Rok się na dobre nie zaczął, a obietnice przedwyborcze – jak najbardziej / Jan A. Kowalski,

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Kraj
Rok się na dobre nie zaczął, a obietnice przedwyborcze – jak najbardziej / Jan A. Kowalski, „Kurier WNET” nr 55/2019 ]]>https://wnet.fm/kurier/rok-sie-na-dobre-nie-zaczal-a-obietnice-przedwybo...]]> Nie będę tu omawiał propozycji Platformy Obywatelskiej, bo jak wiemy, nikt ci tyle nie da, co Platforma ci obieca. Zajmę się za to niesformułowaną jeszcze ofertą obozu Dobrej Zmiany. Jan A. Kowalski 2019. Rok cudownych obietnic Jeszcze się nie zaczął, a już pojawiły się zapowiedzi tego, co nas niechybnie czeka. Wszystkie partie polityczne – opozycyjne i rządowe – właśnie rozpoczęły obdarowywanie nas obietnicą szczęścia. Pod jednym, jedynym warunkiem, że zagłosujemy na nie w zbliżających się wyborach. Nie będę tu omawiał propozycji Platformy Obywatelskiej, bo jak wiemy, nikt ci tyle nie da, co Platforma ci obieca. Zajmę się za to niesformułowaną jeszcze ofertą obozu Dobrej Zmiany. Ofertą-niespodzianką dla polskich przedsiębiorców i klasy średniej, która po zdradzeniu szczegółów przestałaby być niespodzianką – jak kabaretowo brak jakichkolwiek danych uzasadnił Michał Dworczyk, szef gabinetu premiera. Półtora roku temu dałem się nabrać zapowiedziom Prezydenta o konieczności napisania nowej konstytucji. Dzięki wrodzonej naiwności przygotowałem projekt, który tylko czeka na wdrożenie. Zatem nie widzę powodu, żeby nie dać się nabrać kolejny raz. Zwłaszcza, że wzorem Andrzeja Dudy Mateusz Morawiecki również może nie mieć żadnego pomysłu. A szumna deklaracja najpierw ministra Gowina, a potem ministra Dworczyka (za dużo tych ministrów) to tylko pijarowa zagrywka mająca przykryć propozycję PO i dać czas rządowi do namysłu. Zatem jako odpowiedzialny obywatel, Polak z krwi i kości i dziad z dziada, a zarazem przedsiębiorca i teoretyczna klasa średnia, muszę polskiemu rządowi pomóc. Dlatego poniżej przedstawię w sposób jawny najbardziej oczekiwaną przez siebie ofertę. Uwaga! Zaczynam. Po pierwsze, nie obniżajcie mi podatku dochodowego. Nie brnijcie w tę ślepą uliczkę tylko po to, żeby potem wprowadzać nadzwyczajne daniny, akcyzy i ujednolicenia. Nie tędy droga. Po drugie i jedyne, obniżcie koszty funkcjonowania mojej firmy. Tylko tego pragnę. Chciałbym, żeby obciążenia prowadzonej przeze mnie działalności nie były wyższe niż te, jakie ponosi drobny przedsiębiorca w Wielkiej Brytanii. Żeby była jasność, do kosztów nie zaliczam pensji wypłacanej pracownikom. Minimalna płaca w Polsce jest na tak niskim poziomie, że nawet nie oburzają mnie jej rokroczne podwyżki. Niepotrzebne obciążenia, jakie ponoszę, to: Obligatoryjny i absurdalnie wysoki koszt ubezpieczenia pracownika (ZUS) – 48%, a w Anglii 12% (średnio) i dopiero po uzyskaniu przez firmę określonego dochodu. Proponuję 50 000 złotych. Absurdalnie wysokie koszty księgowe sięgające 5 000 zł rocznie. A rozliczenie takiej samej działalności w Anglii kosztuje 300 zł (60 funtów). Przeszkody i pułapki biurokratyczne (właśnie US skończył kolejną kontrolę mojej firmy i czekam na werdykt odpowiedniej komórki odnośnie do wysokości lub braku kary). Wyeliminowanie tych trzech obciążeń mnie, drobnemu przedsiębiorcy i członkowi wydumanej klasy średniej, w zupełności wystarczy. Teraz mam nadzieję, że jakiś czujny sympatyk lub uczestnik obozu Dobrej Zmiany przeczyta moje pobożne życzenia i doniesie je na TO biurko. Bo nie żebym straszył, ale jeżeli rząd nie skorzysta, to przecież licho i opozycja nie śpią. Ale się rozmarzyłem Felieton Jana Kowalskiego pt. „2019. Rok cudownych obietnic” znajduje się na s. 2 styczniowego „Kuriera WNET” nr 55/2019, gumroad.com.
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)