Ostatni list do Premiera Jarosława Kaczyńskiego
Wrocław, 8. czerwca 2011.
Pan Jarosław Kaczyński
Premier Rzeczypospolitej Polskiej
Szanowny Panie Premierze,
Przepraszam, że ośmielam się zwrócić do Pana, osoby bez wątpienia zanurzonej w sprawach ważnych, ale moja interwencja dotyczy bodajże sprawy wśród nich najważniejszej – chodzi bowiem o poniewieranie zaufania obywatelskiego przez aparat kierowanej przez Pana partii.
Mam świadomość tego, że list pisany po wpływem emocji może nie mieć należycie grzecznej formy, lecz uznałem, że fałszywej czołobitności w swoim otoczeniu Panu z pewnością nie brakuje, a poza tym, w obecnym stanie ducha, musiałbym się silić na udawanie i nieszczerość, a więc zachowania z gruntu niegodne Obywatela Rzeczypospolitej.
A zatem przystępuję do rzeczy …
W kwestii ataków wrocławskiej struktury partyjnej na Wrocławski Komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, pisałem już kilka razy. Starałem się informować Pana i Pańskich najbliższych współpracowników o tych oburzających incydentach od momentu, kiedy one zaistniały, ale była to typowa korespondencja „na Berdyczów”. Nigdy, nikt nam nie raczył odpowiedzieć, ani też nie podjęto żadnych kroków zapobiegawczych. Owszem, za każdym razem odnosiliśmy wrażenie, że wzrasta opresyjność i zdecydowanie w działaniu partyjnych funkcjonariuszy.
Dopóki nas publicznie obrażano i lżono, pomawiano o agenturalność i zdradę, zarzucano bogacenie się na bezinteresownym poświęceniu, a nawet, pomimo tego, że rozbito nasz Komitet, staraliśmy zachować lojalność i nigdy nie przestaliśmy Pana popierać. Teraz jednak, zażądano od nas, pod groźbą procesu sądowego, usunięcia Pańskiego nazwiska z nazwy Wrocławskiego Komitetu, co de facto jest równoznaczne z żądaniem wycofania otwartego poparcia dla Jarosława Kaczyńskiego.
Nie będę przed Panem ukrywał, że pismo przedprocesowe warszawskiego adwokata, którego mocodawcą jest szef miejskiej struktury wrocławskiego PiS-u i powiązana z nim grupa politycznych rentierów, wprawiło nas w konsternację i wielkie oburzenie. Postępek ten jest jednak swoistym ukoronowaniem, wrogich w stosunku do Komitetu, poczynań, lokalnej struktury, i dopełnia obrazu mentalności działaczy, wchodzących w skład tej organizacji. To właśnie ci sami ludzie, którzy dzisiaj, grożąc procesem, odmawiają Obywatelom, którzy Pana z takim zaangażowaniem popierali, prawa do wolności słowa, jakiejkolwiek niezależnej inicjatywy, a nawet swobody wyboru, za chwilę pojawią się na listach wyborczych PiS-u i my mamy im powierzyć we władanie ukochaną Polskę.
Ale to niemożliwe. Tak się nie stanie. Nie oddamy głosów na takich pustych i aroganckich celebrantów. Polska jest zbyt cenna; zbyt wiele polskiej krwi kosztowała, abyśmy teraz mieli postępować z tak nieodpowiedzialną wobec Niej nonszalancją. Nikt nie może od nas tego żądać, ani nas do tego zmuszać. Może dla tych partyjniackich gremiów jest to tylko „postaw czerwonego sukna”, ale dla nas jest to najdroższa Ojczyzna, do obrony której jesteśmy zobligowani historią naszych Rodzin i powinnością wobec przyszłych pokoleń Polaków. Jeżeli Pan chciałby, abyśmy tak, jak kiedyś Pana, poparli dzisiaj PiS, to muszą tu przyjść ludzie zupełnie nowi, szlachetni i prawi, godni obywatelskiego zaufania i głosu, prawdziwi Polscy Patrioci.
Narzucona odgórnie przez struktury PiS-u koncepcja niszczenia i pacyfikacji Komitetów Poparcia w całej Polsce, wyrządziła Pańskiemu wizerunkowi wielkie szkody. Środowiska patriotyczne, które od miesięcy, z wielką niecierpliwością i nadzieją, upatrywały ratunku dla Polski w autonomicznej i wolnej od uwikłań partyjnych, sile sfederowanych Komitetów Poparcia, 16 kwietnia w Konstantynowie Łódzkim miały okazję przekonać się jak płonne to były oczekiwania. Dlatego, zamiast jednej wielkiej, Narodowej Fali, stojącej za Jarosławem Kaczyńskim, mamy dzisiaj szerokie rozlewisko, szukające wspólnego ujścia, ale już niestety poza Pańską Osobą. To kardynalny błąd, za który odpowiada bezmyślna i egoistyczna strategia działania podległych Panu ludzi.
Wielka to także szkoda dla Polski, która miała być najważniejsza, i trudne do wytłumaczenia, lekceważenie Polaków, którzy mają święte, okupione bezprzykładną walką przodków, prawo, do realnego współdecydowania o sprawach Ojczyzny, i swoich w Niej, interesach - i żaden, najbardziej nawet wydumany, „wielki projekt” nie stanie się nigdy prawa tego choćby najlichszym surogatem. Obywatele Polscy mają być pierwszorzędnym podmiotem stanowionego w Polsce porządku i uprawianej polityki, i to jest absolutne minimum jakichkolwiek zabiegów o głosy w nadchodzących wyborach. Nie muszę chyba dodawać, że w ślad za akceptacją tego postulatu, musi nastąpić szybka, jakościowa zmiana w traktowaniu Woli Obywatelskiej.
