Węgry promują ochronę życia, Bruksela straszy
Komisja Europejska straszy Budapeszt sankcjami za sfinansowanie ogólnokrajowej kampanii promującej ochronę życia dzieci w prenatalnej fazie rozwoju za pieniądze pozyskane z funduszy unijnych. Jej elementem były m.in. plakaty ze zdjęciem kilkumiesięcznego malucha w łonie matki, zachęcającego do podejmowania działań, które pozwolą mu bezpiecznie się urodzić. Plakaty rozwieszono w całym kraju, na stacjach kolejowych, w metrze, na przystankach autobusowych i w innych miejscach użyteczności publicznej. Akcja wywołała prawdziwą furię Brukseli, która zapowiedziała audyt środków wykorzystanych przez Węgry w ramach programu solidarności społecznej UE.
"Cóż, rozumiem, że nie jesteście gotowi, aby mnie przyjąć, ale pomyślcie dwa razy i oddajcie mnie służbom adopcyjnym. POZWÓLCIE MI ŻYĆ" - tak brzmi tekst na plakacie kampanii opatrzonym zdjęciem dziecka
Władze UE natychmiast obwieściły, że w promowaniu "solidarności", tak jak pojmuje ją program PROGRESS, nie mieści się ochrona życia dzieci poczętych. Dlatego też nakazano rządowi w Budapeszcie natychmiastowe zamknięcie kampanii. Jak bardzo ochrona życia poczętego przeszkadza unijnym dygnitarzom, świadczą słowa przedstawicieli najwyższych organów Wspólnoty. Według europejskiej komisarz sprawiedliwości Viviane Reding, kampania "nie odpowiada projektowi przedstawionemu przez władze węgierskie, toteż Komisja wzywa władze Węgier do zakończenia części tej kampanii i do niezwłocznego wycofania plakatów". Reding stwierdziła, że projekt ten "jest sprzeczny z wartościami europejskimi", a jednocześnie zagroziła Węgrom, iż jeśli nie zastosują się do jej nakazów, wówczas "zostaną wszczęte procedury, które zakończą porozumienie w ramach tego programu i zostaną wprowadzone odpowiednie decyzje, włącznie z karami finansowymi". - Zapewniam parlament, że nie zawahamy się ani na moment, żeby interweniować w takiej sprawie - groziła Reding podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim.
Kłopotów węgierskiemu rządowi w sprawie tej kampanii przysporzyli europosłowie z grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) wraz z liberałami (ALDE), którzy - jak wiadomo - zupełnie nie liczą się z życiem ludzi w prenatalnej fazie rozwoju, a możliwość aborcji uważają za prywatną domenę kobiety. Posłowie donieśli do Komisji na - ich zdaniem - niewłaściwe wykorzystanie unijnych pieniędzy przez Budapeszt. - Komisja wyraziła się jasno; używanie pieniędzy UE z programu PROGRESS lub jakiegokolwiek innego unijnego źródła (sic!) na kampanie antyaborcyjne jest nadużyciem nie do pogodzenia z wartościami Unii Europejskiej - stwierdziła członkini grupy Socjalistów Sylvie Guillaume. Co znamienne, wśród 14 sygnatariuszy donosu znalazło się także dwóch członków Europejskiej Partii Ludowej, która lubi się określać mianem chrześcijańskiej demokracji.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110617&typ=sw&id=sw01.txt
Przynajmiej wiemy jakie wartości nie są wartościami eurokołchozu...
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 442 odsłony
Komentarze
Przynajmniej wiemy
17 Czerwca, 2011 - 11:07
gdzie teraz bije serce Wolnej Europy. Całkiem niedaleko. Ciekawe, kiedy będziemy zmuszeni odnowić stare, XIX-wieczne szlaki przerzutowe :-(
http://www.youtube.com/watch?v=nlBAfU5iO0Y
Pozdrawiam.
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!
Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!