Moja z kretem walka
Tekst powstał, ponieważ dziś robię wszystko, żeby nie robić nic. Totalne lenistwo. Przedstawione wydarzenia są w 100% autentyczne i nie posiadają znamion drugiego dna.
Działkę miałem od dawna ale traktowałem ją jako zło konieczne. Ot, kolejny obowiązek w natłoku ważniejszych powinności. A pożytku z tego żadnego. Tak myślałem.
Do czasu, kiedy od siedzenia przed komputerem, kręgosłup zaczął niemiłosiernie dokuczać. Wtedy to, w ramach rozruchu postanowiłem założyć trawnik. Skopałem kawał ziemi, nawiozłem torfu, posiałem trawę. Udało się. Może nie angielski ale jest. Dziecka może sobie pobrykać. Wygospodarowałem też miejsce na grządki. Marchewka, pietruszka, cukinia, truskawki, maliny... Fajnie mieć swoje.
I wtedy pojawił się On. Kret. Chociaż na początku to nie był Kret. Krecik. Gdy dziecko zapytało mnie, czy ten Krecik też mówi „Ah, jo”, z uśmiechem potwierdziłem. Jeden kopiec usypany gdzieś w rogu działki to przecież głupstwo. To była sobota, dwa tygodnie temu, pamiętam doskonale, bo ognisko robiłem i któryś z gości poradził, żebym wbił w ten kopiec metalowy pręt z puszką po piwie na końcu. Pręt miałem, puszek pod dostatkiem (wszak ognisko było). Jak poradził, tak zrobiłem. Podobno kret nie lubi hałasu a puszka na metalowym pręcie plus wiatr równa się hałas, genialne w swej prostocie.
W niedzielę były trzy kopce. Jakoś mnie to jeszcze nie zaniepokoiło, ba, byłem Mu nawet troszkę wdzięczny, bo trzy kopce to trzy piwa. Wypiłem ze smakiem. Za Jego zdrowie. W poniedziałek jadąc na działkę kupiłem, profilaktycznie, cztery piwa. Ale się przeliczyłem. Znaczy, nie doceniłem pracowitości mojego Gościa. Zgrzewa piwa by nie wystarczyła na obłożenie wszystkich dziur. Porył cały trawnik, wlazł też w grządki z fasolą, sałatą i cukinią. Taczkę ziemi zebrałem. Cóż, pomyślałem, mojego Kreta (już nie Krecika) hałasem nie wezmę.
Polatałem po forach działkowych, poczytałem o sposobach na wypędzenie tego sympatycznego (sic!) ssaka. Swoją drogą, nie zdawałem sobie sprawy, że pochłania On, całkiem sporo vis vitalis walczących z Nim osobników. Zdarza się doprowadza do frustracji zakończonej wkopywaniem w ziemię siatki, dookoła całej działki. Na metr dwadzieścia!
A same metody? Nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać. Benzyna, niedopałki papierosów sierść psa, głowy śledzia etc. Urzekła mnie pani, która nałożyła na rurę wydechową auta gumowy wąż, drugi koniec włożyła w dziurę i 15 minut auto na wysokich obrotach. Podobno pomogło...
Ja wybrałem karbid. W reakcji z wodą wydziela się acetylen. Śmierdzący. Nie dla mojego Kreta. Potem kolejno. Odczynnik siarkujący (tzw. Odczynnik Lowesson’a), dimetylosulfotlenek, pirydyna, etanoditiol. Wszystko cuchnie potwornie. Nie dla mojego Kreta.
Przy okazji poznałem też krecie obyczaje. Wiem o nich wszystko! Ryje i poluje około 4 godzin. Potem zasypia na 3 godziny, snem tak głębokim, że chrapie. Jest tak styrany tym ryciem, że nie da się Go wybudzić, nawet jeśli uda się dotrzeć do gniazda. I tak w kółko Macieju.
Ta wiedza upoważniła mnie do wyruszenia na polowanie. Sobota, szósta rano, łopata, wiaderko, krzesełko, kret ryje, łopatą do wiadra buch, eksmisja do lasu, jakieś 5 kilometrów. Ufff. Po kłopocie.
