Reżim Erdoğana zaciera ręce
Czy wiecie Państwo, że w Turcji nie ma ani jednego niemuzułmanina, który mógłby zostać oficerem w wojsku? Czy wiecie Państwo, że w Turcji nie ma ani jednego niemuzułmańskiego policjanta, a także ani jednego niemuzułmańskiego sędziego?
Mieszkający w Londynie prawnik i dziennikarz współpracujący z serwisem Al Monitor, Orhan Kemal Cengiz (na którego tureccy nacjonaliści wydali wyrok), stwierdza, że można powiedzieć, iż takie sytuacje nie tylko nie zdarzają się w świecie, ale nawet w książkach.
Władze sądownicze, służby bezpieczeństwa, armia, policja są obszarami zarezerwowanymi wyłącznie dla sunnickich muzułmanów, ale pochodzenia tureckiego. Bo przecież nie dla Kurdów (którzy są sunnitami).
Czy wynika to z braku w Turcji przedstawicieli innych niż muzułmańska religii? – pyta retorycznie Cengiz. Oczywiście, że nie. Szacuje się, że w Turcji żyje 100 tys. niemuzułmanów. Dane Minority Rights Group International podają, że obecnie w kraju nad Bosforem żyje 60 tys. Ormian, 23 tys. Żydów, 15 tys. Asyryjczyków, 3 tys. Greków. Ponadto wśród Turków są także konwertyci, nawróceni na chrześcijaństwo, tj. od 3 do 5 tys. osób. Kościół katolicki od początku lat 20. XX wieku nie ma nadal osobowości prawnej.
Czy to przypadek, że z tych 100 tys. „obcych”, którzy są jednocześnie legalnymi i praworządnymi obywatelami Turcji, ani jeden nie piastuje wysokich funkcji w aparacie państwowym? Czy to przypadek, czy jednak konsekwentna, świadoma, strategiczna polityka reżimu islamskiego, który, jak pokazują najświeższe wydarzenia rozpędzania demonstracji, tworzy tylko pozór demokracji?
Ja sądzę, że mamy do czynienia z drugim przypadkiem.
Dziennikarz Al Monitor przypomina bardzo ważny skandal, który ujrzał światło dzienne. Na początku br. wyszło na jaw, całkiem przypadkowo, że gdy pewna kobieta chciała zarejestrować swoje dziecko w szkole ormiańskiej w Stambule (Konstantynopol), otrzymała odpowiedź odmowną z ministerstwa edukacji. Na jej zapytanie, dlaczego nie może tego zrobić, ministerstwo poparło swoją decyzję wiedzą, dość szczegółową na temat jej religii, ale także religii jej przodków.
Po dochodzeniu dziennikarskim okazało się, że w Turcji istnieje tajny system kodowania obywateli prowadzony od momentu ich narodzin, ze względu na ich przynależność etniczno-religijną.
Orhan Kemal Cengiz zauważa, że w każdym innym kraju taki news wywołałby falę oburzenia.
Myślę, że rzeczywiście, bo przecież mamy tu do czynienia z jawną stygmatyzacją obywateli, zupełnie bez ich wiedzy i zgody. Oznaczanie tajnymi kodami, hasłami obywateli, niczym w świecie Orwellowskim, wzbudziłoby sensację, a fala krytyki przetoczyłaby się przez całe społeczeństwo.
W Turcji zainteresowanie sprawą trwało dość krótko, aż wreszcie popadła ona w zupełne zapomnienie.
Praktyka kodowania obywateli od momentu ich narodzin w pewnym sensie wyjaśnia niemożność zatrudniania niemuzułmanów na wyżej wymienionych ważnych stanowiskach państwowych (przypomnę: armia, policja, sądy). Pochodzenie etniczne i religijne je po prostu wykluczają.
Silna więź z tożsamością narodową (nacjonalizm) i religijną (fundamentalizm) społeczeństwa tureckiego są powszechnie znane.
Z jednej strony nacjonalizm, z drugiej fanatyzm religijny to takie dwa bieguny uniemożliwiające, przynajmniej w teorii, wejście Turcji do Unii Europejskiej.
Jak podaje portal NaszDziennik.pl, ministrowie ds. europejskich państw Unii Europejskiej uzgodnili w Luksemburgu, że 5 listopada otwarty zostanie kolejny rozdział negocjacji z Turcją w sprawie przystąpienia tego kraju do Unii. Oznacza to zakończenie ponadtrzyletniego impasu w rozmowach UE – Ankara i przyspieszenie integracji.
Należy zacząć od tego, że samo społeczeństwo tureckie jest tej akcesji niechętne. Referendum jednak się nie odbędzie. Reżim Recepa Tayyipa Erdoğana ma swój własny interes w tym, aby raczej pacyfikować nastroje wolnościowe, niż słuchać demokratycznie swoich obywateli.
Wielokrotnie wspominałem, że Turcja dla Europy to koń trojański.
Podany przez Al Monitor przykład oznacza, że ta władza i islamska kultura znajduje się na antypodach przestrzegania praw człowieka, dość odległych od naszych okcydentalnych wartości chrześcijańskich.
„Nie” dla Turcji w Unii Europejskiej, to „tak” dla wolności, sprawiedliwości, demokracji i swobód obywatelskich w Europie.
Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, zajmuje się badaniem prześladowań chrześcijan na świecie.
dr Tomasz M. Korczyński
http://naszdziennik.pl/swiat/57564,rezim-erdogana-zaciera-rece.html
Ten kraj niedługo będzie członkiem UE. Dla wielu to będzie szok
http://www.wis.org.pl/forum/viewtopic.php?f=138&t=105&p=20760&hilit=Ten+kraj+nied%C5%82ugo+b%C4%99dzie+cz%C5%82onkiem+UE.#p20760
Syria: Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ
http://www.wis.org.pl/forum/viewtopic.php?f=138&t=105&p=20072&hilit=Turcja#p20072
Systemowe niszczenie chrześcijaństwa
" A istnieją także przypadki (np. Turcja), że tureccy sunnici prześladują sunnickich Kurdów. Zaś w przypadku nietolerancji wobec chrześcijan cierpią oni zarówno w krajach szyickich, jak i sunnickich, także w Turcji z jej aspiracjami do bycia członkiem Unii Europejskiej".
http://www.wis.org.pl/forum/viewtopic.php?f=138&t=105&p=20645&hilit=Turcja#p20645
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 476 odsłon