Dzielny, sympatyczny, jurny niczym Korwin-Mikke, antyklerykalny i żywiący pogardę dla Polaków - prokurator ze stolicy, musi rozwiązać zagadkę mordów upozorowanych na mordy rytualne dokonywane przed wiekami przez Żydów. W swoim śledztwie męczy się z tępym, ograniczonym antysemickim i katolickim motłochem. Prokurator podsumowując fakt, że ofiara była działaczką społeczną stwierdza „to Polska, musieli ją za coś nienawidzić”.