Sieg heil !

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Wprowadzenie.

Sądzę że kolejne zwycięstwa prawdy, piękna i dobra nie mogą (nie powinny) odchodzić w niepamięć bez pozostawienia śladu, który je utrwali, dlatego wznoszę w tytule okrzyk na cześć Platformy Obywatelskiej, która przed niewieloma godzinami obroniła swego znakomitego członka, Stefana Niesiołowskiego, przed nienawistnym pisowskim atakiem.

Wznoszę ów okrzyk w jednym z języków europejskich, bo jego ewentualne echa mogą dotrzeć do jakichś Europejczyków nie rozumiejących po polsku, ale i w przekonaniu, że dla wielu Polaków nie jest to jeszcze okrzyk niezrozumiały, nawet jeśli lepiej rozumieją inne (np. "sława gierojam !").

Dygresja.

W czasach, kiedy rządy w tutejszym państwie sprawowała przodująca klasa robotnicza w sojuszu z małorolnymi albo bezrolnymi chłopami, korzystając (pod kierunkiem swej awangardy) z przyjaźni, przykładu i pomocy "Kraju Rad",
dokonywano takich zmian rzeczywistości, które tworzyły zapotrzebowanie na zupełnie nowe słowa albo na radykalną zmianę znaczenia słów starych.

Tym ostatnim zajmowali się wybitni specjaliści (mający nie mniej wybitnych kontynuatorów także dzisiaj), ale niejedno nowe słowo trafiało do obiegu przypadkowo, tylko dlatego, że użył go któryś z dających przykład albo udzielających pomocy przyjaciół, niekoniecznie biegły w polszczyźnie (co zdarza się i współcześnie).

W ten sposób pojawiły się na pewien czas w powszechnie zrozumiałym zasobie słów takie wyrazy, jak "partorg" i "normowszczyk", dziś zapomniane, bo wyparte przez odległe od pierwowzoru bliskoznaczniki.

Zawodowi politycy i niezależni eksperci wykonują podobne zadania, ale w radykalnie zmienionych warunkach : nie ma już wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, która zniknęła wraz z wielkim przemysłem (podobnie jak małorolni chłopi; teraz na wsi równie trudno takiego spotkać, jak krowę) a rządzący nie wyglądają na żadną awangardę i z żadną klasą prócz próżniaczej absolutnie niczego nie mają wspólnego.

Mimo dokonanych zmian i przeobrażeń od czasu do czasu trzeba rozstrzygać dylematy tak podstawowe, jak wybór pomiędzy dobrem i złem albo odróżnienie prawdy od fałszu.

Może nie ma tego pośpiechu, gdy idzie o piękno i brzydotę, skoro obowiązuje wolność a wszyscy artyści to wariaci (na szczęście nie wszyscy wariaci są artystami), ale kiedy nie wiadomo co robić, żeby było dobrze, a wiadomo że jest źle, albo nie wiadomo jaka jest prawda, wiadomo tylko kto łże i oszukuje, odpowiedź jest bardzo pilnie potrzebna.

Ktoś musi jej udzielić - i lepiej, żeby się nie pomylił, dobierając takie słowa, które jeszcze nie zmieniły ani nie utraciły znaczenia.

Zakończenie

Zwycięstwo Platformy ma tylko jeden sympatyczny aspekt : dowodzi grupowej solidarności, która - puszczam na chwilę wodze fantazji - może być motywowana współczuciem dla ciężko upośledzonego kolegi, którego lider partii z zimnym okrucieństwem wykreował na antypisowskiego wicemarszałka i medialne porte-parole, na którego tle łatwiej błyszczeć dystynkcją i salonową elegancją.

Jest to jednak zarazem zwycięstwo faszystowskiej koncepcji państwa, w którym kult wodza, ideologia walki z wrogiem i propagandowy terror zastępować mają aksjologię.

Gdyby "wódz" miał w sobie choć odrobinę wielkości, gdyby "wróg" istotnie zagrażał czemuś cenniejszemu od prywatnych fortun i karier, gdyby propaganda nie była tak patogenna i destrukcyjna, możnaby z niejednego -haniebnego w istocie- postępku tego czy owego łajdaka z establishmentu jakoś tam rozgrzeszyć, bo polityka nie jest zajęciem szlachetnym, a miłosierdzie -w przeciwieństwie do zemsty- nie tylko jest dobre i piękne, ale bywa pożyteczne.

