Ewa Błasik Nie chodziło o pielgrzymkę

Obrazek użytkownika kura domowa
Inne

Ewa Błasik, wdowa po gen. Andrzeju Błasiku, dowódcy Sił Powietrznych:

Moją potrzebą jest odwiedzenie miejsca katastrofy smoleńskiej, żeby tam, gdzie zginął mój mąż, zatrzymać się na chwilę i pomodlić. Nie ukrywam, że z pewnością będzie to dla mnie trudne przeżycie. Nie chcę jednak w żadnym razie łączyć pielgrzymki do Smoleńska ze sprawą gry politycznej krzyżem sprzed Pałacu Prezydenckiego. Dziś jednak można się domyślać, że nie tyle o tę wspólną wyprawę chodzi, ile o rozwiązanie problemu z krzyżem.

Z tego względu pod dużym zapytaniem jest moja podróż do Smoleńska, niewykluczone, że nie wezmę w niej udziału. Nie wiem, komu tak bardzo ten krzyż przeszkadzał na Krakowskim Przedmieściu. Nie powinno się w ten sposób rozwiązywać problemu, zabranie tego krzyża rani uczucia wielu ludzi. Był bowiem ważnym symbolem dla wielu rodzin poległych w katastrofie smoleńskiej. Całym sercem jestem z tymi ludźmi, którzy po katastrofie gromadzili się przed Pałacem Prezydenckim. Byłam wzruszona, gdy widziałam tam tysiące ludzi zapalających znicze, modlących się. W miejscu, gdzie pracował mój mąż, postawiono mu pomnik, dlatego uważam, że przed Pałacem Prezydenckim ślad po urzędującym prezydencie - bo przecież zginął na stanowisku, pełniąc tę funkcję - powinien również być. 
 

 

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100917&typ=po&id=po04.txt
 

 

Brak głosów