"Powrót do Jedwabnego" obejrzało pół miliona osób

Pół miliona osób w kilka dni. Może zostanie to w pamięci zbiorowej i przyniesie jakiś efekt. Na razie, jak można się było spodziewać, zarówno film jak i konto reżysera zostały przez YouTube zablokowane. To jest wolność słowa w wydaniu neomarksistów.

Anna Bikont, nie odesłana jeszcze do jednego kąta pani Bi, uważa, że wyniki śledztwa IPN-u, które było prowadzone niekompetentnie i pod wielką presją, są wiarygodne, a "wszystkie manipulacje i wątpliwości zostały rozwiane". Nie zająknęła się słowem o ekshumacji. To w Gazecie chyba jedno ze słów tabu.

Kiedy ta pani opublikowała książkę "My z Jedwabnego" (a koledzy nominowali ją do Literackiej Nagrody Nike, którą przyznają inni koledzy) i jeździła na spotkania autorskie, potrzebą przychodzących na nie ludzi było poznanie prawdy. Czy tę prawdę poznali? Na pewno wtedy wiekszość wierzyła jeszcze w rzetelność badań naukowych i mit prawdomównego dziennikarza.