Oni wykończą "państwo opiekuńcze"

Obrazek użytkownika wilre
Artykuł

GUS pokazał ukryty dług Polski

2018-04-20 

APPENDIX: Prawdziwe zadłużenie Polski wyszło na jaw

Dziś po raz pierwszy otrzymaliśmy oficjalne szacunki ukrytego zadłużenia Polski. Główny Urząd Statystyczny oszacował zobowiązania państwa polskiego z tytułu obiecanych emerytur na astronomiczną kwotę 4,96 biliona złotych, co stanowiło 275% produktu krajowego brutto.

Do tej pory urzędnicy i politycy – a także zdecydowana większość ekonomistów – zamiatała pod dywan ten wstydliwy problem. Ale jego ukrywanie właśnie stało się nieco trudniejsze. „Główny Urząd Statystyczny prezentuje po raz pierwszy szacunki wartości uprawnień emerytalno-rentowych gospodarstw domowych nabytych w ramach ubezpieczeń społecznych. Szacunki będą prezentowane regularnie co trzy lata w dwa lata po okresie sprawozdawczym” – informuje GUS.

(GUS.)

W mojej opinii to przełom. Do tej pory ukryte długi drzemiące w systemach emerytalnych współczesnych państw opiekuńczych były okryte milczeniem. Ich szacowaniem zajmowała się garstka ekonomistów, lekceważonych przez większość. Bo przecież podważanie wypłacalności państwa to herezja, a poza tym „tak jest wszędzie w Europie”.

Starcy wykończą państwo opiekuńcze

Obowiązujący w większości krajów Europy model emerytalny oparty jest w znacznej mierze o system repartycyjny. Na ogół za emerytury odpowiada państwo, a udział w systemie jest przymusowy. „Składki” na wszelakie „ubezpieczenia społeczne” są obowiązkowe i faktycznie są podatkami narzuconymi na przychody z pracy. W Polsce wynoszą one ok. 32% tzw. wynagrodzenia brutto.

Z pieniędzy odebranych pracującym ZUS wypłaca emerytury i renty obecnym emerytom i rencistom. Lecz równocześnie państwo „księguje” nasze „składki” na indywidualnych kontach emerytalnych. To zapis obietnicy wypłacenia nam tych pieniędzy w bliżej nieokreślonej przyszłości (bo wiek emerytalny może się zmieniać) według określonych zasad (które też przecież mogą się zmienić). I to właśnie są ukryte zobowiązania państwa wobec obywateli.

Do tej pory mało kto liczył ten dług ukryty. Ale ze względu na rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Radu UE nr 549/2013 na krajowe urzędy statystyczne spadł taki obowiązek. GUS i inne urzędy statystyczne w państwach UE mają obowiązek raportować o długu ukrytym do Komisji Europejskiej z częstotliwością co trzy lata. Dane, które udostępniono nam 20 kwietnia 2018 roku, do Eurostatu trafiły już pod koniec 2017 roku. A więc cztery miesiące temu.

(GUS.)

Łączna kwota nabytych uprawnień emerytalno-rentowych w Polsce na początku 2015 roku (tak, tak, to już dane mocno historyczne) opiewała na 4 580 080 800 000 złotych. Na koniec 2015 roku było to już prawie 4,96 biliona złotych! Stanowiło to 275,7% produktu krajowego brutto z roku 2015.

Zdecydowana większość długu emerytalnego była zgromadzona w ZUS-ie, który był winny przyszłym emerytom ponad cztery biliony złotych. Zobowiązania KRUS-u (czyli wobec rolników) podsumowano na 325 mld zł. Państwo obiecało też prawie 392 mld zł świadczeń funkcjonariuszom służb mundurowych i ponad 34 mld zł sędziom i prokuratorom. Przy tym zobowiązania OFE (140,5 mld zł) jawią się jako drobnostka.

Która kropla przepełni wiadro?

Rzecz jasna nie jest tak, że państwo polskie któregoś dnia będzie musiało nagle wysupłać prawie pięć bilionów złotych. To są zobowiązania odroczone w czasie i będą wymagalne stopniowo, ale nieubłagalnie. W następnych latach ze względu na proces starzenia się społeczeństwa coraz więcej osób będzie przechodziło na emeryturę, domagając się od państwa wypłaty zakumulowanych przez lata „składek”. ZUS będzie je wypłacał w miesięcznych ratach, znanych jako „renta” lub „emerytura”. Teoretycznie nie powinno być z tym problemu, bo cały czas do systemu będą wpływały „składki” od jego szczęśliwych uczestników. Tylko że tych ostatnich będzie z rok na rok coraz mniej, ponieważ w obecnym pokoleniu rodzi się o połowę mniej dzieci niż w poprzednim. Zatem także strumyk świeżej kasy płynącej do ZUS będzie – przynajmniej w wartościach realnych – powoli wysychał.

Rosnąć będzie różnica pomiędzy sumą emerytalnych obietnic a oczekiwanym napływem składek do systemu emerytalnego. Przy czym oszacowana przez GUS wartość przyszłych emerytur jest mocno uzależniona od przyjętej stopy dyskontowej (szacowana jest wartość teraźniejsza przyszłych wypłat).  W założeniach przyjęto nominalną stopę dyskontową w wysokości 5% i stopę inflacji równą 2%.

„Obniżenie stopy dyskontowej tylko o 1% powoduje wzrost naliczonych uprawnień o 958 318 mln zł, czyli około 53% PKB. Z kolei wzrost stopy dyskontowej o zaledwie 1% skutkuje zmniejszeniem naliczonych uprawnień o 705 164 mln zł, czyli 39% PKB” – zastrzega GUS.

Krzysztof Kolany

Źródło:

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)