Do niedzieli. Ten sam, inny, nie wiem. Kret jest. W poniedziałek kupiłem pułapkę. Żywołapną. Kawał rury i dwie zapadki. Kret wchodzi, wyjść nie może. We wtorek ryje wszędzie, tylko nie tam gdzie jest pułapka. W środę przekładam w inne miejsce, to samo. Zabawa trwa do soboty. Szósta rano, łopata, buch, jedziemy. To była najdłuższa wycieczka w Jego krecim życiu. Blisko 30 kilometrów. Piękna okolica, jeziora, lasy, ryć nie umierać.
Niedziela. Ten sam, inny, nie wiem. Kret jest. Pożyczyłem od sąsiada pułapkę. Już nie żywołapną. Zakładałem z duszą na ramieniu bo sprężyna wyglądała dość nieprzyjaźnie.
Wczoraj. Około godziny 20 zakopałem Kreta w Jego największym kopcu. Na środku trawnika...
Ah, jo
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 20736 odsłon
Komentarze
Moja z kretem walka
7 Sierpnia, 2012 - 17:03
Kryśka, nie daj się zwieść...
7 Sierpnia, 2012 - 17:21
na te wesołe oczka i miłe futerko. Tak na prawdę to jest... POTWÓR!
:)
Pozdrawiam
Tak na prawdę to jest... POTWÓR!
7 Sierpnia, 2012 - 17:22
Wiem, bo znam ten ból
pzdr
Sprawdzony sposób
7 Sierpnia, 2012 - 17:15
Polecam preparat"Pożegnanie z kopcami kreta" firmy "Zielony Dom".Super skutecznie wypłasza zwierzątko,któremu przestaje smakować jego naturalne amciu,czyli robaczki podziemne.
Pożegnanie z kretem
7 Sierpnia, 2012 - 17:30
Tak to się nazywa. Myślałem o tym ale preparat nadaje się tylko na trawniki i to nie wszystkie. Na moim rosną drzewa owocowe, poza tym, tuż obok są grządki. A tam olej rycynowy... ;)
Poza tym u znajomego działało na, góra, miesiąc.
Ale... Umówmy się, że kreta już nie ma... ;)
Pozdrawiam
Jacool
7 Sierpnia, 2012 - 17:40
Ale... Umówmy się, że kreta już nie ma...
Ale... Czy on czasem nie był pod ochroną? :)
Jako gatunek, to owszem.
7 Sierpnia, 2012 - 17:44
Ale te konkretne, które niszczą, dewastują, rujnują efekty ciężkiej pracy - już nie! :o)
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Smok już odpowiedział...
7 Sierpnia, 2012 - 18:01
a ja tylko dopowiem. Ten spod ochrony był wyjęty. Sam się wyjął:)
Obawiam się, że to nie ostatni wyjęty. Spod ochrony, rzecz jasna;)
Smok Gorynycz & Jacool
7 Sierpnia, 2012 - 18:07
Podobają mi się Wasze odpowiedzi.
Tym bardziej, że odsyłają w niebyt mój wyrzut sumienia z powodu kreta, który również zmusił mnie swego czasu do działań niegodnych :))
Powiem Ci coś z perspektywy faceta,
7 Sierpnia, 2012 - 17:27
któremu krety z osiem lat zakładanego, rozbudowywanego, cacanego, koszonego, nawozonego etc. trawnika zrobiły scenografię do filmu o bitwie pod Verdun lub Paschendaele. Po pierwsze nie ma sposobu. Moje koty wyłapują krety od czasu do czasu, ot tak dla zabawy. Ale w kreciej rodzinie obowiązują zasady vendetty, omerty i wróżdy razem wzięte. Za jednego zabitego 10 kopców. Po drugie: jeśli ryją krety, znaczy mają co jeść. A że uwielbiają pędraki, to jeśli przepłoszysz krety, pędraki będą konsumować spokojnie. Oczywiście korzonki Twoich roślin.
Natchnąłeś mnie - idę, mam ze dwie taczki ziemi z kopców do wywiezienia.
Pozdrawiam towarzysza broni :)
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Nie ma sposobu.
7 Sierpnia, 2012 - 17:37
Niestety mam tego świadomość. Natchnąłeś mnie, jadę na działkę.
Pozdrawiam :)
@jacool78
7 Sierpnia, 2012 - 17:30
Ciekawa jestem, co by się stało, gdyby nie robić nic.
