Od bandytów do bohaterów

W literackim wizerunku żołnierzy wyklętych dominują ciemne barwy. Sięgali po nie dyspozycyjni, proreżimowi pisarze od zarania „ludowej” Polski aż po jej ostatnie tchnienie na przełomie lat 1989/1990. W 1947 Jan Brzechwa w Balladzie o dwóch facetach pomawiał partyzantów Narodowych Sił Zbrojnych nie tylko o bandytyzm, pijaństwo, ale i o pedofilię. W 1948 Jerzy Andrzejewski prorokował, że jedyne, co zostanie po ludziach idących w ślady Chełmickiego, to popiół. Wtórowali mu w tym samym roku Leon Kruczkowski i Mieczysław Jastrun, pierwszy ukazujący antykomunistycznych partyzantów jako politycznych bankrutów (Odwety), drugi – jako zbrojne bandy niosące śmierć (Ballada o Puszczy Świętokrzyskiej). W 1952 Jacek Bocheński rozprawił się z legendą Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” (Zgodnie z prawem), natomiast Adam Bahdaj utożsamił NSZ-owski oddział kpt. „Rębacza” z formacją faszystowską (Skalista ubocz). Dwa lata później do grona prozaików postponujących NSZ-owców dołączył Jerzy Putrament (Rozstaje), a Edward Fiszer, nie wchodząc w niuanse organizacyjne, w wierszu Pociski określił członków powojennego podziemia terminem „bestie”. Odwilż była zbyt krótka (1955–1957), by ocieplić mrożący krew w żyłach wizerunek żołnierzy wyklętych. Niby próbował były akowiec Tadeusz Konwicki w Rojstach, ale wyszła z tego „wojna akowsko-enkawudowska”, czyli groteska i fałsz. Inni wybrańcy muz nawet nie udawali, że próbują cokolwiek zmienić w spreparowanym przez propagandę modelu antypeerelowskiego partyzanta. Z zacięciem przodowników pracy fabrykowali paszkwile na nieprzejednanych dowódców II konspiracji: mjr. Józefa Kurasia „Ognia” (Droga przez front Mariana Kozłowskiego), Stanisława Grabowskiego „Wiarusa” (Biała plama Janiny Broniewskiej), kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” (Ziemia bez nieba Witolda Zalewskiego, swego czasu żołnierza AK). Lata stabilizacji PRL-u (1958–1980) umocniły pejoratywny obraz podziemia niepodległościowego w polskim piśmiennictwie artystycznym. Ukazani przez Tadeusza Hołuja (zaprzysiężonego w ZWZ) w Początku (1960) mężczyźni przeciwstawiający się zbrojnie nowej władzy to faszyzujący bandyci i antysemici. Zbigniew Nienacki w Worku Judaszów (1961) odsłania rzekome zbrodnicze oblicze Konspiracyjnego Wojska Polskiego, zaś Sylwester Banaś w Ostatnim z posterunku (1961), gloryfikując MO, niszczy pamięć niezłomnych oficerów z Kielecczyzny: por. Stanisława Sikorskiego „Jaremy”, ppor. Tadeusza Zielińskiego „Igły”, Aleksandra Młyńskiego „Drągala”. W dobie stabilizacji na warsztat pisarski biorą biografie autentycznych żołnierzy wyklętych także Zbigniew Domino (stalinowski prokurator wojskowy) i Tadeusz Jasiński. Uzyskują taki sam efekt jak Nienacki i Banaś – deprecjonują pierwowzory: Domino – kpt. Kazimierza Kamieńskiego „Huzara” (Błędne ognie, 1972), Jasiński (Na spalonym miłość, 1980) – członków Polskiego Związku Wojskowego „Maria”. Bohdan Drozdowski (Ostatni brat, 1961) i Bogdan Bartnikowski (Nocą przychodzi śmierć, 1969) woleli posiłkować się fikcją w procederze zohydzania antykomunistycznych powstańców. Faza agonalna komunizmu nad Wisłą (1981–1989), z małymi wyjątkami, o których poniżej – niewiele zmienia w sposobach przedstawiania niepodległościowego ruchu oporu w beletrystyce. W powieści Ptaki lecą na zachód, wydanej w stanie wojennym, Edward Kurowski wciąż rezerwuje termin „banda” dla oddziału antyreżimowego. Jan Łysakowski w Echu (1984) afirmuje postawy przyjmowane przez komunistów wobec przeciwników politycznych w najczarniejszej nocy stalinizmu: „Do reakcji zawsze ognia”. Ryszard Kłyś już na poziomie tytulatury utworów Znikąd donikąd, Spadanie (1985) określa swój stosunek do akcji podejmowanych przez członków Ruchu Oporu Armii Krajowej, w którego szeregach przez moment walczył. Zbigniew Safjan w Rozdrożach (1987) ukazuje fikcjonalnych „Jaszczurkę” z NSZ-u i „Rysia” z AK jako desperatów w nowym wspaniałym świecie, ale bez padania przed nim na klęczki. Były kabewista Jerzy Grzymkowski w wydanych w 1987 Kroplach żywicy nie zdołał dojrzeć w partyzantach II konspiracji ani źdźbła ofiarnego patriotyzmu. W PRL-u tylko nieliczni ludzie pióra zdobyli się na wyrażenie współczucia w stosunku do „zaplutych karłów reakcji”: na fali październikowych przemian – Roman Bratny (Kolumbowie rocznik ‘20) i Barbara Nawrocka (Powrót z więzienia), w fazie agonalnej Rzeczpospolitej Ludowej – Józef Morton (4-tomowe Całopalenie) i Dionizy Sidorski (Wszystko nie tak).
http://www.pch24.pl/od-bandytow-do-bohaterow---zolnierze-wykleci-w-literaturze-pieknej,34262,i.html
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 373 odsłony
Komentarze
Od bandytów do bohaterów
9 Marca, 2015 - 12:35