"- jesień rozpostarła melancholii mglisty woal -"

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Dawno, dawno temu, kiedy pan prezydent Komorowski jeszcze nie był prezydentem, więc rzadziej nadymał się i puszył,
zwierzył mi się z traumatycznych dziecięcych doświadczeń. Polegały na tym, że zacna rodzina Komorowskich ulokowana została przez komunistyczny kwaterunek w lokalu mieszkalnym o niskim standardzie, w sąsiedztwie obywatelki uprawiającej najstarszy zawód świata ( a na prowincji poziom usług dla ludności był wówczas doprawdy niski ).
Nie mogłem dopytać o szczegóły, bo owo zwierzenie nastąpiło w wykluczającym feed-back trybie komunikatu masowego, ale do dziś pamiętam towarzyszący mu bolesny grymas na obliczu pierwszego dziś obywatela i zastanawiam się, jaki wpływ na proces jego dojrzewania wywrzeć mogła wspomniana sąsiadka.
Wskazówką może być zarówno stara przyjaźń z panem posłem Palikotem jak nowe nominacje - pana profesora Nałęcza oraz pana ministra magistra Nowaka, ale to jednak za mało; bardziej znaczące wydają się obserwowane "dobre relacje" z władzami ościennego mocarstwa, no i fakt, że pan prezydent zachowuje w ich towarzystwie ów niewymuszony wdzięk, który go już od dłuższego czasu do tego stopnia charakteryzuje, że bez trudu pozwala odróżnić czy to od pana Lecha Wałęsy czy od pana Aleksandra Kwaśniewskiego.

Dobrosąsiedzkie stosunki można oprzeć na wymianie czy na jednostronnym świadczeniu usług, ale miłość potrzebuje już trwalszych dowodów, niekoniecznie aż tak imponujących jak bezimienny, ale przecie dopisany do rejestru zabytków, Pałac Kultury i Nauki; na początek mógłby być to jakiś niewielki pomniczek, choćby w Ossowie na ten przykład.

Na tym szczeblu jest nieźle, ale niżej już nieco gorzej.
Władymir Władymirowicz nie chce pogłębić swej rury; może za płytka jest jego przyjaźń z Donaldem Donaldowiczem ?

---------------------------------------------------------
DODATEK SPECJALNY DLA STAŁYCH/STARYCH CZYTELNIKÓW :
Polityków wymienionych wyżej
nie było jeszcze na świecie
który nie był jednak z tego powodu
ani trochę piękniejszy,
jeszcze nie zdążyła zlać się z PPSem gomułkowska PPR,
gdy październik ogłoszono w całej Polsce
miesiącem pogłębiania przyjaźni polsko-radzieckiej.
I oto zdarzyło się,
że pewna przedwojenna inteligentka
ujrzawszy na ulicy andrusa,
który trzymał rówieśnika swego za kołnierz
i rytmicznie kopał go w tyłek,
zakrzyknęła doń gniewnie :
"Czemu go kopiesz, smarkaczu jeden ?!".
Na co odpowiadając rzekł ów łobuz :
"Bo on, psze pani,powiedział,
że ma przyjaźń polsko-radziecką w dupie !".
Obstupuit inteligentka, ale po chwili,
rozejrzawszy się,
wykrzyknęła ponownie,
nieco ciszej :
"No i cóż z tego?!"
na co andrus, szeroko uśmiechnięty :
"Ja pogłębiam !"
---------------------------------------------------------

A wracając do sąsiedztwa i tego, co dać może sąsiadka,
radujmy się z "Karola Wielkiego" dla pana premiera Tuska
i pamiętajmy, iż pierwszym zagranicznym wyjazdem pana prezydenta była sąsiedzka wizyta na Litwie, gdzie żyli niegdyś jaśnie Komorowscy,
bo to i nam pozwoli jaśniej patrzeć w przyszłość "Państwa Europa"
o którym dzisiaj mówił tak pięknie wąsaty (bo Lech) europejski mędrzec.

Jeśli będziemy mieli jakiś rząd, i jeśli zacna rodzina Komorowskich odzyska mienie utracone lub porzucone (to problem jurydyczny nie na moją głowę - za długo już oglądam prace komisji Kalisza i komisji Czumy), ogólny bilans się nam domknie niczym samemu ministrowi Jackowi V. Rostowskiemu.

A Licznik Balcerowicza
Time & Money już odlicza,
na coś liczyć przecie trzeba :
-niech się dzieje wola Nieba..

Jutro początek roku akademickiego.
Składam wyrazy współczucia studentkom i studentom takich luminarzy nauki polskiej, jak prof. Joanna Senyszyn czy prof. Magdalena Środa - oraz im podobnych, którym życzę po staropolsku żeby im pypeć wyskoczył na języku a ów język kołkiem w gardle stanął, zanim "habebit eis humus" - aliści po uprzedniej weryfikacji, lustracji, dekomunizacji oraz egzorcyzmach -a w niektórych przypadkach dezynfekcji, niezbędnych ut felix, faustum, fortunatumque sit.

Brak głosów