co spłynęło po Nałęczu ?

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Kiedy miałem jeszcze zęby - w takim będące stanie, jak ledwie kilka lat wcześniej uspołeczniona służba zdrowia

- zdarzało mi się praktykować proste masochistyczne ćwiczenie, polegające na kontrolowaniu koniuszkiem języka jak bardzo boli mnie - o jaaaszszna choleeła !! - ten czy ów ząb.
Z obserwacji prowadzonych w poczekalniach dentystycznych jak też z intymnych rozmów z osobami bliskimi wiem, iż dłubanie w bolącym zębie uprawiane bywało wówczas dość powszechnie.
Była to uzasadniona bolesnymi doświadczeniami, racjonalna forma treningu przygotowującego do właściwej konfrontacji - przepraszam, ale może nie będę teraz tego wątku rozwijał.

Dziś, kiedy poziom usług dentystycznych -a zwłaszcza ceny owych usług- sytuują nas w europejskiej czołówce, potrzeba przeżywania kontrolowanych cierpień może być zaspokajana na wyżynach doznań dostępnych człowiekowi, tj. w sferze psychiki, z wykorzystaniem nowoczesnej techniki.
Wiem o ludziach mających piękne uśmiechy i wonny oddech, wymawiających prawidłowo prawie wszystkie spółgłoski (wszystkie wymawia tylko poseł Czuma), którzy -nie mając w czym podłubać- oglądają w celach masochistycznych TVN 24, Tomasza Lisa czy inne takie te, a następnie wylewają produkty uboczne doznanych cierpień do Sieci.

Cóż,można się roztkliwiać nad tym, co akurat pono ostatnio - jak się dowiadujmy - "spłynęło po Tomaszu Nałęczu", jeśli ktoś gustuje w tego rodzaju tematyce i dokucza mu brak poważniejszych zmartwień.

Mnie wydaje się bardziej interesujące, czy to Nałęcz nie został aby tej jesieni spławiony - i to, kiedy wreszcie spłynie. Patrzeć na człowieka nie mogę bez ostrego bólu dawno nieistniejących zębów.
A masochistom, rzecz jasna, serdecznie profesora polecam.

Brak głosów