DUCHU ŚWIĘTY…

Obrazek użytkownika Marek Baterowicz
Kraj

“Duchu Święty, Duchu Święty, daj nam, daj Polsce ludzi sumienia!”

– tak modlił się ks.biskup Antoni Dydycz w zakończeniu swego kazania na Jasnej Górze z okazji pielgrzymki ludzi pracy ( 16 września br), nawiązując do dawnego apelu Wojtyły, który w Skoczowie ( w 1995) wzywał o ludzi sumienia dla Polski. „Wielkim prorokiem okazuje się być bł. Jan Paweł II. Wiedział, że nie da się czegokolwiek poprawić, jeśli nie będziemy mieli ludzi sumienia. I dlatego wołał o ludzi sumienia i modlił się o nich...” – przypomniał w kazaniu biskup Dydycz, a tym samym trafił w sedno polskiej tragedii, rozpoczętej paktem Okrągłego Stołu w 1989 r. Albowiem wtedy powstały zręby post-komunistycznego Układu, który rządzi i manipuluje Polską już ponad dwadzieścia lat, z małymi przerwami, kiedy krajem sterował gabinet premiera Jana Olszewskiego i Antoniego Macierewicza w 1992 r. oraz rząd PiS-u w latach 2005-2007, skazany niestety na kłopotliwą koalicję w Sejmie. W sumie nie dano Polsce szansy na rządy ludzi sumienia, oczekiwanych przez Jana Pawła II. Jego słuszny i dramatyczny apel ze Skoczowa przypominałem nieraz, ( np. w „Przepalić sumieniem”, TP nr 1/2004 czy w „Bitwie o Polskę”, TP z 11.8.2010 ) a także w sydnejskim „Przeglądzie Katolickim” ( np. numer z grudnia 2010 ), z tym większą radością słyszę powtórzenie papieskiego apelu w kazaniu na Jasnej Górze.

Biskup Dydycz podjął w kazaniu tematykę pracy ukazując jak blisko jest ona Krzyża i że prowadzi nas ku zmartwychwstaniu, o czym pisał też Norwid:

Bo nie jest światło by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachęcało do pracy,
Praca, by się zmartwychwstało ( Promethidion, 183-186)

Cytując powyższy fragment z Norwida biskup Dydycz rozwinął też inną refleksję poety – o ścisłej więzi pomiędzy pracą a wolnością. I przypomniał, że wszystko zaczęło się od Krzyża na bramie stoczni. Od tego Krzyża, któremu nie pozwolono zostać na Krakowskim Przedmieściu, jakby obawiano się, aby kolejny raz nie przemówił autentyczną wolnością – powiedział biskup. A przypominając rok 1980 dodał, że ową więź między pracą a wolnością naród umocnił, gdy pragnąc wolności obudził się i powstała „Solidarność”. Ludzie nie tylko walczyli wtedy o godziwe życie, ale i swobody, formułując w Gdańsku słynne 21 postulatów ( w Szczecinie nawet 36 – dopisek M.B.), a jak zauważył biskup Dydycz aż 14 z tych postulatów nie realizuje się dzisiaj, jak np. ten o pełnej wolności w przestrzeni medialnej. Dziś odmawia się przecież licencji dla TV Trwam, a trzeci postulat z Sierpnia 1980 mówił, że „należy udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”.

Biskup Dydycz zwrócił uwagę na to, że pustoszeją nasze wioski i miasta, a rodacy zmuszeni są do opuszczania Ojczyzny. Bo nie ma dla nich pracy na ziemi przodków! A na pytania o niesprawiedliwość, o marnowanie majątku publicznego, o rozkradanie przedsiębiorstw odpowiedzią są cyniczne kpiny z człowieka, z obywatela, z Polaka. I dlatego – mówił dalej biskup – potrzebny jest czyn i istnieje wielka potrzeba udoskonalenia form ochrony praw pracowniczych, a ważna jest jedność wszystkich związków, strzeżących sprawiedliwości, na którą nie można liczyć ze strony struktur państwowych – dodał biskup. Przyznał też, że odwołuje się do „Solidarności”, gdyż to dzięki niej mogły powstać innego rodzaju związki, broniące idei sprawiedliwości.

Podkreślił też biskup potrzebę dobrych praw, bo niesprawiedliwości jest dużo. I – dodał – o ratunek nie jest łatwo, kiedy chore są najwyższe władze Rzeczypospolitej. Widać to na przykładzie sejmu i tu zacytował piękne słowa Skargi o sejmach, które „były lekarstwem na wszytki Rzeczypospolitej choroby, a w jad się wam obróciły. Bo na nich więcej niezgód i odrażenia myśli jeden od drugiego i stanu od stanu przyczyniacie. Na nich się buntowania i sedycye rodzą”. I dalej jakże trafnie cytował biskup Dydycz myśl św.Augustyna o królestwach krzywdą ludzką pokrzywionych. Królestwa takie „rozbójstwem nazwane być słusznie mogą”.

