„Złe polskie słowo”…Państwo polskie nie może pozwolić kreatorom historii po niemiecku na jej upowszechnianie w Gdańsku

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Kraj

]]>https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/6461-zle-polskie-slowo-panstwo-pol...]]> 8 maja przed południem byłem na cmentarzu Zaspa w Gdańsku, przy ulicy Chrobrego. Uroczystości organizował IPN. Ten cmentarz jest jedynym w swoim rodzaju. Drugiego podobnego w Polsce nie znam. Niemcy wybudowali go pod koniec XIX w., by grzebać tam biedaków, których rodzin nie stać było na pochówek. Chowali tam także więźniów, którzy umarli w gdańskim więzieniu przy Kurkowej (Schisstange). Od początku wojny przywozili tu do pogrzebania Polaków zmordowanych w pobliskim KL Stutthof. To był pierwszy niemiecki obóz koncentracyjny na okupowanej polskiej ziemi. Działał aż do maja 1945 r. Zmarłych przywiedzionych do śmierci lub zamordowanych więźniów Stutthofu wozili na Zaspę i zakopywali do września 1942 r. Potem zaczęło działać obozowe krematorium. Myślę, że specjalnie wybrali Zaspę na miejsce grzebania Polaków, by ich dodatkowo pohańbić po śmierci. Niech leżą z biedakami i przestępcami. Głupcy! Wbrew ich intencji powstał najbardziej ewangeliczny cmentarz świata! Prochy polskich patriotów wymieszały się z prochami biedaków – tych, co na ziemskim padole byli poniżani, ale będą wywyższeni… Niemcy zakopywali (nie „chowali”!) swoje polskie ofiary anonimowo, by uniknąć w przyszłości jakichkolwiek upamiętnień. Po wojnie komuniści ich naśladowali w tym diabelskim procederze… Dzisiejsze nagrobki z nazwiskami ustawione są losowo. Są tam m.in. nagrobki trzech błogosławionych kapłanów, animatorów polskiego życia narodowego i religijnego w Wolnym Mieście Gdańsku, wyniesionych na ołtarze przez św. Jana Pawła II: ks. Franciszka Rogaczewskiego (uśmierconego w obozie w styczniu 1940 r.), ks. Bronisława Komorowskiego i ks. Mariana Góreckiego (zamordowanych 22 marca 1940 r. – w Wielki Piątek!). Na cmentarzu wyróżnia się jedyna kwatera nieanonimowa, wykonana wśród betonowych nagrobków z czerwonej cegły. To kwatera polskich pocztowców z Gdańska, zamordowanych w październiku 1939 r. Nawet niemiecki sąd uznał po latach „wyrok śmierci” na nich za zbrodnię sądową. Mieli prawo bronić zbrojnie polskiej placówki w Wolnym Mieście Gdańsku. To nie do wiary, ale prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz nie przyjechała na uroczystość na tym niezwykłym gdańskim cmentarzu! Nie lubi IPN? Nie miała czasu? A może uznała, że takie uroczystości są już „nieeuropejskie”? Ulica Piwna w Gdańsku, jesień 1945 r. Połowa zniszczeń nastąpiła już po zakończeniu walk! Sowieccy żołnierze demolowali m.in. gdańskie świątynie. Bazylikę NMP przywrócono Kościołowi dopiero w roku 1955 r. „Złe polskie słowo”… Dwie godziny później pojechałem z kwiatami od IPN pod pomnik Tym co za polskość Gdańska. Lubię ten pomnik w centrum miasta, przy Podwalu Staromiejskim. Powstał pół wieku temu. Wyróżnia się pięknymi, znanymi słowami z pieśni Jana z Czarnolasu: A jest li komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą Ojczyźnie… Kochanowski przeprowadza cały wywód na temat służby dla „Pospolitej Rzeczy”. Ona nigdy nie jest doceniona za życia, bo ściga ją zawiść i zazdrość ludzka. Dopiero Bóg nagradza… W przysiędze AK jest jakby odblask tych słów: Zwycięstwo będzie twoją nagrodą. Uroczystość organizował Urząd Miasta Gdańska, zapowiedziano przemówienie Aleksandry Dulkiewicz. Znów nie miała czasu! „Ważne obowiązki”? Przemówił trzydziestoparoletni wiceprezydent Piotr Grzelak. Zaczął pięknie, „ewangelicznie”: Na początku było słowo… Jakie słowo? Złe słowo. Czyje? Polaka[!] i Niemca! Oto nowe, europejskie podejście do genezy II wojny światowej! Spowodowało ją złe słowo Polaka przeciwko Niemcowi i złe słowo Niemca przeciwko Polakowi. Ale teraz jest git… Jesteśmy w Europie! U genezy wojny były złe słowa Sowietów i Niemców z tajnego paktu Ribbentrop-Mołotow. Zdaje się, że wspominanie tego paktu jest już w Gdańsku też „nieeuropejskie”… Grzelak mówił o tragedii dwóch dziewczynek, które uznał za symbol początku i końca tej wojny: 11-letniej Erwinki z Poczty Polskiej (to była 9-latka, takie rzeczy się sprawdza…), która umierała w mękach, we wrześniu 1939 r., i jakiejś anonimowej dziewczynki niemieckiej, która w 1945 r. bawiła się domkiem dla lalek w schronie przeciwlotniczym w Berlinie. Paralela w zamyśle „głęboko humanistyczna”. Tylko