jeszcze dokładniejszą instrukcję:

„a) nie przyłączać się do Polaków

b) doprowadzić dywizje do ojczyzny

c) przyjaźnie zakończyć stosunki z Polakami

d) udostępnić Polakom leki.”

Mimo to przywódcy Powstania prowadzili z Węgrami tajne rozmowy, dotyczące pomocy w walce. Skutkiem tego oddziały Madziarów odmawiały walki z Polakami, a niektórzy zdecydowali się walczyć po naszej stronie. Wielką pomoc ofiarowali nam w postaci broni, amunicji, lekarstw i żywności. Madziarowie przepuszczali swobodnie polskich cywilów, a nawet żołnierzy z walczącej stolicy. W tym miejscu nie można nie wspomnieć o Istvánie Elku i jego wspomnieniach z powstańczych dni. Ten młody Węgier został wysłany wiosną 1944 roku do Polski. Najpierw na Polesie, a później trafił w okolice Warszawy. Jak opisuje, Niemcy widząc wyraźne dowody sympatii do Polaków zaczęli odmawiać wydawania Węgrom żywności: „Niemcy chyba liczyli, że Węgrzy, głodni i spragnieni, zaczną rabować miejscową ludność i nareszcie skończy się ta mityczna przyjaźń węgiersko-polska, ale nic takiego nie nastąpiło„. Węgier przyczynił się wraz z innymi swoimi rodakami do uratowania życia tysiącom warszawiaków. Oto jak do tego doszło:

„(…) opuściliśmy Babice i pojechaliśmy pod Cytadelę, posuwaliśmy się wzdłuż Wisły. Podjechaliśmy w górę ulicą Karową, tam w szpitalu mieściło się dowództwo jakiegoś oddziału powstańczego i nasi oficerowie zaproponowali im, że przejdziemy na ich stronę. Nie przyjęli naszej propozycji, ale skierowali nas na ulicę Puławską, gdzie nie było jeszcze walk. Tam zameldowaliśmy się w dowództwie AK, oddając się do jego dyspozycji. Nasze konie zostały zaprzężone do wozów. Przez dwa tygodnie wywoziliśmy cywilów do Warszawy. Niemcy nas przepuszczali, na naszych wozach biedni ludzie całymi rodzinami z małym bagażem dojeżdżali do Milanówka, Grodziska, Błonia i Podkowy Leśnej, tam się rozchodzili, a myśmy wracali do Warszawy i na drugi dzień to samo…”.

( )

coraz bardziej zdenerwowani Niemcy uznali Madziarów za nieprzydatnych w Warszawie. Dowództwo niemieckie podjęło decyzję o ich wycofaniu spod Warszawy. W drogę powrotną wielu Madziarów zabrało ze sobą rannych Polaków, ratując im życie – ich liczbę szacuje się na około pięciuset. Do 10 września wyjechała większość dywizji, ale została jeszcze 1. Dywizja Honwedów i z tą formacją związany jest ostatni akt polsko-węgierskiego porozumienia podczas Powstania. 29 września, kiedy to miała miejsce końcowa faza bitwy pod Jaktorowem, wycofująca się grupa „Kampinos” została rozbita przez Niemców. Traf chciał, że w okolicy stacjonowała jednostka z 1 Dywizji Honwedów dowodzona przez rotmistrza Miklósa Bodócsy. To w ich ręce trafili powstańcy. Węgrzy oddzielili prawie 100 Polaków kordonem i nie zgodzili się wydać ich swoim niemieckim „sojusznikom”. Na dowód tego, że nie dadzą zrobić Polakom krzywdy wyciągnęli broń. 

_____________________________

( )

Rozmowy z Węgrami

Praktycznie od początku walk polscy powstańcy prowadzili tajne rozmowy z Węgrami, próbując skłonić ich do wspólnej walki przeciwko Niemcom, albo przynajmniej uzyskać zapewnienie o neutralności lub wyciągnąć (wykupić) od nich broń i amunicję. W imieniu stacjonujące w Puszczy Kampinoskiej polskiego partyzanckiego zgrupowania rozmowy z Węgrami prowadzili przedstawiciele rannego i unieruchomionego w szpitalu w Laskach kpt. Józefa Krzyczkowskiego "Szymona". W tym przypadku skończyło się na zapewnieniu "nie wchodzenia sobie w drogę" i przepuszczania polskich oddziałów spieszących z odsieczą Warszawie. Inna sprawa, że do polskiej Grupy AK "Kampinos" dołączyło wtedy około 40 Węgrów z 106 kompanii 12 dywizji. Była to kompania robocza złożona z węgierskich Żydów. Po dołączeniu do powstańców, w Grupie "Kampinos" Węgrzy pełnili straż oraz inne zalecone obowiązki. W walkach zbrojnych, pomimo ich próśb, nie uczestniczyli.
( )

_________________________________

Węgrzy z pomocą Powstaniu Warszawskiemu

Opublikowany 15 mar 2019

O udziale Węgrów w Powstaniu Warszawskim mówił były ambasador Węgier w RP Akoś Engelmayer w rozmowie z Krzysztofem Grzybowskim. (PR, 13.08.2017)

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

]]>Przyjacielskiemu zachowaniu]]> się w sierpniu i wrześniu 1944 roku wojsk węgierskich polscy powstańcy niewątpliwie zawdzięczają stosunkową swobodę przemieszczania się na terenach strzeżonych przez Węgrów. Żołnierze ci umożliwili korzystanie z dróg i dostarczenie żywności, amunicji, leków, a nawet broni dla warszawskich powstańców, prowadzących walkę na śmierć i życie. Tym samym pomogli nie tylko walczącym, ale także przyczynili się do uratowania życia wielu Polaków.

Vote up!
2
Vote down!
0


,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.

#1598588