Zupełnie bezcelowym, w tak dramatycznym położeniu Ojczyzny, wydaje się również uciekanie się do gry pozorów i politycznej lichwy, jako środków mających zapewnić zwycięstwo. Tym razem, zarządzanie strachem i szerzenie społecznych podziałów nie przyniosą spodziewanych efektów. Przepaść miedzy Polskim Interesem Narodowym a interesami partii, które wyrosły z okrągłego stołu, jest już tak wielka, że zwyczajowa, propagandowa kosmetyka dokonanej tam zdrady, nie jest w stanie, ani jej przysłonić, ani w żaden sposób wypełnić. A jeżeli Polacy w jakimś procencie dadzą się jeszcze na tę ułudę nabrać, to będzie to z pewnością raz ostatni, i jest wielce wątpliwym, aby „zwycięzcy” tych oszukańczych manewrów mogli ich owoc skonsumować do końca.
I na tym chciałbym zakończyć, aby przez ekscytację nie powiedzieć zbyt wiele. Ponura prawidłowość dotychczasowej korespondencji, nakazuje nam przypuszczać, że i tym razem będzie to jednostronna wymiana myśli. Aby jednak mieć choć cień pewności, że osiągnęła ona prawowitego Adresata, w swojej roztropności obywatelskiej, zdecydowaliśmy się list ten opublikować, w nadziei, że może tą drogą dotrze do Pana Premiera treść, niewygodna dla tych, co pomiędzy.
A że nie możemy czekać w nieskończoność, gdyż haniebny proces tutaj wisi nad nami, zakładamy, że jeżeli po upływie 3 tygodni od daty niniejszego pisma, nie uzyskamy żadnej odpowiedzi, będziemy zmuszeni uznać, iż akceptuje Pan dotychczasowy sposób postępowania i stanowisko wrocławskiej struktury PiS-u względem Wrocławskiego Komitetu, i zgodnie z życzeniem szefa miejskiej komórki tej partii, usuniemy szyld Jarosława Kaczyńskiego z naszej strony internetowej oraz, w swoich zachowaniach i wypowiedziach, nie będziemy nawet sugerować, że jesteśmy Wrocławskim Komitetem Poparcia Jarosława Kaczyńskiego.
Żałujemy jedynie, że o niechęci do otwartego popierania Pańskiej Osoby nie poinformowali nas działacze zarządzanej przez Pana partii przed wyborami prezydenckimi, wtedy byłoby to dla nas oczywiste i zrozumiałe, a tak czujemy się oszukani i wykorzystani, w sposób urągający godności Obywateli Rzeczypospolitej. Ale i teraz, będzie to dla nas, i pewnie wielu innych Polaków, doskonałą nauką na przyszłość.
Z poważaniem
Marek Delimat
Grupa Inicjatywna
Wrocławskiego Komitetu
Poparcia
Jarosława Kaczyńskiego
http://www.wroclawskikomitet.pl/komitet/inicjatywy/item/517-ostatni-list-do-premiera-jaros%C5%82awa-kaczy%C5%84skiego
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3496 odsłon
Komentarze
W co tu jest grane, Marku Delimacie?
9 Czerwca, 2011 - 13:24
Czytam ten list ze zdumieniem i oburzeniem. Brakuje mi w nim najważniejszego; dlaczego władze wrocławskiej struktury PiS zażądały wykreślenia z nazwy Jarosława Kaczyńskiego i kto ma prawo decydować o używaniu tej nazwy?
Czytam: "Tym razem, zarządzanie strachem i szerzenie społecznych podziałów nie przyniosą spodziewanych efektów".
A czym ten list jest jak nie rozbijaniem PiS?! Toż to rarytas dla niszczenia partii i autorytetu Jarosława Kaczyńskiego. To manipulowanie opinią społeczną; patrzcie znowu się kłócą! A prezes nad tym nie panuje!
Czy nie tak rozbijano onegdaj Komitety Obywatelskie w 1989 r.?
Katarzyna
Katarzyna
Pani Katarzyno.
9 Czerwca, 2011 - 13:43
Gawronski Rafzen
Po owocach ich poznacie. My złożyliśmy wniosek do posłów o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za spełnione grożby karalne wobec Prezydenta śp. L. Kaczyńskiego, to nawet nikt z klubu PiS-u nie odpisał.
Skoro partia składa wnioski o odwołanie poszczególnych ministrów wiedząc jaka jest możliwość artymentyczna złożonego wniosku o odwołanie ministra, to brak zarzutów wobec osób odpowiedzialnych za śmierć dwóch Prezydentów RP nie można skwitować "Zostali zdradzeni o świcie".
To nawet trudno przetłumaczyć na języki urzędowe Unii.
Celowe działanie na szkodę Polski, nie można nazwać rozbijaniem PiS-u lub jak kto woli Komitetów Obywatelskich.
Ilu jeszcze jest zdrajców pokroju PJN w PiS-e ?
Gawronski Rafzen
Uwaga! Zawarte treści są zakazane dla wszelkich patriotów z okrągłego stołu.
Poloniae
9 Czerwca, 2011 - 14:41
Wnioski o odwołanie ministrów na całym świcie składa opozycja, choć jak sama nazwa wskazuje nie rządzi i nie ma większości w parlamencie.
Jest to forma wywoływania dyskusji. A jak bardzo się przydała, to widać po sytuacji autostrad i Grabarczyka.Czy teraz też mu wręczą kwiaty?
Podobnie ze Służbą Zdrowia. Jak miło się dowiedzieć społeczeństwo, że Kopacz ponad parlamentem prywatyzuje służbę zdrowia?
Tak że to kiepski argument.
Nie wiem, dlaczego PiS nie podpisał tej petycji, ale wiem na pewno, że ani pora, ani miejsce na takie wojenki i takie listy. Mam wiele zarzutów do lokalnych działaczy, ale na pewno takie listy nie uzdrowiłyby sytuacji, a wprost przeciwnie.
Po wyborach będzie czas na odnowę struktur partyjnych i budowanie opozycji pozaparlamentarnej. Teraz nie pora na żale.
Katarzyna
Katarzyna
Żale
9 Czerwca, 2011 - 20:12
Gawronski Rafzen
Żale to ma PiS. Nobilitacji opozycji pozaprlamentarnej nie potrzebujemy ani zaświadczeń partyjnych od jakiejkolwiek partii w tym PiS-u !!!
