Chrońmy dzieci! Zamilczany protest STOP NOP

Zespół Delbrücka czy Minderwertigkeitskomplex (guglować, guglować, jak mawia bloger Fedorowicz Ewaryst). Prezydent zły, minister obrony zły,  studenci medycyny - "dno i wodorosty", "hrabina" - oczywiście zła (zapewne doprowadziła do śmierci jakieś niewinne, szczepione dzieci). A Markowa - bohaterka - "walczyła" (sama jedna!) z systemem steinerowskim w szkole. Ciekawe tylko, czemu wpis o tych "przewagach" zniknął z blogu.

Bądźcie jednak dobrej myśli - te kompleksy (czy zespoły) daje się leczyć. Czasem wystarczy kilka sesji u mądrego psychoterapeuty. Polecam, bo wielu już pomogły ;) .

A jakby tak np. o umierających dzieciach i ich rodzicach... Zdarzyło się, że przyszła matka z dzieckiem nieco ponad dwuletnim - chorym na odrę. Stan dziecka dość dobry, leczenie przepisane, dziecko miało być leczone w domu. Następnego dnia do autobusu, którym zmierzałam do pracy wsiadła matka i napadła na mnie - bo "zabiłam jej dziecko". Dowiedziałam się, że było to już trzecie dziecko, dwoje starszych zmarło w niezbyt jasnych okolicznościach, w wieku powyżej dwu lat. Obdukcja wykazała u dzieciątka zapalenie płuc. Z wywiadu wynikało, że matka nie przywiozła dziecka do przychodni wózeczkiem, nie przyjechała też autobusem, ale prowadziła dziecko piechotą. W sumie chory chłopczyk przeszedł ponad 4 km. Potem zostawiła dziecko ojcu, poleciła nakarmić synka, i pojechała po lekarstwa. W trakcie karmienia dziecko zachłysnęło się - i zmarło (zatrzymanie krążenia).

Następne - czwarte dziecko - chowało się bez ingerencji lekarskiej. Nie było "walki" o szczepienia, ponieważ zawsze 1 - 2% dzieci pozostawało niezaszczepione - z różnych powodów, tego malca "włączyliśmy" do owej grupy. W wieku ~6 lat chłopczyk kąpał się, pod opieką ojca, w zalewie Odry, czyli tzw. Bajkale. W pobliżu brzegu, na płytkiej wodzie - dziecko zachłysnęło się - i zmarło nagle. Tej śmierci, w żaden sposób, nie można było łączyć z jakąkolwiek ingerencją medyczną. W tym nieszczęściu nie można było winić "Służby Zdrowia".

A "mędrców pańskich" (walczących z "narodowymi socjalistami pro-szczepiennymi") muszę zapytać czy wiedzą ile dzieci nie umarło w Polsce na dyfteryt (błonicę), ponieważ zostało profilaktycznie szczepionych. I żadne argumenty o lepszej (obecnie) higienie, czy (dawniejszym) ubóstwie itp.nie mają tu zastosowania. Na błonicę zmarł np. najmłodszy brat Juliusza Kaden-Bandrowskiego (ojciec lekarz, matka - pianistka).

Warto, oprócz obraźliwych inwektyw, zainteresować się także faktami. Dziś - dyfteryt "wraca" do nas "ze Wschodu" (stamtąd, gdzie jest "wolność od szczepień").

"Myślenie ma kolosalną przyszłość, ale niewprawnych męczy".

Żeby nie było nieporozumień - dymarki to dawne piece hutnicze, "veritasy" to humorystyczna nazwa sklepów sieci handlowej (Veritas) która, w "słusznie minionym okresie", prawie całkowicie zmonopolizowała sprzedaż dewocjonaliów i literatury katolickiej, współpracując także z Inco - "dziecięciem" PAX-u. Dziś jakoś tam jeszcze zipie.

"Spirytusy" to inne określenie "Monopolu" (Gdzie twój tata pracuje? - W Monopolu! A tata kolegi? - On - to w "Spirytusach"!). Kur, kurak - to kogut. & co - to "and company" lub "et consortes" - "i towarzysze" albo - "wspólnicy"...

Pisanie o głupocie, niedouczeniu, zarozumiałości, mafijności lekarzy - jako uogólnienie - nie jest zapewne, zdaniem markowej używaniem obraźliwych inwektyw. A czym wobec tego?

I demagogiczne "wycieczki" o młodej matce, która straciła dziecko "przez szczepienia", a której "cynicznie" - nie rozumiem, i nie współczuję, bo zapewne..., w domyśle insynuacje, jak by je elegancko określić? 

