Rurociąg "Ribbentrop-Mołotow", czyli co bierze Radek S.?
[quote]Przed tygodniem na łamach amerykańskiego dziennika „Wall Street Journal” zastępca dyrektora Euroazjatyckiego Centrum Energetycznego w Radzie Atlantyckiej Alexandros Petersen opublikował artykuł pod znamiennym tytułem „Rurociąg Ribbentrop-Mołotow”. Nie był to zresztą pierwszy przypadek przywołania umowy hitlerowskich Niemiec z komunistyczną Rosją. Trzy lata temu do tradycji tego samego paktu odwołał się Radosław Sikorski, wówczas minister obrony, obecnie szef resortu spraw zagranicznych. Petersen i Sikorski są przekonani, że ten rurociąg jest konsekwencją politycznych strategii Rosji i Niemiec, a nie tylko biznesowych wyliczeń.
Petersen podkreśla, że celem Gazociągu Północnego od samego początku było ominięcie krajów, które Moskwa wciąż uważa za część swojej strefy wpływów. Jego zdaniem „geopolityczny komunikat Rosji jest jasny: nie ufa ona nowym państwom członkowskim UE ani jako krajom tranzytowym, ani jako konsumentom energii”. Zwraca też uwagę, że gazociąg pozwoli Kremlowi odciąć dostawy gazu do Europy Wschodniej przez istniejące rurociągi bez zmniejszenia dostaw energetycznych do Niemiec.
Stojący po drugiej stronie politycznej barykady w USA dziennik „Financial Times” także nie ma złudzeń, że rosyjska polityka energetyczna sprowadza się do zasady „dziel i rządź”, a jej celem jest powiększenie wpływów u wschodnioeuropejskich sąsiadów przy jednoczesnym uśmierzaniu obaw o dostawy na Zachód. A niedawne doświadczenie uczy, że obawy te nie są wcale płonne. Wystarczy przypomnieć, co się działo w styczniu tego roku. Gdy Ukraina nie zapłaciła w terminie za gaz, Rosja zakręciła jej kurek na dwa tygodnie. Natychmiast surowca zaczęło brakować innym europejskim odbiorcom. W trudnej sytuacji znalazły się Grecja, Słowacja, Rumunia, Chorwacja, Austria i Macedonia.[/quote]
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 591 odsłon