Dobrze, że Katarzyna wie co to opozycja w świecie, bo my to jak zawsze oszołomy ze wsi (nie mylić z WSI).
Zachęcamy do merytoryki, a nie bicia piany wyborczej.
Gawronski Rafzen
Uwaga! Zawarte treści są zakazane dla wszelkich patriotów z okrągłego stołu.
Z oddali widać lepiej!?
9 Czerwca, 2011 - 18:44
[quote=Katarzyna]
Czytam ten list ze zdumieniem i oburzeniem. Brakuje mi w nim najważniejszego; dlaczego władze wrocławskiej struktury PiS zażądały wykreślenia z nazwy Jarosława Kaczyńskiego i kto ma prawo decydować o używaniu tej nazwy?
Czytam: "Tym razem, zarządzanie strachem i szerzenie społecznych podziałów nie przyniosą spodziewanych efektów".
A czym ten list jest jak nie rozbijaniem PiS?! Toż to rarytas dla niszczenia partii i autorytetu Jarosława Kaczyńskiego. To manipulowanie opinią społeczną; patrzcie znowu się kłócą! A prezes nad tym nie panuje!
Czy nie tak rozbijano onegdaj Komitety Obywatelskie w 1989 r.?
Katarzyna
[/quote]
Problem w tym, że Pan Marek naharował się na samym początku, a potem był sukcesywnie "wyślizgiwany"...
Najciekawszyn jest fakt, że wspomniany Komitet jest społeczny, nigdzie nie rejestrowany. A zatem całe to "procesowanie" to jedna wielka hucpa... Jedynym, który może skarżyć jest Pan Jarosław...
Jarosław Kaczyński ma swój autorytet. I nic mu nie jest w stanie zaszkodzić. Najbliższy temu jest jednak zaściankowy aktyw partyjny PiS, paralizujący i "kanalizujący" wszelkie działania obywatelskie.
Warto wiedzieć, że gdyby nie "Gazeta Polska" to nie byłoby "miesięcznic" każdego 10. pod Pałacem... Ale kto o tym wie?
Banialuk ciąg dalszy
9 Czerwca, 2011 - 23:39
Natusiewicz: Problem w tym, że Pan Marek naharował się na samym początku, a potem był sukcesywnie "wyślizgiwany"... (...). Jarosław Kaczyński ma swój autorytet. I nic mu nie jest w stanie zaszkodzić. Najbliższy temu jest jednak zaściankowy aktyw partyjny PiS, paralizujący i "kanalizujący" wszelkie działania obywatelskie. Warto wiedzieć, że gdyby nie "Gazeta Polska" to nie byłoby "miesięcznic" każdego 10. pod Pałacem... Ale kto o tym wie?[/quote]
Natusiewicz! Opowiadanie bzdur to jak widać Twoja nowa specjalność. Kilka refleksji nad kolejnymi "odkryciami":
Natusiewicz: "Marek naharował się na samym początku" De profundis: jak się naharował? w którym momencie? Podaj jakiś drobny szczegół? No choćby szczególik. Nie jestem pazerny. Podaj szczególiczek wyimaginowanej "harówki Delimata".
Natusiewicz: "zaściankowy aktyw partyjny PiS" De profundis: No taaak. Zwróćmy uwagę na skład "zaściankowych" Rzeczników Wrocławskiego Społecznego komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego powołanych w związku z bezczelnym podszywaniem się Delimata pod Wrocławski Społeczny komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego:
RZECZNICY Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego (Ci co tak "poniewierają" Delimata, i są w odróżnieniu od "światowego" Natusiewicza "zaściankowi"): (http://www.popieramjk.pl/main.php?page=about):
Marek Dyżewski: Jest absolwentem wrocławskiej Akademii Muzycznej. Studiował również historię sztuki na uniwersytetach we Wrocławiu, w Wiedniu i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Odbył też staż naukowo-badawczy na uniwersytecie w Brukseli. Jako eseista wypowiada się słowem pisanym, a także w radio i w telewizji. Współpracując z Polskim Radiem tworzył dzieła sztuki radiowej, które za ich nowatorski kształt i wybitne walory artystyczne otrzymały szereg nagród i dwukrotnie reprezentowały polską radiofonię na światowym forum sztuki radiowej Prix Italia. Zarówno na antenie telewizyjnej jak i radiowej komentował największe odbywające się w Polsce międzynarodowe imprezy muzyczne: Międzynarodowy Festiwal Oratoryjno-Kantatowy „Wratislavia Cantans”, Międzynarodowy Konkurs Dyrygencki im. Grzegorza Fitelberga, Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego i Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Obsługę komentatorską Konkursu Chopinowskiego Rada Programowa Polskiego Radia uznała za „wydarzenie antenowe roku”. Jest autorem poetyzowanych przekładów (z łaciny, francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego i włoskiego). Średniowieczny dramat liturgiczny „Ludus Danielis” w jego literac-kiej adaptacji (w oparciu o łaciński tekst z katedry z Beauvais) grany był przez Teatr Wielki w Warszawie – na scenie tego teatru i na wielu scenach europejskich. Był twórcą i (przez szesnaście lat) szefem artystycznym Dni Muzyki Starych Mistrzów – międzynarodowego festiwalu muzyki dawnej odbywającego się we Wrocławiu. W festiwalu tym, kształtowanym jako impreza monograficzna, demonstrował wybrane problemy z dziejów kultury muzycznej dawnych epok. Prowadził wykłady we wszystkich polskich uczelniach muzycznych, na kilku uniwersytetach oraz na towarzyszących ważnym wydarzeniom muzycznym seminariach, konferencjach i warsztatach. Gościnnie wykładał też w Bonn, Norymberdze, Hamburgu, Berlinie, Gandawie, Brukseli, Sankt Petersburgu, Nicei, Paryżu, Wiedniu i Waszyngtonie. W swych wystąpieniach ukazuje zjawiska muzyczne widziane w szerokim kontekście kultury, a więc: w powiązaniu z innymi dziedzinami sztuki, a także z filozofią, estetyką i antropologią. Dziełem jego własnych przemyśleń jest też teoria obejmująca całokształt zagadnień związanych ze sztuką ćwiczenia, a także własna, niezwykle oryginalna filozofia kształcenia artystycznego, która prezentowana w piętnastu audycjach na antenie Programu II Polskiego Radia spotkała się z żywym oddźwiękiem w środowisku muzycznym i pedagogicznym. Kierownik Katedry Filozofii Wychowania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w liście skierowanym do dyrekcji Programu II PR informował, że wszystkie te audycje nagrywa i omawia ze studentami na jego seminarium. gdyż „są one skarbem dla uczonych i uczących się”. W latach 1990-1994 Marek Dyżewski był rektorem wrocławskiej Akademii Muzycznej. Uczelnia ta zawdzięcza mu wybudowanie nowej, okazałej siedziby, wzmocnienie kadry profesorskiej, powołanie do życia nowych specjalności, wzbogacenie instrumentarium oraz rozwinięcie kontaktów międzynarodowych. Za wybitne dokonania w dziedzinie kultury otrzymał Nagrodę im. Św. Brata Alberta. Bezpartyjny.