Nie mam władzy rozgrzeszania; tylko własne krzywdy wolno mi wybaczać (chyba tej prerogatywy nadużywałem, skoro dziś gotów byłbym z niej zrezygnować, jeśli miałaby uzasadniać dalszą bezkarność zła), ale zależy to wyłącznie ode mnie.

Niezależnie od wyroków sądów i trybunałów, bez względu na wyniki sejmowych głosowań, cokolwiek orzekać będą niezależni eksperci, wyjaśniać komentatorzy i oświadczać zawodowi politycy czy inne osoby zaufania publicznego.

Mniejsza o nieszczęsnego Niesiołowskiego, o bezczelnych ministrów i zdeprawowanych dziennikarzy, gdy umacniają się struktury zła i kłamstwa instytucjonalnego - gdy organy państwa stają się sztonami w politycznym hazardzie małych cwaniaków i wielkich drani, gdy ludzkie życie ma wartość zdawkowej monety a system wartości traktowany jest jak giełdowa ceduła, na której aktualny kurs prawdy wpisywać może kredą byle łobuz, jeśli potrafi się tam dopchać.

Jest bez znaczenia, czy to Platforma Obywatelska stworzyła Donalda Tuska, czy Donald Tusk stworzył Platformę, którą poprowadził do kolejnych zwycięstw, skoro trujące owoce spożywać będzie niejedno pokolenie.

Nie zdołam tego wybaczyć; za bardzo chce mi się krzyczeć.

Wszystko jedno co (przecież i tak nikt nie usłyszy)..

Ot, choćby - SIEG HEIL !!

Dreimal.

Brak głosów

Komentarze

On nie stworzył w życiu nic. Niedługo już nikt nie będzie bronił ani jego ani Niesiołowskiego. Dzisiaj bardzo trafnie to opisał nieco wcześniej od Pana prof.Rycho. Szykuje się nowe rozdanie, Tusk albo zachoruje i zmienią władcę albo go odsuną.
Każde nowe rozdanie nie wróży nam jednak nic nowego, już to znamy, zrobili nam to już kilka razy.
Niesiołowski to człowiek nikt, bez zasad, bez wartości. Dla niego ważne jest tylko być w drugim szeregu rządzących, poszczekać kiedy każą, skulić ogon jak jest taka potrzeba. Taki byle kto, bez wyrazu, bez twarzy.

Ale tak jak Panu chce mi się krzyczeć ot, choćby - SIEG HEIL!

Pozdrawiam (10)
Polak2013

Vote up!
0
Vote down!
0

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

#337320

Jestem w szoku. Naprawdę niech mnie ktoś uszczypnie (albo jeszcze lepiej kopnie mocno w dupę) bo nie wierz. Po prostu nie pojmuję słów Pana Andrzeja.
O ile zrozumiałe jest dla mnie wydanie z siebie w desperacji potrójnego krzyku bezsilności (kiedyś niemieckiej chwały), (zawsze lepsze to od wycia z balkonu do księżyca lub od okrzyku kurwa, kurwa kurwa, to deklaracji niewybaczenia nie rozumiem zupełnie.
Bo jak to jest. Ja jako pół katolik wybaczyłem Niesiołowskiemu zanim jeszcze gębę otworzył (bo wiem, że to chory człowiek i ofiara systemu) a Pan jako zadeklarowany, praktykujący katolik zarzeka się, że wybaczenie temu człowiekowi przekracza Pańskie możliwości ?
Nie mam żadnego prawa ani też nie jest moim zamiarem mówienie Panu, komu należy się wybaczenie a komu nie.
Zwracam tylko uwagę na to, że klasyfikowanie ludzi pod względem naszych możliwości przebaczenia jest błędem. O wiele łatwiej jest być ponad i pauschale wybaczać wszystkim.
Niech Bóg wszechmogący a nie my, podsumuje i oceni ich winy.
Życzę Panu otrzymania daru wybaczenia. To nas oczyszcza, uspakaja, łagodzi i harmonizuje.
Wybaczam Panu Panie Tatkowski o proszę i wybaczenie :)

