Sumienie

Obrazek użytkownika Ł-H
Blog

Tego feralnego dnia byłem "w interesach" w Warszawie... Nie istniała jeszcze wtedy w Polsce telefonia komórkowa, więc przez całą drogę powrotną nie mogłem skontaktować się z moją własną firmą. A ponieważ w międzyczasie minęła 16.00 - godzina oznaczająca koniec pracy jej sekretariatu i biura handlowego - pojechałem prosto do domu.
Już "na progu" zadzwonił telefon. Moja sekretarka informowała mnie, że odebrała mego syna z przedszkola, gdyż moja żona miała kilka godzin temu poważny wypadek samochodowy. Nie, JEJ nic nie jest, za kilka minut powinna być w domu...
Nie wiem dlaczego, ale od razu "wiedziałem". Intuicja, lub po prostu zwykłe skojarzenie przedstawionych mi faktów sprawiły, że z góry wiedziałem, jakie słowa usłyszę.

"Zabiłam człowieka"

Żona była rozstrzęsiona. Nie chciała mówić a ja nie pytałem. Wezwałem lekarza, by dał jej coś na uspokojenie. Potem pojechałem odebrać naszego syna. Wieczorem rozdzwonił się telefon. Dzwonili ludzie, którzy chcieli "pomóc". To od nich dowiedziałem się, co zaszło.

O takich rzeczach czytacie Państwo w gazetach. Środek miasta, południe, przejście dla pieszych, prędkość grubo powyżej "setki". Grupka ludzi, która zdążyła przejść przed nadjeżdżajacym samochodem, i jedna osoba, starsza kobieta, która postanowiła się cofnąć...

Byłem wtedy osobą dość znaną, należałem do elity finansowej mego miasta. Z racji szerokich kontaktów biznesowych i towarzyskich, przez niektórych byłem uważany za "swojego". I to takiego z najwyższej półki.
To właśnie ci "swoi" postanowili mi "pomóc". Pod moją nieobecność i bez mojej wiedzy.

Jeden z nich skontaktował się ze "znajomymi" w Komendzie Ruchu Drogowego. Policjanci obiecali czekać z wpisem do Książki Wydarzeń do końca służby zmiany dziennej. Ponoć w tym czasie za łapówkę wszystko było jeszcze możliwe - zmiana szkicu z miejsca wypadku, zaniżenie prędkości samochodu, usunięcie najbardziej niewygodnych fragmentów zeznań świadków.
Znajomy, z braku kontaktu ze mną, był gotów wyłożyć na tę łapówkę swe własne pieniądze. Jechał już nawet z nimi na Komendę.
"Na szczęście" nie dojechał. Po drodze, gdy zatrzymał się na jakieś zakupy, padł ofiarą złodziei. Wybito mu szybę w samochodzie i ukradziono radioodtwarzacz. Siłą rzeczy nie zdążył na czas. Ci którzy czekali, musieli zejść ze służby...

Napisałem "na szczęście", gdyż, dzięki temu zbiegowi okoliczności, mam dziś jeden dylemat moralny mniej. To, iż ktoś postanowił "działać" bez mej zgody, wcale nie przesądza bowiem, że takiej zgody, gdybym wiedział, wtedy by ode mnie nie otrzymał.

Drugi ze znajomych wynalazł mi adwokata. Podobno najlepszego w mieście od tego typu spraw. Spotkanie w jego kancelarii adwokackiej było krótkie. Po zapoznaniu się z okolicznościami poprosił mnie o przyjście nazajutrz. To, co przeżyłem przy drugim spotkaniu było dla mnie poznawczym szokiem. Wszystko ograniczyło się do kilku wypowiedzianych beznamiętnie zdań:

"Moje wynagrodzenie tyle, prokurator tyle, sędzia tyle... Razem tyle... Z góry, jutro... O pójściu do więzienia nie ma mowy... Prokurator wniesie o trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć... Wyrok będzie brzmiał dwa lata w zawieszeniu na trzy... Prawo jazdy nie będzie zabrane... Czy to Państwu odpowiada?"

Cóż miałem powiedzieć? Byłem tylko człowiekiem. Człowiekiem broniącym własnej żony i matki mojego dziecka...

