Wyrzekanie się - ścinki

Obrazek użytkownika wyrus
Blog

W książce I człowiek stworzył bogów... Pascal Boyer stawia tezę, że moralność jest rezultatem ewolucji, podobnie zresztą jak religia. A zatem, powiada Boyer, nie było tak, że jakiś człowiek czy grupa ludzi, wymyślili zasady moralne i religię. Moralność i religia są efektem ucierania się ludzkości przez tysiące lat. Dużo wcześniej podobne stanowisko w kwestii moralności zajmował David Hume, który w Traktacie o naturze ludzkiej stwierdził, iż reguły moralności nie są konkluzjami wysnutymi przez nasz rozum.

Friedrich August von Hayek w Zgubnej pysze rozumu utrzymuje ponadto, że wytworami ludzkiego umysłu nie są instytucje takie jak język, pieniądz, wolność, własność i sprawiedliwość - wszystko to jest dla Hayeka odrębnym równoległym wyposażeniem przekazanym mu [ludzkiemu umysłowi] przez ewolucję kulturową.

Hayek w eseju Dlaczego nie jestem konserwatystą napisał o sobie, że jest zatwardziałym Starym Wigiem - z naciskiem na "starym", ale on, sytuując się bliżej admiratorów demokracji niż Mises, Nozick czy - nie daj Bóg - Rothbard, dla statystycznego czytacza gazet - oglądacza telewizji - blogera - zwolennika PiS-u, PO czy czegoś podobnego - wyborcy - entuzjasty wojenek wszczynanych przez Palikota, Kurskiego czy Leppera, tak czy siak jest diabłem wcielonym fundamentalnej prawicy. Dlaczego? Ano dlatego, że Hayek nie wierzy w boską moc ludzkiego umysłu, co w świetle faktu, iż Hayek nie wierzy również w Pana Boga, dla statystycznego czytacza gazet - oglądacza telewizji - blogera - zwolennika PiS-u, PO czy czegoś podobnego - wyborcy - entuzjasty wojenek wszczynanych przez Palikota, Kurskiego czy Leppera, jest rzeczą absolutnie niezrozumiałą. W Zgubnej pusze rozumu Hayek pisze tak:

Muszę wyznać, iż zawsze śmieszy mnie, że książki na temat ewolucji, nawet te napisane przez wybitnych uczonych, kończą się nader często apelem, który uznając, iż dotychczas wszystko rozwijało się dzięki procesowi spontanicznego tworzenia się ładu, w sytuacji, gdy wszystko stało się tak skomplikowane, wzywa rozum do przejęcia sterów i pokierowania przyszłym rozwojem wydarzeń.

W Konstytucji wolności Hayek pokazuje, w jaki sposób ludzie wierzący w boską moc rozumu ludzkiego, realizują swoje idee. Hayek pisze:

Interesującym przejawem rosnącego wpływu tej racjonalistycznej koncepcji jest coraz częstsze zastępowanie we wszystkich znanych mi językach słowa "moralny" lub po prostu "dobry" - słowem "społeczny".

Dzisiaj mamy sumienie społeczne, solidarność społeczną, zasady społeczne no i przede wszystkim osławioną sprawiedliwość społeczną. Wydaje się, że admiratorom terminu społeczny idzie o to, że działania ludzi rodzą określone skutki dla innych ludzi, co jest oczywiste, ale admiratorom terminu społeczny idzie o coś więcej, mianowicie o to, że - jak pisze Hayek - Trzeba kierować się w postępowaniu nie tylko tradycyjnymi zasadami, lecz uwzględniać konkretne konsekwencje działań. Mówią więc w istocie, że naszym działaniem powinno kierować pełne zrozumienie mechanizmu procesu społecznego, a naszym celem powinno być osiągnięcie - na podstawie świadomej oceny konkretów sytuacji - przewidywalnego wyniku, który określają jako "dobro społeczne".

Mówiąc innymi słowy, admiratorom terminu społeczny chodzi o to, że ludzie powinni kierować się nie zasadami wypracowanymi przez społeczeństwo, czyli czymś, co jak najbardziej jest produktem bezosobowego procesu społecznego, tylko powinni opierać się na swej osobistej ocenie konkretnych przypadków. Oczywiście w praktyce wygląda to tak, że kierownicy kuli ziemskiej narzucają ludziom zasady sprzeczne z zasadami wypracowanymi sobie przez społeczeństwo składające się z ludzi realizujących swoje osobiste cele, a narzucają te zasady sprzeczne z zasadami wypracowanymi przez społeczeństwo po to, by ludzie działali dla dobra społeczeństwa. Mówiąc jeszcze inaczej - kierownicy kuli ziemskiej zabraniają ludziom realizowania ich, ludzi, osobistych celów, i nakazują realizowanie celów społecznych.