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#337366

Dziękuje nie skorzystam,

Vote up!
0
Vote down!
0
#337425

jakie może popełnić człowiek, to wybaczyć zatwardziałemu złoczyńcy. Pan Jezus ustawił kolejność następującą: przyznanie - sprawiedliwy osąd - skrucha - wybaczenie. Tak dokładnie wygląda sakrament pokuty. Miłosierdzie nie może zastępować sprawiedliwości, ono zawsze idzie za nią. Wiem, że popełniam grzech, ale są tacy, którym nie wybaczyłem i nigdy nie wybaczę. Najwyżej zapomnę jak mnie dopadnie ten Niemiec, co chowa słowa i przedmioty.
--------------------------
Reszta nie jest milczeniem.

Vote up!
0
Vote down!
0

----------------------------------------------
*Reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie.*
*Ale miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.*

#337486

Komuś się wymskło to zdanie gdy odbierano Antoniemu Macierewiczowi immunitet.
I jakoś tak paradoksalnie wyszło, że tchórzem dziś jest... balszoj gieroj grażdanskoj bljaćformy.
Paradoks i śmiech na sali jest tym większy, że zdanie o tchórzu padło z ust platfonsa.
Kij ma dwa końce, dziurawy Stefanie !...

Pozdrawiam.
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#337503

Stefek jak zwykle zrobił z siebie pacana. Różnica jest tylko taka, że tym razem zupełnie niezamierzenie :)))

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#337527

Wydaje mi się, że mówimy o dwóch różnych sprawach.
Pan o sakramencie pokuty, ja o darze przebaczania.
Sakrament pokuty dotyczy bezpośrednio osoby sprawcy a dokładniej jego wewnętrznych przemian duchowych a poszkodowanego jedynie pośrednio (może uzyskać zadośćuczynienie o którym Pan raczył nie wspomnieć a więc naprawę wyrządzonej krzywdy).
Natomiast dar przebaczenia dotyczy samej osoby poszkodowanej, bo to ona staje przed dylematem wewnętrznych sporów związanych z Prawem Przebaczenia. To ona ma prawo udzielić przebaczenie, niezależnie od tego , czy sprawca dokonał aktu skruchy, czy też nie.
Wygląda na to, że różnie pojmujemy słowa Mistrza Jezusa.
Ja wybaczam wszystkim, (choć to czasami bardzo trudne ale w efekcie końcowym tak jest mi łatwiej) a Pan wybacza wybiórczo.
Namawiam szczerze do otwarcia się na wybaczanie. Krzywd doznanych nie wolno zapominać, ale dobrze jest je wybaczyć.
Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#337526

Kiedy tu na mszę dzwonią, nie od rzeczy będzie zauważyć, czym (może to przywidzenie, ale mignął mi spod ornatu czy komeżki jakowyś chwost, lepiej pasujący do wideł, niż do krucyfiksu).

Na wielkopostne rekolekcje niejeden znalazłbym pewnie temat, gdybym aspirował do roli rekolekcjonisty (a gdyby kazano mi kazać o przebaczeniu, pewniebym zaczął od pytania, co można albo trzeba przebaczyć sobie samemu, nim się weźmie za swego bliźniego).

Ale portal "Niepoprawni" to nie żadna świątynia, jeno klub malkontentów, gdzie można sobie swobodnie ponarzekać pod osłoną klubowej maseczki lecz nie wypada stroić się w szaty liturgiczne jakiegokolwiek obrządku; więcej swobody daje zresztą chlamida filozofa czy szata (galabija ?) proroka, dla siwobrodego starca niespełna rozumu kostium akuratny, jak znalazł, do jeremiad na miarę tego zakątka globalnej puszczy, gdzie od czasu do czasu rzęzi.

Nie jest to rzężenie eschatologiczne.

"..nie sędzia, nie senator, nie ten, który na sejmie radzi i wotuje, przełożonym jest i rozkazuje, ale zezwolenie sędziów, senatorów i pospólstwa." ("Polityka", księgi trzecie) pisał Stagiryta, dodając : "..a którzy urząd na sobie trzymają, bądź to jeden, bądź więcej, tylko tych rzeczy sprawcami i pany mają być, o których dołożnie (= właściwie, należycie) opisać nie mogły prawa."

