Notka będzie króciutka (brak czasu), ale to chyba dobrze, nikt nie lubi dłużyzn.
Dzięki relacjom, które pojawiły się w blogosferze, mogłam obejrzeć słynny już występ Piotra Wolwowicza (Must Be The) i jeszcze słynniejszy występ „elitarnego” jury.
Wrażenie dość mocne.
ZOBACZYŁAM ZDERZENIE PROSTOTY, MIŁOŚCI, NAIWNOŚCI z LANSEM i BEZWZGLĘDNOŚCIĄ.
(jeśli myślicie, że przesadzam, to spójrzcie raz...