Krzysztof Grzelczyk:, Jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych na Uniwersytecie Wrocławskim. W okresie PRL działał w opozycji demokratycznej. Od 1978 był rzecznikiem Studenckiego Komitetu Solidarności, dwa lata później zakładał NZS w swoim Instytucie. Pełnił też funkcję sekretarza redakcji Radia Solidarność. W stanie wojennym został internowany. W latach 1985–1992 przebywał na emigracji w Kanadzie. Po powrocie do Polski pracował w administracji samorządowej, zajmując kierownicze stanowiska w urzędzie marszałkowskim i urzędzie miasta Wrocławia. W latach 2005–2007 z ramienia Prawa i Sprawiedliwości był wojewodą dolnośląskim. W 2007 odznaczony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Bezpartyjny.
Małgorzata Jaszczuk-Surma: Jest magistrem filologii polskiej (Uniwersytet Wrocławski), dr nauk humanistycznych w zakresie historii (Uniwersytet Wrocławski), przez wiele lat związana z Akademią Medyczną we Wrocławiu.
Autorka artykułów naukowych, popularno-naukowych i publicystycznych. Autorka trzech rozdziałów monografii „Prezydenci Stanów Zjednoczonych Ameryki Pólnocnej” pod red. J. Heidekinda (Wrocław 2008) oraz dwóch rozdziałów „Historii Włoch” Ch. Duggana (Wrocław 2009); redaktor książek i czasopism. Ostatnio redaktor naczelny dwumiesięcznika „Na marginesie”, bezpartyjna.
Krzysztof Kobielski: Urodził się 22 lutego 1961 r. we Wrocławiu. W 1980 r. ukończył V Liceum Ogólnokształcące i zdał maturę, w 1986 roku uzyskał dyplom magistra inżyniera architekta na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej i do dnia dzisiejszego pracuje jako architekt.
Do końca 1994 roku pracował w Miejskim Biurze Projektów we Wrocławiu (aż do likwidacji biura). Od września 1980 do grudnia 1986 członek Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
Od 1988 roku członek NSZZ „Solidarność” MBP, od 1989 roku członek komisji zakładowej, a przez dwie ostatnie kadencje sekretarz komisji zakładowej „Solidarności”. Członek, a później sekretarz Rady Pracowniczej MBP. Od początku 1995 roku do chwili obecnej prowadzi założoną przez siebie Pracownię Projektową Krzysztof Kobielski. Członek Dolnośląskiej Okręgowej Izby Architektów, w której od marca 2010 roku pełni funkcję Sędziego Okręgowego Sądu Dyscyplinarnego. Od 18 maja 2010 roku sygnatariusz Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. Bezpartyjny.
Marek Muszyński: ur. 23 I 1947 w Lublinie. W 1971 absolwent fizyki Uniwersytetu Wrocławskiego. W III 1968 aresztowany, w VII 1968 za druk ulotek skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu. 1971-1982 pracownik naukowy Instytutu Fizyki Politechniki Wrocławskiej. W „S” od 1980, wiceprzewodniczący KZ na PWr. Po 13 XII 1981 współorganizator strajku okupacyjnego na PWr, po jego pacyfikacji przez ZOMO działacz struktur podziemnych „S”. Od 1982 szef komórki informacji RKS Dolny Śląsk. 1983-1987 przewodniczący RKS i członek TKK, 1987-1990 rzecznik RKS. 1986-1988 zatrudniony w Spółdzielni Usług Wysokościowych Taternik we Wrocławiu. Od X 1986 kilkakrotnie zatrzymywany przez SB, trzykrotnie karany grzywnami przez Kolegium ds. Wykroczeń. W 1989 przeciwnik rozmów Okrągłego Stołu. 2 III 1990 na forum II WZD Regionu Dolny Śląsk ogłosił zakończenie działalności RKS bez ujawniania jego składu osobowego; w ostatnim numerze pisma podziemnego „Z dnia na dzień” złożył w imieniu RKS szczegółowe, unikatowe w skali kraju sprawozdanie finansowe z jego działalności w okresie od 1 VI 1983 do 3 IV 1990. 1991-1993 poseł do Sejmu z listy „S”, 2001-2005 poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Od 19 I 1982 rozpracowywany przez Wydz. III-1 WUSW we Wrocławiu w ramach SOR krypt. Klamra; od 14 IX 1983 przez Insp. II we Wrocławiu w ramach SOR krypt. Supeł. Bezpartyjny.
Jerzy Pietraszko: W 1978 ukończył matematykę teoretyczną na UWr. 79-81 – niewielkie działania opozycyjne (trochę kontaktów z SKS, nieregularny kolportaż „Biuletynu Dolnośląskiego). Wystarczające jednak dla odmowy paszportu i pieczątki uprawniającej do lokalnego przekraczania granic. W tych latach zatrudniony w Instytucie Cybernetyki Technicznej PWr.
