Niestety, aby ten tekst mógł się ukazać w bieżącym wydaniu Warszawskiej Gazety musiał być napisany jeszcze przed emisją ostatniego, trzeciego odcinka niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”.
Muszę przyznać, że film obejrzałem z dwóch prostych powodów.
Po pierwsze, krytykowanie czegoś, czego się nie czytało lub nie widziało upodobnia nas do żałosnych „elit” III RP, które, jak pamiętamy...