Panie Bartoszewski! Pragnę gorąco podziękować, że nauczył mnie pan, co to znaczy "być przyzwoitym". Dawniej myślałem, że Dekalog wzbogacony o przywołany mej pamięci łysiakowym piórem, przedwojenny kodeks Boziewicza wystarczy. Ale co ja tam wiem, wszak jam półludzkie goim, takie jak pan to nazwał "bydło", a pan jest żeś salonowy "profesor" z maturą. No, a skoro warto słuchać lepiej zorientowanych...