Po 13.12.81 zakaz wstępu na uczelnię. Działalność w podziemiu, od czerwca 82 w Solidarności Walczącej. 83-85 – pracownik firmy alpinistycznej.
89 – wyciszył działalność polityczną, ożenił się. 90-91 – nauczyciel w VIII LO we Wrocławiu. 91 – otrzymał pierwszy paszport (ostatnia odmowa na przełomie 89/90).
Od 93 wykładowca matematyki na PWr.
Nigdy nie należał do żadnej partii. W „Solidarności” był tylko wtedy, gdy nie była ona legalna. Jeśli jest prawdą, że tylko krowa nie zmienia poglądów – to jest krową.
Żonaty, troje dzieci. Hobby: góry, szachy, piłka nożna i ręczna (już całkiem biernie). Współprowadzi Komisję Historyczną Stowarzyszenia SW. Autor podręcznika z matematyki dla studentów studiów zaocznych (97) oraz książki o Solidarności Walczącej ( „Terroryści i oszołomy”, 2007). Od 3 lat trochę współpracuje z historykami, m.in. przy powstawaniu Encyklopedii Solidarności.
Radosław Rozpędowski: Lat 57. Jest wrocławianinem z wyboru i urodzenia.
Szczęśliwy mąż i ojciec dwóch synów, studentów Uniwersytetu Wrocławskiego. Zawodowo zajmuje się zarządzaniem, pracował na stanowiskach samodzielnych i kierowniczych w lokalnych firmach i instytucjach, w tym prawie dziesięć lat w Urzędzie Wojewódzkim. Jego pasją jest działalność społeczna, którą uprawia od ponad trzydziestu lat. Był współzałożycielem i aktywnym członkiem kilku stowarzyszeń m.in. wrocławskiego oddziału Archiwum Wschodniego. Aktualnie jest animatorem działań Klubu Myśli Państwowej. Bliski współpracownik śp. Aleksandry Natalii-Świat. Pełni funkcję przewodniczącego Zarządu Miejskiego Prawa i Sprawiedliwości oraz przewodniczącego Komitetu PiS Wrocław Fabryczna 1.
Natusiewicz: "Warto wiedzieć, że gdyby nie "Gazeta Polska" to nie byłoby "miesięcznic" każdego 10. pod Pałacem... Ale kto o tym wie?"
De profundis: Byłeś choć raz pod pałacem? Widziałeś cokolwiek? Wiedzę swoją czerpiesz z TVN-u? Dodaj jeszcze, że Jarosław Kaczyński przychodzący pod pałac to sobowtór.
Pistolet vel cyngiel? Póki co bohater zza pseudonimu...
10 Czerwca, 2011 - 09:11
Widzę, że odpowiedź przygotowana z góry...
1. Co do "harowania". Dlaczegóż to strona rzeczonego Komitetu jest w gestii tego "rozbijacza"? Jakoś na początku wszystko było OK.
2. W kwestii "zaściankowości".
Mieszasz waść materie. Większość z wymienionych nie jest członkami PiS. Co więcej niektórzy mają niejakie próblem z zapisaniem się do niego!
3. Nie trzeba bywać aby znać kulisy. Trzeba mieć uszy szeroko otwarte. I myśleć przed napisaniem czegokolwiek.
P.s. Podziwiam odwagę! A tak na marginesie - mój wpis na jednym z wrocławskich portali poświęcony m. in. temu tematowi został jedynie raz skomentowany... Ale widać z "Polski" widać lepiej?!
nie wszystko co pojawia się na niepoprawnych jest...
10 Czerwca, 2011 - 01:43
[quote=Katarzyna]
Czytam ten list ze zdumieniem i oburzeniem. Brakuje mi w nim najważniejszego; dlaczego władze wrocławskiej struktury PiS zażądały wykreślenia z nazwy Jarosława Kaczyńskiego i kto ma prawo decydować o używaniu tej nazwy?
Czytam: "Tym razem, zarządzanie strachem i szerzenie społecznych podziałów nie przyniosą spodziewanych efektów".
A czym ten list jest jak nie rozbijaniem PiS?! Toż to rarytas dla niszczenia partii i autorytetu Jarosława Kaczyńskiego. To manipulowanie opinią społeczną; patrzcie znowu się kłócą! A prezes nad tym nie panuje!
Czy nie tak rozbijano onegdaj Komitety Obywatelskie w 1989 r.?
Katarzyna
[/quote]
Pani Katarzyno! Jak dobrze pamiętam (jeśli nie mylę Pani z kimś innym) jest Pani inteligentną nauczycielką (gdyby było inaczej nie byłaby Pani na niepoprawnych:) Proszę jednak wziąć drobną poprawkę. Otóż nie wszystko co pojawia się na niepoprawnych jest tu wklejone w czystych intencjach. Delimat czystych intencji z całą pewnością nie ma, a w każdym razie jego czyny na to nie wskazują.
Fakt pierwszy: Pisze Pani: "władze wrocławskiej struktury PiS zażądały wykreślenia z nazwy Jarosława Kaczyńskiego". Otóż żadne władze, żadnego PiS-u niczego nie żądały. Z prośbą o niepodszywanie się pod Wrocławski Społeczny komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego (WSKPJK) wystąpili rzecznicy WSKPJK. A konkretnie siedmiu Rzeczników. W innym miejscu (http://niepoprawni.pl/blog/2342/ostatni-list-do-premiera-jaroslawa-kaczynskiego#comment-189414)dałem już informację na ich temat. Tylko jeden z nich jest członkiem PiS. R. Rozpędowski bo o nim mowa od wielu miesięcy 95% swojej aktywności lokuje w Wrocławskim Komitecie Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. 8 V 2011 r. został regionalnym (na Dolny Śląsk) koordynatorem Ruchu Społecznego im. Lecha Kaczyńskiego. Zaręczam Pani, że wrocławskie struktury PiS-u mają bardzo ograniczony (praktycznie żadny) wpływ na WSKPJK. Wbrew andronom uporczywie wrzucanym przez Delimata. A nawet gdyby wrocławski PiS miał jakiś wpływ na WSKPJK to czy byłoby w tym coś złego? A kto ma mieć wpływ? Platforma Obywatelska? Zamiarem Delimata (zamiary odczytuję po czynach) było skłócenie WSKPJK. Sianie zamętu, zwątpienia. Zniechęcanie. Dla kogo działa Delimat? Wystarczy zwrócić uwagę na to komu służy działalność Delimata? No komu? Zwrócę uwagę Pani, że Delimat napisał kilkanaście już chyba tekstów. Wszystkie na jedno kopyto. Chyba we wszystkich atakował PiS. W żadnym, przepraszam, że jednak dla lepszego zaakcentowania sprawy napiszę dużymi literami: W ŻADNYM swoim tekście nie uczynił choćby drobnej uszczypliwości do PO, SLD, Komorowskiego, Kwaśniewskiego. Czy nie jest to dziwne?
