Zieloność

Obrazek użytkownika ET
Gospodarka

Co to za ludzie do cholery zakłócają mi przedświąteczne przygotowania i bełkoczą farmazony o jakimś deficycie budżetowym, że trza podzielić się emeryturą bo "Państwo w potrzebie". Wojna jaka wybuchła albo jaki grzyb? W krzyżu mnie łupie, zęby wypadają, puszek na śmietniku nie przybywa a konkurencja rośnie... a tu nagle "ojczyzna w potrzebie". Sklerozę mam nieleczoną ale zapisywałem sobie. A było to mniej więcej tak:

Rok 2008 - Polska jest zieloną wyspą a kryzys nas omija szerokim łukiem

Rok 2009 - Polska jest ciągle zieloną wyspą i kryzys może nas "bodnąć"

Rok 2010 - euforia - Polska jest jeszcze bardziej zielona a w kolejnym roku jej zieloność osiągnie apogeum i stanie się powszechnie stosowanym wzorcem zieloności.

Po trzech latach "nurzania się w zieloności" Pan Donald T. stwierdza, że jest daltonistą. W dodatku ma słaby wzrok ale okularów nie nosi ze względu na opinię publiczną i PR. Nie zauważył przez to wszystko maleńkiej dziurki w kieszeni spodni, którą nieświadomie powiększał grzebiąc w nej palcem. W końcu te ciągłe wizyty, przecinanie wstążek to stresująca praca a takie grzebanie może nieco uspokoić skołatane nerwy.

Dziurka się powiększała i powiększała aż stała się na tyle duża, że zaczeły przelatywać przez nią najpierw drobne monety a potem -nawet zwitki banknotów. Po trzech latach takiego przelatywania pan Donald z przerażeniem stwierdził, że mała skrzyneczka, w której trzymał swoje ciężko zarobione pieniądze jest puściutka. Zaczął więc liczyć. Zajęło mu to wiele dni i wiele nocy, bo rachunki nigdy nie były jego dobrą stroną, ale w końcu zauważył, że coś mu się niezgadza: wydał mniej a ubyło więcej. To było olśnienie. Przypomniał sobie o maleńkiej dziurce w kieszeni swoich spodni. Pobiegł truchcikiem w kierunku wielkiej szafy, gdzie zwykle przechowywał garderobę a kiedy włożył rękę tam gdzie powinna być kieszeń, pot oblał mu czoło. Nie było kieszeni. Nie było nawet dziury!

 

Brak głosów