Partia Donalda Tuska, na którą oddał głos jeden na pięciu z obywateli mających czynne prawa wyborcze, stanowi rozmaite prawa, które następnie egzekwuje lub zmienia, stosownie do aktualnych potrzeb, i które "interpretuje" (czyli tłumaczy); prawa te dotyczą wszystkich obywateli (bywa że i takich, co jeszcze nie zostali poczęci).

Obywatel powinien prawo szanować, ale nie musi być z niego zadowolony, a jeśli nie jest w ewentualnym niezadowoleniu osamotniony może je nie tylko wyrażać, ale i wespół z innymi niezadowolonymi podejmować działania zmierzające do zmiany tego, co go nie zadowala; czasem kończy się to rewolucją, ale możliwe są inne warianty zakończenia.

Nie lubię rewolucji, zresztą jestem na nią za stary.

Mam nadzieję, że narastający rachunek krzywd, wyrządzanych
chrześcijańskiemu narodowi ludzi prostych przez wrogów Pana Boga, wrogów wolnej i niepodległej Polski oraz przez zgraję moralnych nędzarzy, wyhodowanych w rozmaitych inkubatorach na miejscu, zakończy się bezkrwawo - niebawem; nie jest to jeszcze ciągle niemożliwe.

Nie mam jednak takiej pewności.

Maleje nie tylko moja tolerancja na małe osobiste krzywdy i na ciężkie zniewagi; jej kolejne progi są niemal codzień z rozmysłem przekraczane, Polska staje się krajem przyjaznym dla dewiacji i patologii ale bezlitośnie wrogim dla tych, którzy zachowali zdolność respektowania odwiecznych norm, regulujących życie poprzednich pokoleń i stanowią dziś cel nieustannych, obelżywych prowokacji.

Obawiam się, że któraś z nich może okazać się skuteczna i uzasadnić efektowne zakończenie "procesu transformacji", bo pamiętam, jak zakończył się "karnawał Solidarności" i widzę znajome błyski w oczach beneficjentów tego zakończenia - a nie zapomniałem jeszcze blasku błękitnych oczu Donalda Tuska po jego wyborczej porażce z "przyjaciółmi z PiS", z którymi budować obiecywał Czwartą Rzeczpospolitą.

A co do kwestii przebaczania - jako minimalista nie muszę sięgać na szczyty władzy, żeby tam szukać krzywdziciela, któremu nie przebaczę; nie myśleć o tym, ile polskich dzieci uległo i ulega trwałej deprawacji, ile dziewcząt nie nadaje się już na matki-Polki, ilu chłopców zniszczył alkoholizm i narkotyki, ilu chorych zmarło a zdrowych zachorowało, choć mogli żyć w zdrowiu, ilu kryminalistów chciało żyć uczciwie, ilu głupkom nie poukładano w porę należycie w głowach, itd., nie myśleć o tym jest zapewne przyjemniej, niż myśleć.

Można zresztą w ogóle nie myśleć, a gdy w głównym programie informacyjnym publicznej telewizji aktualne doniesienia z Rzymu przed konklawe zilustruje zbitka fotosów, w której wizerunek Ojca Świętego sąsiaduje z plakatem ukazującym namiętny pocałunek aktora w sutannie i koloratce z aktorką przebraną w zakonny habit - wzruszyć ramionami; jednakowoż
po chwili powinna przyjść człowiekowi do głowy jakaś "myśl ocenna".

Otóż nie mam zamiaru przebaczać sprzedajnym skurwysynom, psychomanipulatorom, stosującym pewnie i środki podprogowe dla uzyskania z góry założonych efektów "edukacyjnych", to znaczy wytworzenia fałszywych skojarzeń w umysłach nijak przed taką agresją nie zabezpieczonych, a jest mi obojętne, czy zajmuje się tym osobiście pan redaktor Kraśko, czy ma do tego celu serwisantów, i czy motywy tego prania bezbronnych mózgów są ideowe, polityczne czy stricte finansowe.

Czyny bywają niewybaczalne, zło to zło, bez względu na osobę złoczyńcy, o którego wolnej woli wiemy niewiele (lecz wiele potrafią powiedzieć obrońcy - i nieźle z tego żyją, jeśli klient jest człowiekiem majętnym).