Dla mniej zorientowanych dodam, że Delimat w 2010 r. wystartował we Wrocławiu z konkurencyjnej dla PiS-u listy. Facet, który rzekomo popiera Jarosława Kaczyńskiego startował z listy innego komitetu politycznego. Startował z KOMITETU WYBORCZEGO WYBORCÓW POLSKI KIERUNEK (http://wybory2010.pkw.gov.pl/geo/pl/020000/020000-o-020000-RDA-1.html)
Nawiasem mówiąc warto też wiedzieć, że Natusiewicz (który w jednym z komentarzy wystąpił jako obrońca Delimata też startował z listy konkurencyjnej względem PiS - z KOMITETU WYBORCZEGO WYBORCÓW POLSKI WROCŁAW (http://wybory2010.pkw.gov.pl/geo/pl/020000/026401-k-2c9682832b77925f012b77a4369e0017.html?komitet=2c9682832b77925f012b77a4369e0017&wyniki=1)
Warto wspomnieć, że żaden PiS nie odbiera prawa popierania Delimatowi kogokolwiek. Może popierać Kadafiego, Kwaśniewskiego, czy kto mu jeszcze przyjdzie do głowy. Delimat jednak udając popieranie Jarosława Kaczyńskiego jednocześnie zwalcza partię na czele której Jarosław Kaczyński stoi.
Delimat podszywa się pod WSKPJK. Trudno mieć pretensję do Jarosława Kaczyńskiego, że jego prawnik występuje w obronie jego dobrego imienia. Delimat usiłował dokonać wrogiego przejęcia. Przystąpił do Komitetu a następnie (dopiero jesienią 2010 r. - więc długo po wyborach) został ogłoszony, za twórcę i lidera (!) WSKPJK. Co ciekawe, o ile dobrze się orientuję sam tego osobiście nigdy nie powiedział. W tej roli wystąpiła grupka jego sympatyków (bądź sam pod anonimowymi nickami), lub użytecznych idiotów, którzy czytając tylko to co sam sfabrykował stawali w jego obronie. Sam tego nie powiedział, gdyż zbyt dobrze wie, że w sądzie w ciągu jednodniowej rozprawy wykazanoby, że z tworzeniem Komitetu nie miał nic wspólnego.
Więc nikt z PiS-u nie niszczy WSKPJK (wbrew bzdurom opowiadanym przez Delimata, chyba, że on sam). Sprawa sądowa, która się szykuje bez trudu wykazaże dywersyjne działanie Delimata i on sobie doskonale z tego sprawę zdaje. No ale przecież w Komitecie nie pojawił się w celu wspierania Jarosława Kaczyńskiego. Więc jeszcze trochę popluje i będzie mógł zameldować wykonanie zadania. Komuś albo sobie. Na szczęście nie udało mu się zniszczyć Wrocławskiego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, ale co zasiał zamętu to zasiał. Tyle jego. Ale kiedyś zostanie rozliczony.
Na koniec kilka inicjatyw Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego (z którym Delimat nie ma nic wspólnego):
29 III 2011 r., Spotkanie z prof. Włodzimierzem Bernackim w ramach wszechnicy Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego (http://www.popieramjk.pl/main.php?page=multimedia&cat=photo&action=show&id=4)
31 V 2011 r. Fotorelacja ze spotkania z Zuzanną Kurtyką w ramach Wszechnicy Wrocławskiego społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego (http://www.popieramjk.pl/main.php?page=multimedia&cat=photo&action=show&id=6)
7 V 2011 r., godz. 12.00-16.00. Konferencja pt. Prawda w mediach (Wrocław, Ossolineum)(http://www.popieramjk.pl/main.php?page=multimedia&cat=movie&action=show&id=16)
i szereg innych.
Delimat w tym czasie nie zorganizował NIC. Raczej należy napisać nic (oprócz kilkunastu tekstów, z których w każdym opluwał PiS. A najmniej krytycznym słówkiem nie odnosił się do PO, Tuska, czy Komorowskiego).
Ostatnia Wszechnica WSKPJK (spotkanie z Panią Kurtyką):
http://youtu.be/bmt7px-Vep0
Ano grane jest...
10 Czerwca, 2011 - 09:44
1. Na jednym ze spotkań, na którym jeszcze mogłem być jako obserwator, z ust działacza społecznego Komitetu usłyszałem, że Komitet powinien przekształcić się komitet wyborczy PiS. Stanowisko to nie spotkało się z pełną aprobatą zgromadzonych uczestników, więc już kolejne odbyło się w składzie "po uważaniu". I właśnie tam dokonano wyboru Rzeczników potępiając równocześnie pana Marka D.
2. Prawdą jest, że startowałem z konkurencyjnej listy. Donoszący na mnie zapomniał jedynie dodać, że mój Komitet uprzednio próbował "ułozyć się" z wrocławskim PiS. A negocjacje prowadził kolega, szczery symaptyk PiS.
3. Z mojego "wrażego" komitetu startowali również prof. Tadeusz Marczak i Grzegorz Braun. Ale jak wiadomo Braun... to przecież ... (tu wpisac dowolny epitet).