że wiceprezydent Gdańska zapomniał dodać, że Erwinkę zaatakowali miotaczem ognia Niemcy, gdy wychodziła z Poczty Polskiej z rączkami podniesionymi do góry, a o tamtej dziewczynce nic nie wiemy. Być może została zmyślona na użytek „humanistycznej wymowy” Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku pod dawną dyrekcją i nowego, „europejskiego” myślenia o II wojnie światowej: Nie było winnych, były tylko ofiary złych ludzi po obu stronach. No i oczywiście, byli „polscy szmalcownicy” i „polskie obozy”… Koniec II wojny światowej w Polsce powinien być dniem pamięci o naszych ofiarach, a nie odziedziczonym po sowieckiej propagandzie „dniem zwycięstwa”. Myśmy tej wojny nie wygrali! Powinny być procesje do lasów pomorskich, świadków zbrodniczych egzekucji na Polakach jesienią 1939 i wiosną 1940 r. Do lasu palmirskiego i do niezliczonych miejsc zbrodni w Warszawie, zwłaszcza na Woli! Do Miednoje i do Lasu Katyńskiego, by zaprzeczyć postsowieeckiej propagandzie, że to były tylko „wydarzenia poprzedzające wojnę” (prezydent Miedwiedjew, 2010 r.)! Do niezliczonych miejsc zbrodni na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa. Ta wojna się nie kończy… Ostatni komendant AK gen. Leopold Okulicki napisał w ostatnim rozkazie (19 stycznia 1945 r.), że ta wojna się nie kończy i że nie zgodzimy się na inne życie niż w wolnym i prawdziwie demokratycznym kraju. Generał był wyczulony na sowieckie manipulacje załganymi słowami „reakcja” i „demokracja”. Dziś mamy nowych „demokratycznych” manipulatorów! Westerplatte jeszcze się broni… W tych dniach rozgorzał spór o sposób upamiętnienia Westerplatte. Prezydent Aleksandra Dulkiewicz zorganizowała konferencję prasową, na której ubolewała nad arogancją polskich parlamentarzystów, którzy przygotowują państwowy projekt ustawy i kneblują gdański samorząd! Stara śpiewka o obronie „samorządu”, „demokracji”, „konstytucji”. Wtórowała jej, w ramach kampanii wyborczej, wdowa po Pawle Adamowiczu. Współautor projektu poseł Kazimierz Smoliński wypowiada się jasno: − Miasto torpeduje wszelkie działania Muzeum II Wojny Światowej, jeśli chodzi o współpracę w zagospodarowaniu terenu Westerplatte. Serce mnie boli, gdy patrzę, jaki tam panuje bałagan. Prezydent Gdańska powinna się wstydzić stanu Westerplatte. − Westerplatte powinno być wizytówką polskiej opowieści o bohaterskiej historii narodu […]. Żadne względy lokalne nie mogą stać temu na przeszkodzie – dodaje dyrektor Muzeum II Wojny Światowej dr Karol Nawrocki, atakowany wściekle przy różnych okazjach przez media niemiecko-żydowskie, które panoszą się w Polsce. Westerplatte należy do każdego Polaka i żaden „samorząd” nie może nim frymarczyć dla swoich celów. Prezydent Gdańska powinna się zająć fatalnym ciągle stanem nawierzchni ulic miasta i dramatycznym brakiem swobodnego dostępu do toalet publicznych. To są ważne zadania władzy lokalnej. Do zadań samorządu terytorialnego nie należy uprawianie polityki antyrządowej na koszt miasta, prowadzenie polityki odnośnie do „uchodźców” wbrew stanowisku rządu RP, udzielanie wywiadów niemieckiej gazecie o tym, jaki „niedemokratyczny” jest rząd polski. Jeśli pani tego nie zrozumie, któregoś dnia do Urzędu Miasta w Gdańsku wkroczy państwowy komisarz i zakończy igranie z państwem polskim. Polskie prawo przewiduje taką sytuację. Tymczasem niemieckie media w Gdańsku donoszą, że nowym rzecznikiem prasowym prezydent Dulkiewicz będzie dziennikarz TVN Daniel Stenzel. Ist das klar? Jan Kochanowski Pieśń XII z Ksiąg wtórych Nie masz i po drugi raz nie masz wątpliwości, Żeby cnota miała być kiedy bez zazdrości. Jako cień nieodstępny ciała naśladuje, Tak za cnotą w też tropy zazdrość postępuje. Nie może jej blasku znieść ani spojrzeć w oczy, Boleje, że kto przed nią kiedy wyżej skoczy; A iż baczy po sobie, że się wspinać próżno, Tego ludziom uwłóczy, w czym jest od nich różno. Ale człowiek, który swe Pospolitej Rzeczy Służby oddał, tej krzywdy nie ma mieć na pieczy! Dosyć na tym, kiedy praw, ani niesie wady; Niechaj drugi boleje, niech się spłuka jady. Cnota (tak jest bogata) nie może wziąć szkody Ani się też ogląda na ludzkie nagrody. Sama ona nagrodą i płacą jest sobie I krom nabytych przypraw świetna w swej ozdobie. A jest li komu droga otwarta do nieba, Tym, co służą Ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba, Że co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie, A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)