Lewacki dżihad
Tak nas wszystkich emocjonująca wolność słowa, wywodzi się, o czym lewactwo woli nie pamiętać, z walki o wolność wyznania. Motywy religijne zawsze stanowiły fundament kultury, więc dążenie do wolności, zakodowane w dogmatach chrześcijańskich, stanowiły motor działania politycznego. Tak więc atakowanie religii, fizyczne czy werbalne, jest dzialaniem przeciwko wolności. Działania grup lewackich zbieżne są w tym względzie z działaniami niektórych państw islamskich, w których wolność religijna dla innych wyznań jest ograniczona lub całkiem wykluczona.
Dlaczego tak się dzieje ? Nie wszystkim ośrodkom politycznym na świecie wolność, której fundamentem jest wolność religijna, jest na rękę. Wolność uniezależnia ludzi od jakichkolwiek innych autorytetów czy podmiotów działających w społeczeństwie. Tymczasem rozmaitym ośrodkom władzy, czy to politycznej czy też gospodarczej, zależy na uzależnieniu ludzi od rozwiązań przez te ośrodki proponowane. Religia jako sfera wolności stoi na przeszkodzie realizacji załóżonych przez nie celów i utrudnia sterowanie społeczeństwem w założonym kierunku. Religia chrześcijańska czyni jednostkowe sumienie, odpowiedzialne tylko przed Bogiem, głównym decydentem co do podejmowanych wyborów i uodparnia jednostkę na zakusy zewnętrznych sił. Nic dziwnego, że sumienie i chroniąca je religia są obiektami nieustannych ataków. I pod tym względem nihiliści islamscy i nihiliści lewaccy mają identyczne cele.
Jednym z mechanizmów walki z religią, sumieniem i odpowiedzialnością za siebie każdej jednostki jest infantylizacja. Diagnozy stanu rzeczy zastanawiają swoją zbieżnością. A o infantylizacji mowa jest w poniższych linkach:
http://zetjot.salon24.pl/625752,nie-jestem-charlie
http://wpolityce.pl/swiat/229465-marsz-paryski-byl-infantylny-nawet-jesl...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 827 odsłon
Komentarze
zetjot
14 Stycznia, 2015 - 03:17
Żeby zrozumieć ten „Lewacki dżihad” trzeba się przyjrzeć pewnym zależnościom.
„Działania grup lewackich zbieżne są w tym względzie z działaniami niektórych państw islamskich, w których wolność religijna dla innych wyznań jest ograniczona lub całkiem wykluczona”.
Skoro jednak lewactwo tej wolności religijnej tak samo jak państwa islamskie wszystkich pozbawia, to robi to w imię swojej „świętej wojny” (dżihadu) w obronie swojej zagrożonej lewackiej wiary.
Pytanie tylko w co wierzy lewactwo? – W to że Boga nie ma. - W to, że religie nie mają sensu.
Głosi więc Wolność od religii
- Tylko że to bezsens, bo religia to kwestia wiary. A nie można funkcjonować jako człowiek i w nic nie wierzyć – choćby w czas, albo w przyczynę i skutek. (a stan ciągłości między jednym stanem chwilowym, a drugim, czy między przyczyną i skutkiem już ma swoją ciągłość - już jest z udziałem ducha - musi być istota duchowa dająca życie (sama materia byłaby nieożywiona) i pierwotna wobec wszystkiego, mająca wpływ na wszystko, mająca swój plan...). Tak samo potrzebujemy wiary, że coś zrobimy i dalej będziemy żyli, że będzie trwało życie nasze i nasze człowieczeństwo, będzie trwała ludzkość, że będzie trwał postęp w człowieczeństwie. Bez tej wiary moglibyśmy tylko pogrążać się w głupocie, nieodpowiedzialności i samozatraceniu. Patrząc na wzorce lansowane w mediach można by uznać, że lewactwu o to właśnie chodzi.
- Wierzyć w to, że czegoś nie ma, czy, że coś nie ma sensu, to jeszcze nie wiara.
