Bodnar: Służby, praktycznie niekontrolowane, manipulują sądami

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Inne

 

Bodnar: Służby, praktycznie niekontrolowane, manipulują sądami 

 Sądy zbyt łatwo akceptują wnioski prokuratorów i służb specjalnych o założenie podsłuchu - mówi Adam Bodnar, sekretarz zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w rozmowie z Dorotą Abramowicz.

Czy zwrócono się do Was o pomoc w sprawie przechowywania przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie podsłuchów z prywatnych rozmów telefonicznych?

Zajmujemy się tą skomplikowaną sprawą. Podsłuchy potrzebne są do postępowań prokuratorskich i sądowych, ale w ten przypadek dotyczy rozmów prywatnych. Sądy zbyt łatwo akceptują wnioski prokuratorów i służb specjalnych.

Łatwo także zaakceptowały wniosek o założenie podsłuchu u księdza prałata Henryka Jankowskiego...

Rozmawiałem z osobą, która zna tę sprawę. Był to wniosek złożony w związku z szeroko pojętą konferencją multimedialną zorganizowaną po wybuchu afery gruntowej.

Ze względu na wizyty Andrzeja Leppera na plebanii św. Brygidy?

Na to wygląda. Z jednej strony podsłuchiwany jest kapłan związany tajemnicą spowiedzi, z drugiej mogą paść argumenty, że także ksiądz może być podejrzany o popełnienie przestępstwa. Nie znam argumentów, ale zasadność założenia podsłuchów księdzu Jankowskiemu wydaje się mocno wątpliwa. Stąd ważne jest, jak uzyskano zgodę na podsłuch i w jakim trybie go założono.

Dlaczego to takie ważne?

Gdy niespodziewanie dzieje się coś niepokojącego, służby te mają prawo założyć, najwyżej na pięć dni, podsłuch, a potem zwrócić się w tej sprawie do sądu. Jeśli okaże się, że było to działanie bezzasadne, podsłuch zostaje zdjęty, a treść rozmów musi być zniszczona. W drugim trybie założenie podsłuchu musi być poprzedzone zgodą sądu.

Księdza podsłuchiwano od lipca do października, więc w grę wchodzi tryb drugi...

Wyraźnie tak. Zresztą oba tryby są naszym zdaniem nadużywane. Problem polega na tym, że służby, praktycznie niekontrolowane, często manipulują sądami. Podają kilka, kilkanaście numerów telefonów, wśród których jest np. telefon księdza, i opisują, do jakiej sprawy będą słuchane rozmowy. Sąd też nie jest bez winy, często bezrefleksyjnie wyrażając zgodę na podsłuch.

Czy sytuacja nie dojrzała do zmiany prawa?

Sądy zbyt łatwo akceptują wnioski prokuratorów i służb specjalnych o założenie podsłuchuZorganizowaliśmy seminarium poświęcone problemom podsłuchów. Zebraliśmy wnioski, wydaliśmy je w grubej książeczce, którą przesłaliśmy do Ministerstwa Sprawiedliwości. Podziękowano nam krótko. W znajdującym się w Sejmie projekcie nowelizacji k.p.k. uwzględniono zaledwie jedną trzecią potrzeb w tym zakresie. Ręce opadają.

 Dlaczego nie można zniszczyć prywatnych rozmów w prokuraturze?

Na tę lukę w przepisach zwróciła uwagę pani Honorata Kaczmarek, która poprosiła nas o pomoc. Gdyby sporządzono akt oskarżenia, dokumenty trafiłyby do sądu, który mógłby nakazać ich zniszczenie. Jeśli nie ma aktu oskarżenia, podsłuchy zostają w prokuraturze.

Mogą wyciec?

Nawet legalnie. Jeśli przed sądem cywilnym toczy się sprawa np. rozwodowa lub o pomówienie, to jedna ze stron może wystąpić do prokuratury o wydanie odtajnionych podsłuchów. A prokuratura je wyda.

http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/285028,bodnar-sluzby-praktycznie-niekontrolowane-manipuluja-sadami,id,t.html#material_1

 

Brak głosów