Ta scena, przez swój rozmach i swoją surowość, ma w sobie coś epickiego. W rozległej, wysoko sklepionej sali o gładkich posadzkach i ścianach, klęczą jeden za drugim, rzędami, setki czy może tysiące ciemnoskórych, półnagich, ogolonych na łyso mężczyzn. Trwają w bezruchu, pochyleni twarzami do ziemi, boso, biel obszernych kiltów, które służą klęczącym za całą odzież, odcina się na tle śniadej...