- W ogóle, to “wolność od” jest manipulacją, wyborem negatywnym, wyborem “innego kłamstwa” w przekonaniu, że się wybiera prawdę (przeciwieństwem kłamstwa jest inne kłamstwo. Dobro to tylko wyjątem w bezmiarze możliwości kłamstw)
- “wolność od” jest świadomym i dobrowolnym wyborem “negatywnym”, “odwrotnym”, wyborem kłamstwa, wyborem tego, co służy szatanowi (złu wcielonemu) - satanizmem
- Takie “wolność od” sens by miało tylko w znaczeniu uprzedzenia, czy przekonania, że to, od czego ktoś się chce uwalniać, to jest takie zło bezwzględne, że wszystko względem niego jest dobre. To jednak jest iluzja, bo takiego zła nie ma – bo nasza obserwacja życia wskazuje, że zawsze może być gorzej.
- W kwestiach religijnych, to istnieje tylko “wolność do” wiary. Co do “niewiary”, to istnieje tylko możliwość, możliwość, której nikt normalny, po ludzku wrażliwy, prożyciowo myślący nikomu nie zaleci
- Być człowiekiem wierzącym, wierzyć, to można tylko w coś dobrego, pomocnego w zdobywaniu dobrego i odcinaniu się od złego, wierzyć w coś, co pozwala żyć, istnieć, odnosić swoje sukcesy, osiągać swoje cele
- Dla istoty myślącej (człowieka) istnieje tylko “wolność do” – to wybór czegoś mniej lub bardziej określonego i pożądanego, uznawanego za prawdziwe i dobre wolność do służby na rzecz swojej ludzkiej wartości aktem wolnej i świadomej woli
Tak więc “Lewacki dżihad” nie jest świętą wojną o lewacką wiarę, o wolność jej wyznawania, a a lewacki dogmat ideologiczny, o “wolność słowa ponad wszystko”, o możliwość narzucania innym swojej ideologii, swojego słowa ją głoszącego. Mało tego, o możliwość terroryzowania innych tym słowem.
O możliwość decydowania, które to słowo zasługuje na to, by je tak wywyższać jako wolne, a w rezultacie i dyskryminować słowo z nim niezgodne.
I tu już mamy całą lewacką, poprawnopolityczną, totalitarną, antydemokratyczną ideologię podwójnych standardów moralnych, podwójnie postrzeganych dobra, prawości, sprawiedliwości, czy prawdy i uzasadnień wszelkich decyzji politycznych, w tym stanowienia i interpretacji praw politycznych.
To bardzo ważne podkreślenie, że: “wolność słowa, wywodzi się, o czym lewactwo woli nie pamiętać, z walki o wolność wyznania. Motywy religijne zawsze stanowiły fundament kultury, więc dążenie do wolności, zakodowane w dogmatach chrześcijańskich, stanowiły motor działania politycznego”.
Likwidując “motywy religijne” traci się i argumenty za wolnością słowa. To, że lewactwo nie tylko dalej go uważa za wartość, to tylko skutek lewackiej ideologii podwójnych standardów – nie każde słowo będzie wolne dla każdego. W rezultacie odtąd lewacka wolność słowa jest dogmatem nie polityki, a poprawności politycznej.
Teraz już lewactwo może bezkarnie głosić, że ludzie nie mogą publicznie wyznawać swojej wiary i chce w tym aktywnie przeszkadzać, zwalczać „religijne opętanie przy jednoczesnym braku refleksji i zdrowego rozsądku” (oczywiście w kategoriach zdrowia lewackiej duchowości, lewacko dalekowzrocznej, trzeźwej i wolnej refleksji i takichż zrównoważonych osądów – czyli w lewacko spreparowanych definicjach narzucanych terrorem medialnym i praktycznym monopolem wikipedii).
Skutkiem tego może nawet stosować krytykę chrześcijaństwa czy islamu z ich zewnątrz, a więc, stosując krytykę wrogą, agresję, atak na świętości, a więc i osoby, które je szanują nawet w najwyższym stopniu.
Atak na religię zawsze jest atakiem na człowieczeństwo, na godność ludzką wyznawców danej religii, na ich ludzkie uczucia wkładane w kultywowanie religii, uczucia będące przyczyną takich, a nie innych decyzji życiowych wiernego.
To atak na rzeczy dla ludzkości najważniejsze, bez których przetrwać nie może (wolność słowa jest niezbędna, żeby bronić inne ludzkie wartości.
Tak więc wolność słowa tak, ale jako indywidualna służebna wspólnotowej, a obie wolności religijnej.
A o lewactwie, jego definicjach i ideologiach trzeba jak najszybciej zapomnieć. W szczególności zapomnieć o tym, że istnieją wolności polityczne, które można traktować jako wartości, bo to tylko potrzeby, a to całkiem inna historia.
Pozdrawiam
miarka