Kiedy pani minister Kudrycka podaje przykłady tematów, na które jej poddanym wypowiadać się publicznie nie wolno, także można wzruszyć ramionami - a kto potrafi, może nawet uznać to zachowanie za przejaw troski o prawdziwą wolność nauki i prestiż tej ważnej domeny.

A ja nie mam zamiaru wybaczać urzędującemu zwierzchnikowi polskich naukowców kolejnego, skrajnie politycznego ekscesu (uważam, że natychmiast po skandalicznej reakcji na casus magistra Zyzaka pani minister powinna być zdymisjonowana) i jest mi obojętne, czy motywem była ..nieroztropność, czy serwilizm, czy autentyczne, partyjne zacietrzewienie - czyn ów bowiem, tak czy owak, pozostaje niewybaczalny.

Pewnie jestem naiwny jak dziecko, oczekując od twórców programów informacyjnych rzetelności a przyzwoitości od urzędników, ale to nie moja wina, że urodziłem się w innych czasach - i nie wszystko zapomniałem.

O tym, co to jest propaganda, i o tym, jak dalece sięgać może arogancja władzy, dowiadywałem się stopniowo - i wiem już chyba dość, żeby mieć prawo nie wybaczać przynajmniej tym, którym - koniec końców - płacę za to, co tutaj, to znaczy w Polsce, robią.

Nie chodzi o to, że to zmarnowane pieniądze, do tego można się jakoś przyzwyczaić; sponsorowanie faszystowskiej czy parafaszystowskiej dyktatury to jednak inna sprawa.

Na Norymbergę się nie doczekam i wcale mi ona niepotrzebna, ale nie chciałbym się tam znaleźć po niewłaściwej stronie; wystarczy mi odpowiedzialność za napaść na Związek Radziecki i za spowodowanie II Wojny Światowej, za Holokaust, Jedwabne i za pogromy, za losy wypędzonych Niemców i za profanacje sowieckich nagrobków.

Więcej nie udźwignę; pokornie proszę o przebaczenie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#337588

Doprawdy nie wiem co tam Panu mignęło przed oczami, kiedy zadzwoniło Panu w uszach.
Kiedy dzwonią na mszę, wznoszę pokornie i błagalnie oczy w stronę nieba. Jednak jak widzę są i tacy, którzy wolą w tym momencie z ciekawości obserwować okolice sutanny.
Bardzo dziękuję za dość szczegółowe wymienienie błędów, zaniechań i wszystkich deprawujących i destrukcyjnych społecznie, kulturowo i religijnie działań, którymi ekipa rządząca raczy nas co dnia a co mniej odpornym pierze mózgi.
Zapewniam Pan, że moja sugestia o potrzebie wybaczanie nie ma nic wspólnego z tzw. "grubą kreską", której żałosne konsekwencje przecież znamy.
Winni niszczenia Polski, niszczenia Narodu Polskiego, zakłamywania historii, wypaczania pojęć, promowania cech i ludzi podłych, rozkradania majątku narodowego i dorobku kulturowego muszą zostać ukarani. Ukarani w możliwie dotkliwy dla nich i odstraszający dla innych, potencjalnych psubratów sposób.
W żadnej z przekazanych nam nauk Jezusa Chrystusa nie znalazłem wzmianki o potrzebie nienawiści, zacietrzewienia, pamiętliwości krzywd doznanych od drugiego człowiek. Za to jest w tych naukach wiele o potrzebie przebaczania, tolerancji i miłowania bliźniego.
Proszę mi zaufać, nigdy nie pokocham Niesiołowskiego, Tuska Komorowskiego, czy innych wichrzycieli, zdrajców i podlców, tak daleko moja chrześcijańska miłość do ludzi nie sięga.
Natomiast nie będę myślał z nienawiścią o nich, nie będę ich przeklinał i życzył kalectwa lub śmierci, ponieważ ilekroć tego próbowałem, odnosiłem wrażenie, że te destrukcyjne myślenie wracało do mnie rykoszetem.
Zamiast życzyć im upadku, życzę naszym zwycięstwa (mała ale ważna różnica).
Karać, surowo karać ale tez wybaczać.
Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#337643

Zaczęło sie "Sieg Heil" (nie Pańskim oczywiscie) a skończylo sie "szalom".

Pozdrawiam

cui bono

Vote up!
0
Vote down!
0

cui bono

#337599