Przebieg odbywającej się po kilku miesiącach rozprawy, jaki i wyrok, który na niej zapadł, był dokładnie taki, jaki mi przepowiedziano... Wywołał konsternację i oburzenie rodziny zmarłej, szczególnie fakt nieodebrania mej żonie prawa jazdy, uzasadniony niezbędnością jego posiadania przy prowadzeniu działalności gospodarczej.
Ktoś gorąco protestował i został nawet ukarany grzywną za obrazę sądu.
A ja chciałem zapaść się pod ziemię

Ps. "Bohaterka" tych wydarzeń już nie żyje. Notkę powyższą "popełniłem" z potrzeby sumienia. Nie spodziewam się za nią "oklasków". Proszę jednak, aby Państwo, zanim ją ocenicie czy skomentujecie, rozważyli w swym własnym sumieniu sytuację, w której sami musielibyście stawić czoła podobnym okolicznościom.
A poza tym potraktujcie to jako przyczynek do polskich realiów sprzed dwudziestu kilku lat.

Brak głosów

Komentarze

To prawdziwe "mięso", nie sentymentalne wspominki z PRL-u!
Chapeau bas!
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#338306

nadal obawiam - wydźwięku tej notki.
Ale, tak jak napisałem wcześniej, popełniłem ją z potrzeby sumienia i rozrachunku z samym sobą.

A pierwotnie tytuł miał brzmieć
"Jak przebiegają pewne sprawy"

Vote up!
0
Vote down!
0
#338312

.. jeszcze wyżej. Na Niepoprawnych powinno być więcej i jednego, i drugiego, zamiast... grafomanii.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#338314

Czas stanął w miejscu? Coś się zmieniło? Rozumiem - niestety nazbyt dobrze - współczuję.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#338315

bulwersujące wyroki sądowe, możecie sobie uświadomić jak to, mniej więcej, wygląda.

Dziękuję i pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338318

za ten szczery, ludzki tekst.

Kiedyś usłyszałam zdanie, które mnie zaskoczyło, ale okazało się pomocne.
"Najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie".

Tak się tylko dzielę, bo oczywiście nie wiem, czy masz tego typu problem.

Pozdrawiam Cię serdecznie.

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#338321

Przeżyłem swe życie ciekawie, co nie znaczy, że zawsze uczciwie... zarówno w znaczeniu prawnym, jak i moralnym.
Od kilku lat jestem po jasnej stronie życia a ponieważ na "Nieporawnych" znalazłem przyjazną przystań, próbuję się dzielić swymi wspomnieniami i rozterkami.

Ale muszę ważyć słowa...
To dlatego "utknął" mój cykl "Wspomnienia polskiego biznesmena"

Dziękuję i pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338327

Dziś mógłbym być pryncypialny, bo nie stanąłem przed  wyborem. W latach 70 zbliżałem się do granicy "działalności antyustrojowej", ale nie na tyle blisko, by dostać się w łapy bezpieki. Więc zamiast być pryncypialnym, czasem się zastanawiam, jakbym się zachował, gdyby mi wtedy postawiono alternatywę: podpisujesz, albo jutro twój dziekan "bierze linijkę i długopis".

Po prostu nie wiem i zazdroszczę tym, którzy wiedzą. Na usprawiedliwienie mówię sobie: ale gdybym podpisał, to teraz bym się przyznał. To wiem na pewno!

Prawie.

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#338326

wiemy, ile nas sprawdzono"

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338330

Seiko.Samo życie.Ale mam pytanie.Piszesz notkę z
potrzeby sumienia.Potrzeby rozrachunku samego z sobą.
Czy zadośćuczyniłeś rodzinie ofiary,poprosiłeś
o przebaczenie?Bo że rodzina zmarłej z wyroku
była niezadowolona,to chyba pisałeś?

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#338334

To nie były chyba jeszcze czasy gdzie na tragedii bliskich.
ludzie usiłowali zarobić...
Prosić o wybaczenie nie mogłem, bo nie byłem sprawcą

Vote up!
0
Vote down!
0
#338343

Seiko.;Prosić o wybaczenie nie mogłem,bo nie byłem
sprawcą;.Ależ mogłeś,w imieniu drogiej Ci osoby.
To taka spychologia.Ale cóż to Twoja sprawa.Twoje
sumienie.Niniejszym kończę temat.