Gdyby zrobiło się tak ciasno, że "kret na krecie" ?
Czy takie przegęszczenie nie zmusiło by do szukania innego terytorium ? Ale to takie teoretyczne rozważania, do zastosowania dla rodziny spędzającej wakacje na Seszelach. :)
Pozdrawiam !
mukuzani
Krecia wojna
7 Sierpnia, 2012 - 18:09
Moja wojna z kretami byla krotka i bezbolesna dla obu stron. Ostawilem na srodku ogrodu wiatraczek w postaci kaczki ze skrzydelkami jak smigielka. Krety sie wyniosly. Niedaleko, ale na mojej laczce nie kopaly. Wrocily, jak kaczce skrzydelka odpadly i znowu poszly, jak kaczke zreperowalem.
Kaczka ze śmigiełkami powiadasz?
7 Sierpnia, 2012 - 18:12
Rozumiem krety - tez bym się wyniósł. Dla zachowania równowagi psychicznej :))
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Mój kret był głuchy.
7 Sierpnia, 2012 - 18:21
Jak nie przestraszyły go brzdękające puszki, to za wiatraczek Gość by mnie wyśmiał:)
Gluchy kret
7 Sierpnia, 2012 - 18:40
Podejrzewam, ze lubil piwo. Moze trzeba bylo zmienic marke piwa!
Następnym razem powieszę puszki po...
7 Sierpnia, 2012 - 18:56
coca coli. Kwasem Go, kwasem...
Krety, żyją samotnie...
7 Sierpnia, 2012 - 18:11
spotykają się tylko w okresie rui. Przypadkowe spotkania kończą się ostrą walką, często jeden ginie. Dlatego każdy kret ma swoje rejony:)
Sąsiad, kilka działek obok, postanowił wziąć kreta na przeczekanie. Ale pewnego dnia już nie wytrzymał. Wziął szlaucha i zaczął lać wodę. Po kilkunastu minutach trawnik się zapadł... :)
Pozdrawiam i przypominam, że tekst jest w dziale Humor i satyra:) Pomimo smutnego happy endu :))
Smutny happy end to Cię
7 Sierpnia, 2012 - 18:14
dopiero czeka. Był taki horror "Oni czasem wracają". Ty zobaczysz gorszy, bo krety zawsze wracają :0
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Krety zawsze wracają.
7 Sierpnia, 2012 - 18:41
Myślisz, że ten mój też powróci? Był taki horror, "Noc żywych trupów". A u Gościa mam ewidentnie przechlapane. Brrr :))
Można kreta wziąć sposobem na collie :)
7 Sierpnia, 2012 - 18:30
Co prawda wtedy nie ma ani trawnika ani kretów a czasami i collie:)
Ja widziałem już u swojej tylko ogon a reszta fedrowała głęboko pod ziemią:)
A już poważnie, to wygrałem chwilowo wojnę, bo kreta ani uwidzisz, a rok temu o tej porze miałem dziesiątki kopczyków na trawniku.
W sklepie ogrodniczym należy zakupić specyfik na pędraki podziemne i zlać nim obficie trawnik.
Krecik pozbawiony pokarmu, przestaje ryć, zarzuca tobołek na plecy i się wynosi.
Sam widziałem jak maszerował do sąsiada:)
Doskonale wiem, o czym mówisz :)
7 Sierpnia, 2012 - 18:39
Kiedys moje trzy psy postanowiły uwolnić sąsiada od rodziny chomików syryjskich, które mu sie na polu zalęgły. Nieszczęsny człowiek długo potem z podejrzliwością wpatrywał sie w niebo szukając śladów smug kondensacyjnych pozostawionych przez odlatującą formację bombowców....
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Widziałem podobną akcję:)
7 Sierpnia, 2012 - 19:07
Znajomi mają collie. Na spacerze mało ich córkę nie wciągnęła pod ziemię:)
O tym specyfiku jest gdzieś wyżej. Pozdrowienia dla sąsiada;)
Jacool
7 Sierpnia, 2012 - 19:27
Nie gadam z Tobą!
A gdybym na działkę wpuścił...
7 Sierpnia, 2012 - 19:40
kota albo psa, te by go zeżarły, to byś gadała? Kotki, dodatkowo, bardzo lubią się pobawić na pół żywą ofiarą.
