Gdy obserwuję wielką i skrzętną żwawość przyrody, jej
nieprzytomnie instynktowną i zapobiegliwą krzątaninę, rośnie mi serce
uwijające się po wzruszeniach i gdy tu przystanę, tam przysiądę, by
pomedytować krzynę i ujędrnić swoje myśli, zaraz jest mi weselej, i ani
się obejrzę, a już mi lżej.
Ani się obejrzę, a już widzę, że społeczeństwo strajkuje. To i mnie się
zebrało na bunt. Z tym, że ja...