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#338344

Co to znaczy "zarobić na tragedii bliskich"? Czy Pan sobie wyobraża, że ludzie skrzywdzeni  przez nieodpowiedzialną osobę mknącą 100km/godż w miescie, zabijającą na przejsciu dla pieszych przechodnia, ktory na przejsciu zawsze i bezwzglednie ma prawo pierwszeństwa ( w Europie, kiedy pieszy dochodzi tylko do krawędzi jezdni samochody sie zatrzymują) zarobiliby na tej tragedii, nawet gdyby uczciwy sąd pozbawił Pana czy Żonę z tego powodu całego majatku (jak w takich przypadkach dzieje się w cywilizowanych krajach, gdzie jeszcze nie sięgneła zaraza korupcji)? Jestem kierowcą od blisko 50-ciu lat, mieszkalem w Anglii a jeżdziłem  w wielu krajach i jestem szczególnie wyczulony na wypadki na przejsciach dla pieszych, kiedy mowi się, że pieszy "wtargnął" na jezdnie. I stale jestem wyprzedzany na przejsciach dla pieszych.

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#338367

co myślałem odpowiadając seiko
Pisząc "zarobić na tragedii bliskich" miałem na myśli fakt, że rodzina zmarłej miała swego rodzaju godność, nie przyjmując ode mnie oferowanych w ramach zadośćuczynienia pieniędzy.
Co do reszty zgoda...

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338374

Dzieki za szczerosc.Prosze wybaczyc,ale zastanawia mnie jednak ciag dalszy tej sprawy.Czy ktos z Was stawial sobie pytanie...jak moglo do tego wypadku dojsc? Czy znalezliscie na to odpowiedz? Jakie byly Wasze ,dalsze wzajemne relacje?Czy wypadek mial na nie wplyw?
Przepraszam....szczerosc za szczerosc.
Postepowanie organow sprawiedliwosci nie zaskoczylo mnie wcale..ani wtedy ani teraz.
Serdecznie pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Verita

#338336

pochowała swą matkę, a moją teściową.
Najprawdopodobniej kumulacja tych dwóch wydarzeń sprawiła, że popadła w nałóg, i to nie jeden.
W konsekwencji po kilku latach przestaliśmy być małżeństwem.

Również pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338345

To było kilka lat temu...
Dzwoni telefon (komórka) - policjant XY, posterunek nr , pani córka spowodowała wypadek, potrąciła małe dziecko, dziecko w szpitalu zmarło. Możemy sprawę załatwić - ... 000 euro dziś o godz..... tam i tam, zamiast 5 lat 3 w zawieszeniu na 5, a w praktyce 2 w zawieszeniu na 3...

Tak prosto z mostu, bez krępacji.
Różnica w tym, że... to nie działo się w Polsce. Ale jakie podobieństwo metod ?

Gdy mi szok przeszedł i zaczęłam normalnie myśleć... zadzwoniłam na policję. Okazało się, że o mało co nie padłam ofiarą oszustów. Z tym, że gdy następnego dnia składałam zeznanie w/s tychże to w pogawędce po wszystkim ze strony pana oficera padło potwierdzenie, że "tak to można dziś załatwić".

Pozdrawiam i przepraszam za ew.OffT.
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#338350

Rządzi nim pieniądz i czasami temu ulegamy

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338351

"Bohaterka" tych wydarzeń już nie żyje. Notkę powyższą "popełniłem" z potrzeby sumienia. Nie spodziewam się za nią "oklasków". Proszę jednak, aby Państwo, zanim ją ocenicie czy skomentujecie, rozważyli w swym własnym sumieniu sytuację, w której sami musielibyście stawić czoła podobnym okolicznościom.

Nie wiem jak dla kogo , ale dla mnie jest to niezwykle trudne wejść , że tak powiem ,w cudze buty i jeszcze rozprawiać o własnych odczuciach,,,

Gdzieś w którymś z komentarzy ( Seiko?) nadmienił Pan iż do żadnej winy się nie poczuwa , gdyż bronił Pan - "własnej żony i matki mojego dziecka"...

Ja wynika z dalszej relacji ,,w sądzie "udało się" w najlepsze . Nie ulega wątpliwości , że wszystko to raczej dzięki posiadaniu odpowiednich koneksji a także "zawartości" portfela.

Ktoś powie "selavi" takie jest życie , można i tak tylko czy choć przez chwilę pomyślał Pan o tym jakie piekło sprawiliście , tym razem już oboje , rodzinie ofiary wypadku ?

