Papała buforem dla smoleńskiej katastrofy

Obrazek użytkownika rzeczywistoscgryzie
Kraj

Od dziś (15.07.2010) śledztwo w sprawie morderstwa na Marku Papale zostaje przekazane łódzkiej prokuraturze, by ta na nowo, już wyzbyta z wszelkich przesądów o rzekomych politycznych motywach zbrodni, podjęła trop nad niebadanymi wcześniej wątkami. I tak Kalisz z Latkowskim w TVN24 prześcigają się w dostarczaniu nowych interpretacji i wskazówek, bo przecież do tej pory choć na siłę szukano politycznych motywów to żadnego nie ustalono. Koniecznie zatem należy zająć się patykiem, kuzynem, tajemniczym włóknem, obrażeniami na twarzy generała, czy którąkolwiek z 500 czynności przeoczonych przez rozemocjowanych warszawiaków, a które dzielny Jarosław Szubert zidentyfikował w swoim łódzkim biurze. Kto wie, pewnie i można, a śledztwo jest wynikiem czegoś więcej niż tarć między prokuraturami, ale by właściwie na nie spojrzeć koniecznie musimy zapomnieć o roli Leszka ‘santo subito’ Millera, którego wsypał Zirajewski przytaczając słowa z jednego ze spotkań ws. Papały z 1998 r.: „Gdyby Leszek nie podjął decyzji, to chłop by jeszcze żył”. Zirajewski dodał, że chodziło o Papałę. Dziś Latkowski z ekranu WSI24 przypomniał nam, że Zirajewskiego sąd uznał niewiarygodnym łotrem co to z palca ssał historie. Czyli mamy jasność, syćko piknie i ładnie, psy niuchają inaczej, a w oddali słychać klekot zbójeckich łydek, bo od dziś, w obawie przed polską Temidą szelmy srają po gaciach na miętowo. Każdy trop będzie podjęty i dokładnie prześwietlony, a postępy w śledztwie hop skrzętnie po kablach na cyklopie oko, 500 czynności powinno wystarczyć, jak nie to Szubert zidentyfikuje nowe. Miller niech śpi snem sprawiedliwego.

W efekcie każdy Polak, w domowych pieleszach dostanie intymny przekaz, który jest tylko dla niego, więc może go spokojnie łyknąć jak myśl własną i dalej wsio, w obieg po znajomych. Tak czy tak, do końca 2011 roku, będzie mógł też już na dobre zapomnieć o postępowaniu polskiego rządu ws. katastrofy smoleńskiej, którego karygodny przebieg celnie wypuntowanł były szef ABW, Bogdan Święczkowski. Skupi się natomiast na poważnym, wyzbytym z cmentarnych emocji sledztwie. W odróżnieniu od ścigającego się z Tuskiem Kaczora skarżypyty i jego gorących nekrofilskich upodobań, widz doceni chłodny, 12 letni osąd prokuratorski, który nawet jeśli nie pozwoli dojść do prawdy, to przyozdobi uśmiechem buzię Edka Mazura, narkotykowego capo, który „zastrzykami” gotówki miał finansować rządy Leszka Millera. Jego niezmącony wnioskami o ekstradycję „american dream” uaktualni pełnia władzy PO i niezależność prokuratur w nadbałtyckim państwie prawa. Kto wie, może za 12 lat znajdą się odważni, by wznowić śledztwo smoleńskie przytaczjąc wnioski niezależnej analizy z działań stołecznych policjantów „w materiałach odnaleźliśmy śladowe próby zbadania innych motywów”.

Brak głosów