4. Dziwnym trafem ów "dywersyjny komitet", z którego startował pan Marek D. to komitet Kornela Morawieckiego o nazwie "Polski Kierunek", z którym wrocławski PiS w ogóle nie podjąła żadnych rozmów... Kosztowało to utratę jednego mandatu do Sejmiku, gdyż zabrakło... 80 głosów,
5. O żadnym rozbijaniu PiS raczej nie ma mowy, gdyż to środowisko we Wrocławiu zazdrośnie strzeże swojego "terytorium". Tajemnicą poliszynela jest permanentne "dołowanie" deklaracji - wiem to od tych, których deklaracje "zaginęły".
6. A pana Jarosław proszę do tego nie mieszać. Proszę dokładnie odsłuchać co na temat "układu wrocławskiego" bajdurzył - zdaniem niektórych mądrali - pan Grzegorz Braun. Zapewniam, jako wrocławianin - niewiele się myli, chociaż głosi jedynie hipotezy badawcze. Ale jakoś innych wnikliwszych badaczy chwilowo brak...
Jak widać, to nie ilość słó (De Profundis) ale gęstość przekazu ma istotne znaczenie dla rozeznania w sprawie...
p.s. Ja przezornie nie zapisałem się do tego Komitetu, ale na JK głosowałem. I to jest właśnie istota sporu - można popierać nie będąc w "środku".
Palcem nie kiwnąć. D.py nie ruszyć. Tylko bajdurzyć
10 Czerwca, 2011 - 12:53
[quote=Natusiewicz]1. Na jednym ze spotkań, na którym jeszcze mogłem być jako obserwator, z ust działacza społecznego Komitetu usłyszałem, że Komitet powinien przekształcić się komitet wyborczy PiS. Stanowisko to nie spotkało się z pełną aprobatą zgromadzonych uczestników, więc już kolejne odbyło się w składzie "po uważaniu". I właśnie tam dokonano wyboru Rzeczników potępiając równocześnie pana Marka D. 2. Prawdą jest, że startowałem z konkurencyjnej listy. Donoszący na mnie zapomniał jedynie dodać, że mój Komitet uprzednio próbował "ułozyć się" z wrocławskim PiS. A negocjacje prowadził kolega, szczery symaptyk PiS. 3. Z mojego "wrażego" komitetu startowali również prof. Tadeusz Marczak i Grzegorz Braun. Ale jak wiadomo Braun... to przecież ... (tu wpisac dowolny epitet). 4. Dziwnym trafem ów "dywersyjny komitet", z którego startował pan Marek D. to komitet Kornela Morawieckiego o nazwie "Polski Kierunek", z którym wrocławski PiS w ogóle nie podjąła żadnych rozmów... Kosztowało to utratę jednego mandatu do Sejmiku, gdyż zabrakło... 80 głosów, 5. O żadnym rozbijaniu PiS raczej nie ma mowy, gdyż to środowisko we Wrocławiu zazdrośnie strzeże swojego "terytorium". Tajemnicą poliszynela jest permanentne "dołowanie" deklaracji - wiem to od tych, których deklaracje "zaginęły". 6. A pana Jarosław proszę do tego nie mieszać. Proszę dokładnie odsłuchać co na temat "układu wrocławskiego" bajdurzył - zdaniem niektórych mądrali - pan Grzegorz Braun. Zapewniam, jako wrocławianin - niewiele się myli, chociaż głosi jedynie hipotezy badawcze. Ale jakoś innych wnikliwszych badaczy chwilowo brak... Jak widać, to nie ilość słó (De Profundis) ale gęstość przekazu ma istotne znaczenie dla rozeznania w sprawie... p.s. Ja przezornie nie zapisałem się do tego Komitetu, ale na JK głosowałem. I to jest właśnie istota sporu - można popierać nie będąc w "środku".[/quote]
Nie powinienem polemizować z Natusiewiczem, gdyż ilość półprawd, niedopowiedzeń, przeinaczeń i być może nieuświadomionych kłamstw jest w jego tekście tak wielka, że możnaby taką polemikę porównać do dyskusji z nieprzytomnym od przepicia ochlaptusem. Warto jednak, aby niepoprawni mieli możliwość poznania faktów, więc poświęcam Wam swój czas i komentuję.
Natusiewicz: 1. Na jednym ze spotkań, na którym jeszcze mogłem być jako obserwator, z ust działacza społecznego Komitetu usłyszałem, że Komitet powinien przekształcić się komitet wyborczy PiS. Stanowisko to nie spotkało się z pełną aprobatą zgromadzonych uczestników, więc już kolejne odbyło się w składzie "po uważaniu". I właśnie tam dokonano wyboru Rzeczników potępiając równocześnie pana Marka D.
De profundis: Być może pojawiła się taka opinia, ale Komitet liczy ponad 1100 sygnatariuszy i rozmaite odcienie poglądów występują. Komitet jest jednak demokratyczny i wszystkie decyzje, firmowane przez Komitet są podejmowane kolegialnie i większością głosów. Co zresztą zauważa sam Natusiewicz. Prawie wszystkie spotkania były do tej pory otwarte. Tylko dwa (jak do tej pory) były otwarte wyłącznie dla sygnatariuszy. Ale mam nadzieję, że ma prawo spotkać się wyłącznie w gronie swoich sygnatariuszy? Dla niezorientowanych niepoprawnych dodam, że Delimat rozpoczął werbowanie fałszywych sygnatariuszy Komitetu. Czyli poza procedurą, która obowiązywała wszystkich dotychczasowych. Natusiewicz kłamie więc pisząc, że wpuszczano na salę „po uważaniu”. Wpuszczano według powszechnie dostępnej listy sygnatariuszy: http://www.popieramjk.pl/main.php?page=members Przykro mi, że o sprawach kluczowych dla Komitetu mogli decydować tylko sygnatariusze, a Natusiewicza nie wpuszczono.