Dlaczego kierownicy kuli ziemskiej postępują tak, jak postępują? W literaturze znajdujemy dwie odpowiedzi na to pytanie. Pierwsza odpowiedź jest taka, że kierownicy kuli ziemskiej kręcą swoje prywatne lody, a po to, żeby móc je skutecznie kręcić, muszą przemieniać całe społeczeństwa w bydło hodowlane. To wyjaśnienie przekracza jednak możliwości pojmowania świata, którymi to możliwościami dysponuje statystyczny czytacz gazet - oglądacz telewizji - bloger - zwolennik PiS-u, PO czy czegoś podobnego - wyborca - entuzjasta wojenek wszczynanych przez Palikota, Kurskiego czy Leppera, zajmiemy się zatem wyjaśnieniem drugim, żeby ociężałe a szlachetne umysły też mogły sobie powiesić komentarze pod tą notką. To drugie wyjaśnienie da się zamknąć a jednym zdaniu: kierownicy kuli ziemskiej postępują, jak postępują, dla dobra społecznego. Zwolennik tego wyjaśnienia musi uznać dwie rzeczy: a) że centralne planowanie jest skuteczne, b) że kierownikami kuli ziemskiej są ludzie kompetentni w kierowaniu całymi społecznościami.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, iż trudno dzisiaj o zwolennika centralnego planowania, bowiem centralne planowanie zostało wystarczająco skompromitowane w III Rzeszy, w Związku Sowieckim, w Chinach, w Kambodży, w Korei Północnej czy na Kubie. A jednak zwolenników centralnego planowania jest mnóstwo, z tym, że dzisiaj nie nazywa się ich stalinistami czy narodowymi socjalistami - dzisiaj nazywa się ich miłośnikami państwa opiekuńczego. Niegdysiejsi stalinowcy, narodowi socjaliści czy maoiści, dzisiaj są zwolennikami przymusowych szczepień, przymusowej zunifikowanej edukacji czy przymusowych ubezpieczeń. Są ludźmi, którzy albo wierzą w boską moc państwa (ale nie dlatego, że się Hegla naczytali, tylko dlatego, że oglądają telewizję), albo wręcz unifikują się z państwem. Jedni i drudzy podpadają pod termin człowiek masowy, który to termin wymyślił Jose Ortega y Gasset. Gasset pisze w Buncie mas:

Współczesne państwo jest najbardziej rzucającym się w oczy i najszerzej znanym wytworem cywilizacji. Rzeczą nadzwyczaj interesującą jest obserwowanie postawy, jaka wobec państwa przyjmuje człowiek masowy. Widzi je, podziwia,. wie, że jest czymś zastanym, zapewniającym mu bezpieczne życie; ale nie zdaje sobie sprawy z tego, iż jest to twór ludzki; przez pewnych ludzi wymyślony i oparty na pewnych założeniach i cnotach, które niegdyś w ludziach tkwiły, a które jutro mogą z nich wyparować. Z drugiej strony człowiek masowy widzi w państwie anonimową władzę, a ponieważ sam czuje się istotą anonimową, pospolitą, wierzy, iż państwo jest czymś, co do niego należy. Przypuśćmy, że w życiu publicznym jakiego.ś kraju pojawiają się trudności czy konflikty; człowiek masowy domaga się natychmiast, by państwo się tym zajęło, by bezpośrednio, za pomocą będących w jego dyspozycji potrzebnych środków rozwiązywało wszelkie problemy. (...)

Masa powiada: "Państwo to ja", a to jest całkowitym błędem. Państwo jest masą jedynie w tym sensie, w jakim można powiedzieć o dwu ludziach,. że są identyczni, ponieważ ani jeden, ani drugi nie ma na imię Jan. Współczesne państwo łączy z masami jedynie ich anonimowość.

Człowiek masowy, czyli statystyczny czytacz gazet - oglądacz telewizji - bloger - zwolennik PiS-u, PO czy czegoś podobnego - wyborca - entuzjasta wojenek wszczynanych przez Palikota, Kurskiego czy Leppera, wyrzeka się swojego życia, oddaje kompetencje w ręce państwa, czyli w ręce kierowników kuli ziemskiej będących państwa emanacją. Człowiek masowy nie realizuje swoich celów - on ufa, że cele mu wyznaczone są dla niego najlepszymi celami. To wyrzekanie się swojego życia, rezygnacja ze swoich celów, odbywają się na różnych poziomach. Popatrzcie na ten film i posłuchajcie, w jaki sposób polski minister tłumaczy młodemu człowiekowi, dlaczego on, młody człowiek, nie może założyć firmy dostarczającej listy - wypowiedź Grada mówi więcej, niż całe to moje pisanie (wskazany fragment zaczyna się od 23 min. 22 sek.).

Brak głosów