No to zapytam - która młoda matka, zrozpaczona po stracie dziecka drukuje kolorowy baner aby demonstrować - przeciwko "władzy"? Czy rzeczywiście to pierwsza reakcja tragicznie doświadczonej matki? Smutno się składa, bo w swojej najbliższej rodzinie (dwie babcie, mama, siostra, córka, jedna z siostrzenic) mam osoby, które straciły małe dzieci... (jedna babcia dwójkę, druga - czwórkę ;(  siostrzenica dwójkę, pozostałe - po jednym), Tego typu tragedie stawały się motorem do "walki" o  ochronę ludzkiego życia - od poczęcia do naturalnej śmierci. Natomiast działania "stopnopowców" noszą wyraźny charakter polityczny a nie "pro-liferski".

Wreszcie - może mi "szanowne towarzystwo" zechce wyjaśnić, czemu nikt nie protestuje przeciwko koncernom produkującym i sprzedającym hormonalne i mechaniczne "środki" antykoncepcyjne, gdzie ilość działań ubocznych i powikłań groźnych dla zdrowia i życia młodych kobiet jest statystycznie znamiennie wysoka. Że wspomnę tylko o uszkodzeniach wątroby oraz powikłaniach zakrzepowo-zatorowych, nie mówiąc o problemach z wtórną bezpłodnością. Dziwnie pojęta taka uczciwość, prawość, "walka" - ale - o co?

A na koniec - pytanie wprost do Verity - co to za dowcip z tymi "katarzyna-sy", bo "nie chwytam". Bardzo mi przykro.

No ale "zrobiła się" dyskusja wokół tematu szczepień, chociaż absolutnie nie takiej dyskusji należałoby oczekiwać. Tamta demonstracja to zwykła, polityczna hucpa oraz robienie sobie, przez p. Sochę (socha to rodzaj pługa) w sposób demagogiczny - politycznej popularności. O czym piszę - od początku, choć może nie tak dosadnie. Myślę, że teraz wyraziłam się jasno.

Ano, to "poskręcam":

Czy rzeczywiście jest wolnością, gdy palacze tytoniu, chorujący na choroby serca, płuc i nowotwory mają te same przywileje - bezpłatne leczenie i leki jak ci, którzy tytoniu nie palą? Bez żadnej wątpliwości jest udowodnione, w eksperymencie Framingham, że tytoń jako używka ma negatywny, wielokierunkowy wpływ na zdrowie populacji. Wszyscy ponosimy koszty nałogów tych osób, które są "wolne" aby własnemu zdrowiu szkodzić. A jak wygląda problem owej "wolności" u "stopnopowców"? Czy rzeczywiście, w każdym aspekcie, są to osoby zachowujące prawidłową troskę o zdrowie własne i zdrowie własnych rodzin?

Ciekawa byłaby odpowiedź na pytanie, czy owi rodzice, którzy "stracili dzieci wskutek szczepień", albo też utracili zdrowie dzieci "skutkiem szczepień" - nie palili tytoniu, nie nadużywali alkoholu, nie używali "miękkich" ani "twardych dragów".

Niegdyś w Anglii moja córa uczestniczyła w kursie językowym, który poza celem dydaktycznym miał też wspomóc niezbyt zamożne rodziny gdzieś na prowincji. W czasie pobytu na kursie córkę podwoziła samochodem matka trójki niepełnosprawnych dzieci, która "pluła się" na lekarzy, na władze i na rząd, bo "nie pomaga" (wystarczająco) takim dzieciom i rodzinom jak jej "tak ciężko doświadczonym". Byłoby to rzeczywiście przekonywujące, gdyby nie odurzający zapach palonych konopi wewnątrz samochodu.

Obawiam się ponadto, że niektórzy z blogerów (nie wskazując palcem) mają jednak poważne trudności w czytaniu ze zrozumieniem. Na to bodajże nie ma lekarstwa. Osobiście przynajmniej takiego nie znam.

Nie odpowiadaj głupiemu według jego głupoty, 
byś nie stał się jemu podobnym. 
Głupiemu odpowiadaj według jego głupoty, 
by nie pomyślał, że mądry. (Prz 26:3 - 5)

A skądeżeś tę pandemię "wymodził"?  "Co dechnie, to brechnie!"

Prawdę to chyba przez pomyłkę udaje ci się głosić. Wiadomo, kto jest Ojcem Kłamstwa. Czyim synem jesteś?