Niestety, obraz takich królestw pasuje do stanu upadku praworządności w III RP, a – jak stwierdził słusznie biskup – „straszliwe kłopoty mamy z prawem. Stałe nowelizacje pogmatwały jeszcze bardziej i tak mało jasne przepisy. A cóż dopiero, gdy weźmiemy pod uwagę egzekucję praw! Kto jest za nią odpowiedzialny ? Sejm powinien w tej materii kontrolować rząd. A jest całkiem odwrotnie. Sejm zupełnie nie wypełnia swej podstawowej misji...Wychodzi na to, że rząd steruje sejmem, a nawet może nie rząd, może to robi jedna partia ? Czy można sobie wyobrazić większe zagrożenie dla demokracji jak to ? Czy dziwią nas te straszliwe nadużycia? Ta wzrastająca odległość pomiędzy bogacącymi się na koszt innych, a biedniejącymi obywatelami...” ( koniec cytatu). Biskup daje więc do zrozumienia, że sejm taki wypadałoby rozwiązać, a sugeruje to ponowne podjęcie tego samego wątku: „Sejm jawnie nie wypełnia swojej podstawowej misji, nie kontroluje rządu. Większość rządowa blokuje każdą inicjatywę. W ten sposób powraca liberum veto, groźniejsze niż dawniej, bo matematycznie osadzone, choć dalekie oo odpowiedzialności. Rząd zawsze się wyżywi. Tylko przed Polakami robi się na drogach ciemno, chociaż z małymi wyjątkami. Muszą opuszczać swoja Ojczyznę i stawać się żebrakami świata. Cóż to za perspektywa ? Co się dzieje z ludzkimi sumieniami ?” - dramatycznie, ale jakże słusznie, wołał biskup.

I tak apel o ludzi sumienia jest głęboko osadzony w tragicznym kontekście Polski. Apelował też biskup o to, by korzystać z prawa do manifestacji, choćby tej najbliższej, by wyrazić protest wobec powszechnego zakłamania. Miał na myśli dzień 29 września, kiedy w stolicy zgromadzą się Polacy, by rząd usłyszał jak społeczeństwo ocenia jego poczynania. A kazanie swoje kończył modlitwą do Ducha Świętego o ludzi sumienia i tymi słowy: „Cóż możemy dodać do tej modlitwy ? Jedynie błaganie o miłosierdzie: zmiłuj się, Panie, nad Polską. Zmiłuj się nad nami, którzy w Krzyżu pokładamy nadzieję.Amen”. ( żródło: http://www.radiomaryja.pl/kosciol/sejm-powinien-byc-rozwiazany/ ).

Może nie przypadkiem słowa te padły z Jasnej Góry. Sytuacja Kraju przypomina inny potop. Zamiast Szwedów mamy ośmiornicę złożoną z PO-olszewików, wspartych siłą postkomunistycznego układu ze służbami specjalnymi, a także niebagatelnymi wpływami ugrupowań o charakterze mafijnym, które przenikają do elit władzy. Jak osuszyć ten potop ? Nie widzę remedium w najbliższej przyszłości ( poza cudem boskim), dlatego modlitwa do Ducha Świętego nie jest złym pomysłem. Na Jasnej Górze, tej fortecy polskości, mamy też przeora Romana Majewskiego, który dał nieraz dowody patriotyzmu jak np. tamtego dnia w r.2011, gdy Rosjanie usunęli tablicę smoleńską, dając na jej miejsce swoją wersję „katastrofy”. Przeor Majewski określił to jako „jeszcze jeden nóż wbity w serce narodu” i „rosyjską prowokację”, a Moskale nie lubią w kontekście katyńskim słowa „ludobójstwo”.Przeor dodał, że tej prawdy boją się nie tylko Rosjanie, ale i niektórzy Polacy, którym bliżej do Moskwy niż do Warszawy. Z takim przeorem i z takimi biskupami jak ks.Antoni P.Dydycz – których nie zawieje byle zefir - możemy mieć nadzieję na odnowę i oczyszczenie Polski.

Brak głosów

Komentarze

Poza wspólną modlitwą oczekiwałbym jednak na działanie na miarę naszych możliwości. Każdy choćby najmniejszy z braci i sióstr ma swoje kilka minut w życiu w których może wiele dobrego zrobić dla swoich bliźnich, dla naszej Ojczyzny i obym dożył takiej chwili, że przypomną sobie bohaterskie czyny naszych poprzedników i chociaż dziś nikt nas nie wzywa do oddawania życia w jej obronie, nie zapominajmy, że zmieniły się metody walki z wrogami naszej Ojczyzny, pamiętajmy o tym przy następnych wyborach!
niezależny Poznań

Vote up!
0
Vote down!
0

niezależny Poznań

#295977