Nawet słowem nie wspomniał pan o osobie ( prawdopodobnie) zmarłej w wyniku odniesionych ran. Tłumaczenie faktu , że to przecież nie ja byłem bezpośrednim sprawcą , nie uwolni tak naprawdę Pana czy kogokolwiek będącego na "waszym" miejscu od powracających co rusz wyrzutów sumienia (tak uważam). "Czyste sumienie" to luksus na który , jak przypuszczam , póki co "jeszcze" Pana nie stać. To nie kwestia ilości zgromadzonych i posiadanych dóbr, oczywiście.

Jeśli już wolno zasugerować cokolwiek , pozwolę sobie powrócić do wątku "zadośćuczynienia". Z całą pewnością jest to trudne , ale czy aż tak niemożliwe by do końca swoich dni nosić ten zbędny "balast"..

Nie wiem co Pan postanowi ale ja zapewne mocno bym się nad tym zastanowił..

Pańska postawa pozwala mi przypuszczać , że w swym "wnętrzu" jesteś Pan przyzwoitym człowiekiem.
A skoro tak , ....

:0)

serdecznie Pana pozdrawiam

ps.
szczera wypowiedź = /10pkt/
,,,

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Andruch z Opola
http://andruch.blogspot.com

Vote up!
0
Vote down!
0

-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>

#338358

Wnioski i sugestie z Pańskiej strony, podobnie jak innych komentujących, są dla mnie ważne i cenne.
I na pewno do przemyślenia...

Vote up!
0
Vote down!
0
#338385

  Raczej to drugie

"To właśnie ci "swoi" postanowili mi "pomóc". Pod moją nieobecność i bez mojej wiedzy." - a wiec nie Twoja wina. To ktos inny, "zyczliwi" postanowili pomoc, a Ty nie miales w tym udzialu

"Cóż miałem powiedzieć? Byłem tylko człowiekiem. Człowiekiem broniącym własnej żony i matki mojego dziecka..." Oczywiscie nie jestes odpowiedzialny, bo broniles matki swojego dziecka. Tym razem nie ktos, ale uznane wartosci sa winne.

"Notkę powyższą "popełniłem" z potrzeby sumienia." Teraz chcialbys aby czytelnicy dali Ci rozgrzeszenie, bo przeciez moglo to spotkac kazdego. Dlaczego? Abys mogl sie przekonac o tym, ze to co sie stalo jest w granicach normy i akceptacji.

I na koniec w odpowiedzi do Seiko;
"Prosić o wybaczenie nie mogłem, bo nie byłem sprawcą".

A jednak, napisales o tym z potrzeby sumienia. Nie mogles prosic rodziny o wybaczenie, bo to wszystko dzialo sie z winny innych osob, a Ty byles niemalze tylko biernym "obserwatorem", uwiklanym przez asocjacje od poczatku do dzisiaj, a jednak sumienie Cie gryzie?

To sa "Dwa Teatry" w najlepszym wydaniu!

Zastanawiam sie jednak, czy jest to sumienie, czy tylko potrzeba akceptacji dzialan (lub ich braku) jednostki w realiach gdzie kroluje relatywizm moralny.

Jesli to pierwsze, to z pewnoscia mozesz oczekiwac roznych reakcji i Twoja rozterka bedzie trwala jeszcze bardzo dlugo.

Jesli jest to faktycznie sumienie, to masz tylko jedna mozliwosc:

Przyznanie przed samym soba, ze Twoje postepowanie bylo niemoralne, ze Twoj udzial w wypadkach, ktore opisales czyni Cie wspolwinnym, ze to Ty a nie nikt inny dokonal takiego a nie innego wyboru.

Jesli jestes w stanie wziac odpowiedzialnosc za swoje postepowanie, pozostanie tylko szczery zal i prosba o przebaczenie rodziny osoby poszkodowanej. Z tego co piszesz, byli oni poszkodowani podwojnie: Stracili (?) bliska osobe, przegrali proces, a na dodatek zaplacili grzywne, za to, ze wyrazili oburzenie na niesprawiedliwosc sadu. Mozesz tego przebaczenia od nich nie uzyskac, ale to nie mialoby znaczenia, gdybys faktycznie zalowal tego, ze to to Ty pozwoliles na to, aby sprawy potoczyly sie tak a nie inaczej.

Jesli to zrobisz, zapewniam, ze sumienie przestanie Cie dreczyc. Zostanie moze troche zalu i smutku i lekcja na przyszlosc.