Zachowajmy umiar bracie. Nie tylko w jedzeniu i piciu ;)
Kotki lubią bawić się
7 Sierpnia, 2012 - 19:53
całkiem żywymi zabaweczkami. Niestety, jak obserwuje kilka razy dziennie, zabaweczki moich kotów strasznie szybko opadają z sił i przestają działac. Chyba nie chodza na enerdżajzerach :(((
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.
----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*
Re: A gdybym na działkę wpuścił...
7 Sierpnia, 2012 - 20:03
A tam by zeżarły - nie zdążyłyby!
Na pewno istnieje jakiś inny sposób, Siostrzyczko...
Re: Moja z kretem walka
7 Sierpnia, 2012 - 19:36
ja przestałem mieć problemy z kretem gdy przyjąłem pod swój dach bezdomną kotkę. Łapała krety i kładła na schodach przed drzwiami ;)
Po tygodniu ani jednego kretowiska nie miałem a wcześniej nic nie pomagało.
Kotka
7 Sierpnia, 2012 - 19:53
to chyba lepsze rozwiazanie niz wkopywanie siatki w ziemie dookola dzialki na metr dwadziescia :-))) To rzeczywiscie desperacja!
Kotow na szczescie nie brakuje, radze wiec znalezc jakiegos dobrego lowce, bo watpie, zeby krecik dzialal w pojedynke - na pewno ma rodzenstwo.
Powodzenia!
STOP PRZYMUSOWI SZCZEPIEŃ
Lotna
tylko betonowy mur dookoła działki. A jak drań przejdzie górą?
7 Sierpnia, 2012 - 20:45
Oświadczam wszem i wobec: Nie ma szans na wygraną, tzn skuteczna walkę z kretem. Kreta albo trzeba polubić, albo...usunąć humus z działki, jako, że one żerują tylko w w warstwie roślinnej (on nie przychodzi bo nas nie lubi, tylko za robalami). Wszelkie cudowne sposoby można między bajki włożyć - a każdy sukces w walce z kretem to satysfakcja na krótki czas. Nawet nie wymienię co ja robiłem, bo to strata czasu. Powiem więc krótko. Nawet najsmrodliwszy środek po jakimś czasie wietrzeje.Ja imałem się wszystkiego. Łącznie z paleniem mu w norach szmat nasączonych czymkolwiek. Np. rozpuszczalnikiem. Skuteczne na kilkanaście dni. I pamiętajmy: za nim idą nornice...
Ja się posunęłam dalej. Po petach, ścierkach z ropą, metalowych
8 Sierpnia, 2012 - 19:43
prętach z puszkami piwa, plastikowych butelkach po wodzie mineralnej na tych samych prętach, kotach, zalewaniu wodą, karbidzie, kulkach przeciw kretom sprowadzonych z Niemiec - przeszłam na medytację.
Spotkałam na swej drodze Tajkę-szamankę, która mi doradziła nadać imię głowie kreciej rodziny i znim porozmawiać. Mój kreci przywódca dostał imię Bazyl.
I z nim rozmawiałam. Tłumaczyłm mu, że go lubię i szanuję jego rycie i prawo do życia, ale TO MÓJ OGRÓD i moja ciężka praca, i niech idzie gdzie indziej, bo pożałuje.
Po tej próbie trawnik zmienił wygląd na przypominający krajobraz księżycowy.
P.S. Mina chłopaka, któremu zostawiałam ogród pod opieką na wakacje, a który wysłuchałał opowieści o rozmowach z Bazylem - bezcenna.
czy zauważyliście państwo, że to małe bydle jest złośliwe?
9 Sierpnia, 2012 - 06:38
Jak ja mógłbym spokojnie rozmawiać z kretem, w sytuacji gdy on budzi we mnie zbrodnicze instynkty? Gdy znajduję kopiec wielkości solidnego wiadra, najchętniej poświęciłbym swoją sztuczną szczękę i przegryzł mu gardło, a futerko przytroczył do pasa na wzór indiańskich zwyczajów ze skalpami.
