Szachu machu (cz.I)

Obrazek użytkownika nowy33
Kraj

Donald Tusk twierdził do niedawna, iż Konstytucja mówi jednoznacznie, „że to rząd odpowiada za politykę państwa”. Prerogatywy prezydenta interpretował maksymalnie zawężająco, redukując go w istocie do dodatku do długopisu. Kiedyś nawet wyrwało mu się w przypływie szczerości: „Powiem brutalnie – nie potrzebuję pana prezydenta, na tym polega problem”. Można podawać dziesiątki przykładów lekceważenia głowy państwa, inspirowania nań niewybrednych ataków, ograniczania jego kompetencji, etc. Kiedy w maju Prezydent zapowiedział zwołanie rady gabinetowej w sprawie kryzysu gospodarczego Tusk nie ukrywał swego sceptycznego stosunku do wzmożonej działalności Prezydenta na niwie gospodarczej. Rola prezydenta usilnie sprowadzana była do funkcji honorowych, reprezentacyjnych, do przypinania orderów i odznaczeń oraz do podpisywania przesyłanych do podpisu dokumentów. Bezmyślna gawiedź obserwowała ten show klaszcząc i piszcząc z zachwytu.
Kiedy wszak nie można już dłużej ukrywać prawdy o stanie budżetu i stanie państwa i kiedy za chwilę ekipa Tuska podniesie podatki – pisk gawiedzi urwie się nagle i nieoczekiwanie. A ów bezmyślny pisk to warunek sine qua non prezydentury Tuska. Pieniędzy szuka się więc wszędzie i za wszelką cenę. Dużych pieniędzy. Byle tylko nie podnieść podatków, byle tylko jeszcze rok utrzymać miraż sukcesu i normalności. Za wszelką cenę. Kiedy wydrenowano z zysków spółki skarbu państwa na celowniku stanął NBP. Zdawało się, że w tym wypadku będzie podobnie – Tusk z Nowakiem zechcą wziąć i wezmą. Pomimo wszystko.
Prezes Skrzypek (a wraz z nim szereg wybitnych ekonomistów) stwierdził wszak niespodziewanie, że w NBP rzeczonych pieniędzy nie ma. A jeśli nie ma, to nie da. Prezes Skrzypek nie docenia wszak determinacji Tuska, Nowaka et consortes. Odrzekli mu na to, że albo da (nawet jeśli nie ma), albo oni wezmą siłą. I nic z Konstytucji, ustawowych gwarancji, praktyki międzynarodowej, itp. Oni zmienią ustawę i wezmą siłą. Ponieważ potrzebują.
I w realizacji zamiaru wzięcia tych pieniędzy siłą Tusk udał się na Krakowskie Przedmieście, by nakłonić Prezydenta Kaczyńskiego do akceptacji umyślonego przez rząd skoku na kasę NBP. Kiedy Prezydent wstępnie odmówił i zaczął prawić coś w dodatku z całą powagą o niezależności banku centralnego, ochronie najuboższych, zapowiedział sprzeciw wobec podwyższenia podatków – widmo bankructwa polityki rządu zajrzało Tuskowi w oczy. Prawdziwego bankructwa. Tusk wraz z całym swym dworem przekonał się, iż bez współdziałania głowy państwa nie da się rządzić Polską. Owszem, można samodzielnie robić geszefty, można rekomunizować służby specjalne, można na nowo oligarchizować gospodarkę, można robić cokolwiek, a nawet nic nie robić (najczęstsze), jedynie pozorując rządzenie. Ale bez głowy państwa nie da się rządzić w Polsce. Prawdziwie rządzić. „Polska stoi przed bardzo trudną sytuacją. Myśmy tak naprawdę doszli do granic tego co możemy zrobić w tym kraju bez zmian ustawowych” przyznaje ekonomiczny „geniusz”, minister Rostowski. „Wobec tego potrzebujemy współpracy prezydenta. Prezydent jest też współodpowiedzialny za gospodarkę”.
I kontynuuje: „Prezydent ma bardzo wielką władzę. Ale bardzo wielka władza wymaga wielkiej odpowiedzialności. I to nie jest żaden trick polityczny, to nie jest żadna próba przerzucenia odpowiedzialności na prezydenta. To jest po prostu fakt konstytucyjny”.
Przyznam, że słuchałem z szeroko otwartymi oczami (tak, oczami). I przebiegały mi przez głowę wspomnienia pasma upokorzeń i przykrości, których doznała głowa państwa od tej bandy niekompetentnych skurwysynów. I przebiegały mi przez głowę setki marketingowych chwytów służących poniżenia Prezydenta. Wspomniałem nawet ten samolot do Brukseli i wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. A na koniec pomyślałem, że oni muszą się bać. Tak naprawdę bać. I że zbliża się koniec..

Brak głosów

Komentarze

podwyżka podatków to jest naprawdę jeden z większych debilizmów. Przecież wyższy VAT zmniejsza konsumpcję; towary są po prostu droższe, no i ludzie mniej ich kupują. Zamiast załatać dziurę budżetową, w ten sposób Rostowski ją zwiększy. O krzywej Laffera ów "geniusz" ekonomiczny nie raczył usłyszeć?

Poza tym mam wrażenie, że Tusku zostanie w cień odsunięty i skończy na śmietniku historii, jak ziomkowie z Unii Demo-Wolności. Teraz wylansowane zostanie progresistowskie Stronnictwo Demokratyczne - idealna dokładka do Napierniczaków.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#25979

ludzie muszą!!! pewne rzeczy kupić. podniesie się zatem VAT np. na żywność.

Vote up!
0
Vote down!
0
#25988

Podniesienie VAT nie zmniejszy sumarycznego popytu. Owszem podatnicy kupią mniej, ale rząd kupi więcej.

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#25994

Prezydent powinien być szefem rządu - jak w USA - prosto i tanio. Pisałem o tym: http://niepoprawni.pl/blog/404/prezydencki-model-rzadu

Bacz

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrawiam. Bacz

#25990

Zgoda, że zachowanie Tuska i jego przydupasów jest poniżej krytyki ale dla mnie żałosna jest rola prezydenckiego otoczenia.
Pisałem o tym, więc powtarzać się nie zamierzam.
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#26000

Witam ponownie na naszych stronach. Dobrze, że znów jesteś z nami.

Tekst bardzo dobry,

Pozdro:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#26017