Powodzenia

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#338390

komentarz traktuję jako cenny... każdy bowiem coś otwiera i do czegoś przybliża

Pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338393

Seiko.Dopowiedziałaś pytania których ja nie zadałem.
Jesteś jak widzę kobietą bezkompromisową.Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#338398

  Dziekuje, ale mysle, ze jest akurat odwrotnie. Napisalam na podstawie tego, jak ja daje sobie rade z decyzjami, ktore powzielam. Zdarzaja sie sytuacje w zyciu, kiedy nie ma zbyt wiele czasu na analize sytuacji, ale najwazniejsze jest potem stanac twarza w twarz z faktem, ze to byla moja swiadoma decyzja, czy wybor, ze ja przyjmuje odpowiedzialnosc za to, co sie stalo.

Potem nastepuje ocena: Decyzja byla dobra, zla, albo gdzies po srodku. Nastepnie pozwalam sobie na skruche i odzalowanie tej decyzji, jesli byla zla. Po prostu przyznaje sie do bledu, co jest chyba najtrudniejsze.

Dopiero potem tlumacze sobie dlaczego powzielam taka a nie inna decyzje: bo dbalam o dobro rodziny albo bo bylo mi tak wygodnie, ale w dalszym ciagu ja jestem odpowiedzialna za moje postepowanie i jego konsekwencje. Dopiero po powzieciu odpowiedzialnosci za moje postepowanie i nie spychaniu winy na innych moge sobie wybaczyc i uzmyslowic, ze zrobilam tak czy owak, bo w tamtym czasie, majac wiadomosci, srodki, mozliwosci, cele itp. jakie mialam do dyspozycji, wydawalo mi sie, ze robie jak nalepiej, a wiec powzielam decyzje, ktora wtedy wydawala mi sie najlepsza.

Proces ten dotyczy raczej waznych decyzji nie obciazonych dylematem moralnym, ale majacych duze znaczenie w zyciu. Prawdopodobnie mozna ten sam proces zastosowac w powyzszej sytuacji. Czytajac wpis Autora, moja pierwsza mysla bylo: "jak to dobrze, ze ja nie mam takich dylematow". Wiem, ze to wredna mysl, ale doprawdy nie zazdroszcze Autorowi.

Rowniez pozdrawiam.

Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!

Vote up!
0
Vote down!
0

Lotna

 

#338427

No cóż... na pewno nie jest to cukierkowy wpis.
Doceniam.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338391

pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#338394

...witaj Ł-H.
Każdy dorosły człowiek, który ma jakieś życiwe doświadczenia,
wie,że cząstką duszy jest sumienie i ono potrafi "doskwierać" ?!!
Jestem pewny,że mi wybaczysz i przyjmiesz ze zrozumieniem mój komentarz.
primo,
nie będę roztrząsał tej sprawy.
po wtóre,
nie znam wszystkich faktów, tego tragicznego wypadku.
tercjo,
po prostu nie mam nawyku sędziego.
- To,że mi opowiedziałeś publicznie tę historię, świadczy o Twojej szlachetności .
Dlatego, z całego serca proszę :
" porozmawiaj" z Bogiem i swoim sumieniem, bo może już wystarczy Twojego cierpienia ? !!
pozdrawiam z mrożnej ale pięknej Norwegii,
Marek

Vote up!
0
Vote down!
0
#338438

odbieram jako słowa otuchy.

Serdecznie pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#338452

Wskazuje na to tradycja odwieczna
Wiele ludzie mają na sumieniu
Choć nie siedzą w cieniu
Naszym sędzią będzie sam Bóg
Dobrze by nas oczyścić mógł
Są mniejsze i duże grzechy
To nie sprawia nikomu uciechy
Rozumiem odwagę to naprawdę cenne
Gdy inni traktuję życie przyziemnie
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#338430

Seiko.Ty Mruku Jacku
Czy Ty po omacku
Dałeś tę odpowiedż
Niepotrzebna spowiedż.

Ktoś kto błądzi lub nie błądzi
Czyny nasze Bóg osądzi.
Nie do mnie osąd przynależy
Bym Autora czyn mierzył.

Zadałem pytanie;czy zadośćuczynił;
Skoro się spowiada,to pewnie zawinił.
Na tym kończę rymowane słowa
Bo do rymów,odwykła juz głowa.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0

Seiko

#338450