Re: Moja z kretem walka
12 Lutego, 2013 - 16:57
Moja walka z kretem okazała się bezskuteczna. Nie pomogły ani brzęczyki ani karabid. Poddałam się i zleciłam to zadanie firmie Green Style. Szybko i skutecznie pomogli mi pokonać uporczywy problem. Jeśli ktoś również ma krety odporne na wszystkie domowe sposoby to podsyłam link do firmy www.komarzyska.pl
Nr 1 we Francji
29 Listopada, 2015 - 17:25
Próbowałam w walce z krecikiem wszystkiego. W końcu zdesperowana sięgnęłam w ub. 2014 r. po TARGET - produkt nr 1 we Francji.
http://www.szarotka.com.pl/target-kreto-ap
Tak - jest skuteczny, ale wymaga praktyki bo kreciki to chytruski. We wrześniu ub. roku pozbyłam się kłopotów z kretami w ogrodzie. Wrócił na wiosnę 2015 r. bo tuż obok na polu ornym zauważyłam około 150 kopców. Użycie kolejnych "kretołapów" (określenie nieadekwatne bo tzw. "petarada" bardzo podobna do spłonki saperskiej "ERG" nie łapie tylko eliminuje) wypłoszyło krety do jesieni br. I... w październiku pojawiły się kopczyki. Zaczęłam "przekonywać" kreta do opuszczenia ogrodu sposobami domowymi. Skubaniec stawiał nowe kopczyki w postępie wręcz geometrycznym i rył korytarze jak nawiedzony. Założyłam pierwszą petardę - odpalił i NIC. Druga - j.w. Trzecia... wycofał się bo prawdopodobnie rozpoznał pułapkę. Podniósł nieco ziemię w kanale wyjściowym, ale za nisko by uruchomić dźwignię naciskową. Takiś cwany POmyślałam... jak PO :-))
W połowie listopada 2015 r.zrobiłam tak:
1.)- usunęłam ziemię z ostatniego (wykonanego w nocy) kopczyka i udrożniłam otwór bo krecik nie lubi przeciągów i szybko wraca by zatkać otwór;
2.) - usunęłam ziemię z kopczyka poprzedzającego (niewielki kopczyk i średnica otworu też dość mała w porównaniu do innych w ogrodzie;
3.) - podcięłam sztychówką darń w taki sposób jak saperzy przygotowują miejsce do założenia miny ppiech/ppanc czyli z 3 stron;
4.) - odchyliłam darninę, udrożniłam wlot kanału i założyłam "petardę" około 10 cm od wyjścia. Petardę bokiem lekko wcisnęłam w ziemię - równolegle do drogi jaką będzie musiał pokonać krecik. Przewody elektryczne również wcisnęłam w ziemię tak by krecik łapkami lub noskiem ich nie wyczuł.Ustawiłam "Kretołap", podłączyłam przewody i uzbroiłam.
Na skutek, pozytywny, czekałam tylko kilka godzin.
Uwaga:
1. Zapalnik (petardę) należy wyjąć z opakowania i ustawić pułapkę mając założone na rękach rękawiczki lateksowe.
2. Urządzenie "Target" posiada bardzo klarowną instrukcję, ale praktyka dyktuje nowe wyzwania w ścieraniu się z bardzo inteligentnym w sumie kretem!
3. Nie jest prawdą, że w ogrodzie do 6 000 m2 może egzystować tylko jeden kret (do 2 000 m2 egzystuje pani kret co nie znaczy, że w ogrodzie np. o powierzchni 6 000 m2 ryją dwa krety. Kret jak wiadomo jest, generalnie biorąc, samotnikiem. Intruza zagryzie, a z samicą kojarzy się w kwietniu.). Dzień po likwidacji kreta pojawiły się w moim ogrodzie 2 kopczyki, w kolejnym jeszcze trzy i... do dzisiaj spokój. Obserwuję.
4. Prawdopodobnie skutecznie zwalcza krety granulowany preparat Polytanol. To niebezpieczny środek chemiczny dostępny dla rolników po przeszkoleniu.
5.W Polsce kret jest objęty ochroną gatunkową częściową. Nie jest chroniony na terenie ogrodów, upraw ogrodniczych, szkółek, lotnisk, ziemnych konstrukcji hydrotechnicznych oraz obiektów sportowych.
Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 28 września 2004 r. w sprawie gatunków dziko występujących zwierząt objętych ochroną (Dz. U. z 2004 r. Nr 220, poz. 2237)
casium