Natusiewicz: 3. Z mojego "wrażego" komitetu startowali również prof. Tadeusz Marczak i Grzegorz Braun. Ale jak wiadomo Braun... to przecież ... (tu wpisac dowolny epitet).
De profundis: Natusiewicz, nie zasłaniaj się Grzegorzem Braunem i Profesorem Marczakiem. Faktem jest, że startowałeś z konkurencyjnego komitetu politycznego. A jeżeli ktoś przy okazji dowie się, że Braun startował z konkurencyjnego do PiS komitetu politycznego to w sumie interesujące uzupełnienie.
Natusiewicz: 4. Dziwnym trafem ów "dywersyjny komitet", z którego startował pan Marek D. to komitet Kornela Morawieckiego o nazwie "Polski Kierunek", z którym wrocławski PiS w ogóle nie podjąła żadnych rozmów... Kosztowało to utratę jednego mandatu do Sejmiku, gdyż zabrakło... 80 głosów,
De profundis: Rozmawiano z Kornelem. Wielokrotnie. Dodać, a raczej przypomnieć należy, że Kornel Morawiecki startował w wyborach prezydenckich w kontrze do Lecha Kaczyńskiego (patrz: http://prezydent2010.pkw.gov.pl/PZT1/PL/WYN/W/index.htm). Oczywiście Biblia każe nadstawiać drugi policzek... ale to przede wszystkim Kornel chce jeszcze odegrać jakąś samodzielną rolę. Przez szacunek dla tak zasłużonego dla Polski człowieka dalsze komentarze na Jego temat pominę. Przypomnę tylko, że Kornel Morawiecki startował w wyborach parlamentarnych w 2007 r. do senatu z listy PiS (http://wybory2007.pkw.gov.pl/SNT/PL/WYN/W/3.htm). A w 2010 r. podjął decyzję, aby wystartować przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Przypominacie sobie co powiedział Kornel po pierwszej turze zapytany na kogo zagłosuje w drugiej turze? Gdy kandydował w 2007 r. z listy PiS do senatu otrzymał blisko 140 tys. głosów. Liczył zapewne, że te głosy otrzyma też startując pod własnym nazwiskiem. Boleśnie się przeliczył...
Natusiewicz: 5. O żadnym rozbijaniu PiS raczej nie ma mowy, gdyż to środowisko we Wrocławiu zazdrośnie strzeże swojego "terytorium". Tajemnicą poliszynela jest permanentne "dołowanie" deklaracji - wiem to od tych, których deklaracje "zaginęły".
De profundis: o rozbijaniu PiS rzeczywiście nie ma mowy, gdyż jesteście na to za słabi. Gdybyście tylko mogli, to pewnie byście się nie cofnęli. Natomiast „dołowanie” czegokolwiek jest wierutnym kłamstwem. Wiesz tak samo jak opowiadasz jak to pod pałacem bywa. Podaj nazwisko choćby jednej osoby nieprzyjętej do wrocławskiego PiS-u (bądźmy w tym wypadku minimalistami: choćby imię i inicjał nazwiska). Niepoprawnych informuję, że przynajmniej jedna osoba (sygnatariusz WSKPJK) rzeczywiście została nieprzyjęta do PiS-u. Ola boga, Ola boga. Ups. Przyznałem się. Wyjaśniam więc, że wypadek ten związany był z zawirowaniami z K.M. Ujazdowskim w 2007 r. XY złożył stosowną deklarację do PiS w biurze Ujazdowskiego, który deklaracji PiS-owi nie przekazał. Być może był jeszcze ktoś w podobnej sytuacji, ale takie są kulisy owego „dołowania”, o których „informuje” Natusiewicz. Bo Natusiewicz sam nie był, sam nie widział, ale siada w kąciku i nasłuchuje. Zawsze jakieś strzępy rozmów do niego dotrą, o czym triumfalnie donosi.
Natusiewicz: 6. (...) Proszę dokładnie odsłuchać co na temat "układu wrocławskiego" bajdurzył - zdaniem niektórych mądrali - pan Grzegorz Braun. Zapewniam, jako wrocławianin - niewiele się myli, chociaż głosi jedynie hipotezy badawcze. Ale jakoś innych wnikliwszych badaczy chwilowo brak...
De profundis: Natusiewicz mówi, że Braun przedstawił „hipotezy badawcze”. Natusiewicz! Do roboty. W końcu Braun „niewiele się myli”. Dodaj, popraw, uzupełnij i obnaż „wrocławski układ”. Zostałeś już przez Delimata dostrzeżony. A po swoich już sprawdzonych rewelacjach zostaniesz bohaterem narodowym! Wejdziesz do panteonu sławy Marka Delimata.
Natusiewicz: p.s. Ja przezornie nie zapisałem się do tego Komitetu, ale na JK głosowałem. I to jest właśnie istota sporu - można popierać nie będąc w "środku".
De profundis: Jaki ten Natusiewicz przezorny. Palcem nie kiwnąć. D.py nie ruszyć. Tylko bajdurzyć. Tyle potrafi Natusiewicz.
Autor
9 Czerwca, 2011 - 15:34
Całkowicie popieram panią Katarzynę.Jeżeli naprawdę Państwu leży na sercu wyłacznie dobro Polski, jak piszecie, to możecie robić wszystko co uważacie za ważne dla Polski i nie jest potrzebna w każdej sprawie wsparcie lokalnych struktur PiS lub nawet odwoływanie się do niech. Trudno sobie wyobrazić aby władze PiSu natychmiast popierały każdą incjatywę.
Jeżeli jesteście przekonani o jej słuszności to trzeba to robić, a nie wymagać poparcia czyjegokolwiek. Robimy bez wzgledu na krytykę czy pochwały.Tez uważam, iz faktycznie jest to rozbijanie PiS. Albo robimy coś bo uważamy to za dobre i słuszne, a nie dlatego ,że oczekujemy pochwał, wspierania nas, a jak nie uzyskujemy tego to wymyslamy tym od których czegoś oczekujemy.
Oczekiwać to tylko możemy od siebie. W przeciwenym razie jest to pusta retoryka.