Wiatr tylko wiesza czarne bemole na drzewach
Co stoją pośród grobów gdzie spalone dwory
Pustka po wypalonych domach i pamięci
Przez którą przelatują nocami upiory…
Czasami w szumie słychać gorączkowy pacierz
Rozpaczliwy krzyk dzieci i głuche dudnienie
Krótki trzepot na krzywych tępych klingach sztachet
I zdeptane przez morderców człowiecze sumienie
Łuna jeszcze się pali w mroku...