Naczelna Prokuratura Wojskowa odkrywa rewelacje przyrodnicze

Wg tejże NPW, drzewo im wyżej tym jest grubsze.
W sumie nic nas już nie powinno dziwić w dziedzinie wypadków lotniczych badanych przez polskich "ekspertów" tudzież prokuratorów, nie raz już przecieraliśmy oczy patrząc na to co ktoś z nich napisał.
Był trotyl który w zasadzie nie był trotylem.
Były czujniki do wykrywania mat. wybuch. które reagują na kosmetyki.
Była zasada że jeśli są ślady trotylu to nie mogło być wybuchu.
Był wieśniak który wiedział że brzoza to nie jest miękkie drzewo.
Był ekspert który podejrzewał że skrzydło miało "purchel" tam gdzie uderzyło. ... itd...
Była ekspertyza że jak walnęło to urwało.
Jak dotąd jednak nie było opisanego zjawiska że im wyżej drzewo zmierzyć tym jest ono grubsze.

Ale od czego nasza NPW.
Dowiadujemy się że komisja Millera myliła się mierząc grubość brzozy na wysokości 5 m na 30 - 40 cm. Prawidłowo jest że ta brzoza na wysokości 7,70 m miała grubość 52 cm.
Gdyby ktoś nie wierzył, wkejam żródło.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Rzeczpospolita-prokuratura-ujawnia-blad-w-raporcie-komisji-Millera,wid,15321098,wiadomosc.html?ticaid=11007c

Co będzie dalej?
Domyślam się że wyruszy nowa ekipa dzielnych śledczych do Smoleńska z zadaniem opisania tego fenomenu przyrody.
Jako że naród polski to nie ruski i na wiarę tego nie przyjmie.
Prawdopodobnie wynik będzie taki iż to ten trotyl zalegający tam od II wojny powoduje takie wynaturzenia, iż w Smoleńsku rosną drzewa cieńsze u dołu a grubsze u góry.